Generalnie jednak grupa dawała dowody skromności, stołując się w barze o buńczucznie brzmiącej nazwie „Ameryka”, którego standard wskazywał na dużo większe pokrewieństwa z barami mlecznymi. Muzycy robili wrażeni ludzi skromnych, dowcipnych, nie krzykliwych i – jak na Anglików przystało – zdystansowanych do rzeczywistości. Bez typowych dla młodych zespołów skłonności do alkoholu, narkotyków i hotelowych zadym. Noce w wytwornych pokojach Grand Hotelu spędzali spokojnie, przygotowując się do światowego tournee. Z Polski wyjechali obładowani kartonami papierosów, których niskiej cenie nie mogli się oprzeć.
[srodtytul]Mistrz Penderecki[/srodtytul]
Wśród swoich muzycznych mistrzów oksfordczycy wymieniają Krzysztofa Pendereckiego. To jego dziełami się inspirowali, nagrywając przełomową płytę „O. K. Computer” w 1997 r. A właśnie tym albumem kwintet wdarł się na pierwsze miejsce angielskiej listy przebojów i przypieczętował pozycję niekwestionowanego lidera niezależnej sceny statuetką Grammy.
Gdy gitarzysta Jonny Greenwood zaprezentował w 2006 r. klasyczną kompozycję własnego autorstwa „Popcorn Superhit Receiver”, którą w Queen Elisabeth Hall w Londynie wykonała orkiestra BBC, również powoływał się na inspiracje dziełami Pendereckiego. Obecnie na liście ulubionych muzycznych utworów zespołu znajduje się pierwsza symfonia polskiego kompozytora.
Kiedy Thom Yorke i jego koledzy postanowili dokonać przełomu w światowej fonografii, publikując w Internecie najnowszy album „In Rainbows” i prosząc za nagrania „co łaska, lecz nie więcej niż sto funtów” – polscy fani nie wsparli zespołu w tym ryzykownym przedsięwzięciu. Mieli ściągać piosenki za darmo. Przez długi czas w kręgach organizatorów życia muzycznego w naszym kraju właśnie ta historia stanowiła wytłumaczenie faktu, że grupa nie zamierza zawitać do Polski. Gdy tylko się okazało, że Radiohead chce przyjechać do nas pod koniec wakacji, między agencjami koncertowymi doszło do totalnej wojny o to, kto będzie organizatorem występu i jakie miasto na czas wizyty stanie się krajową stolicą muzyki niezależnej. Gdy Poznań wyłożył niebagatelną kwotę 500 tysięcy euro, agencja współpracująca z Krakowem chciała przebić stawkę o kilkaset tysięcy. Fakt rywalizacji o koncert Brytyjczyków pokazuje, jak wielką estymą cieszą się na świecie i jak wielkim honorem jest zaproszenie ich do Polski.
Dla mnie koronnym dowodem na rosnące znaczenie zespołu była postawa Paula McCartney’a, który śledzi najważniejsze muzyczne trendy w muzyce pop. Gdy eks-Beatles starał się w 2005 r. wrócić na szczyty list przebojów, zgodnie z sugestią sir Chrisa Martina, słynnego producenta nagrań liverpoolskiej czwórki, poprosił o współpracę w nagraniu płyty „Chaos and Creation in the Backyard” Nigela Godricha, najważniejszego współpracownika i producenta Radiohead. Na sukces płyty nie trzeba było czekać. W Stanach Zjednoczonych oblekła się złotem i sprzedała w ponad pół miliona egzemplarzy.