Jeszcze o zabójstwie Makowieckich

Po przeczytaniu polemiki Janusza Marszalca („Plus Minus” 7 – 8 listopada) z naszym artykułem „Kto zabił Makowieckich („Plus Minus” 10 października) jesteśmy rozczarowani wiedzą, jak i warsztatem autora, który w krótkim tekście myli się zbyt często, aby można brać na poważnie jego wykładnie metodyczne

Publikacja: 21.11.2009 14:00

Red

Inna sprawa, że autor powinien wiedzieć, że nasz tekst to artykuł prasowy, w którym nie ma z natury rzeczy miejsca na przypisy, zaprezentowanie pełnego wachlarza źródeł, ich rozwiniętej analizy etc. Marszalec nie dość, że słabo zna źródła AK, nie zna literatury, to nawet w jednym przypadku nawet nie potrafi sięgnąć do własnych ustaleń.

Już na samym początku popełnia rażący błąd, pisząc „funkcjonariusze Policji Kryminalnej (tzw. polskiego Kripo), a kilka zdań później nazywa, o zgrozo, kripowców „polskimi policjantami”. Polska policja kryminalna w 1944 r. nie istniała, więc nie mogli być to jej funkcjonariusze. Określenia te są tym bardziej rażące, że padają w momencie, kiedy m.in. poprzez protesty i powoływanie do życia nowych instytucji upamiętniających historię II w.ś. staramy się walczyć z krzywdzącymi stwierdzeniami typu „polskie obozu koncentracyjne”.

W kwestii Wydziału Walki Cywilnej BIP autor myli się w dacie, którą zresztą sam podał prawidłowo w swojej pracy doktorskiej, czyli kwiecień 1942 r. Inna sprawa, że w literaturze przedmiotu jest mowa o podporządkowaniu, a nie przeniesieniu tego wydziału. To bardzo istotna różnica. Ten wydział KWC jako dziewiąty wchodził organizacyjnie w skład VI Oddziału (BIP) KG AK, stąd jego kryptonimy: „169”, „259”. Odnalezione przez nas dokumenty pokazują, że dziewiąty wydział (KWP) wchodził organizacyjnie do BIP jeszcze na początku czerwca 1944 roku oraz posiadał zmieniony w lipcu 1943 roku kryptonim „259” na „369”.

Co do wiedzy Rzepeckiego o szantażystach przypominamy, że pierwszy meldunek Makowieckiego w tej sprawie został sporządzony latem 1943 r. Sprawa groziła dekonspiracją, a tym samym była niebezpieczna dla organizacji. W podobnym przypadku Makowiecki zawiadomił w maju 1944 r. Rzepeckiego o zdekonspirowaniu mieszkania i na kilka tygodni przeniósł się do lokalu przy ul. Tynieckiej. Czyżby więc Marszalec twierdził, że o tak groźnej sprawie Makowiecki milczałby przez rok, narażając przełożonych i podwładnych. O tym, że Makowiecki bał się szantażystów, mówią dwa pisane jego ręką meldunki. O tym, że bał się kontrwywiadu NSZ, wiemy od Marszalca. Poza tym Rzepecki dowiedział się o fakcie wizyty kripo u Makowieckich z meldunku „Waldy” (nie są to nasze domysły).

W przypadku poczty konspiracyjnej przypominamy, że istniała taka formuła w obiegu korespondencji jak poczta alarmowa działająca w nagłych przypadkach z dnia na dzień. Dziwne, że Marszalec nic o niej nie wie (dotyczy to również kwestii Kontryma). My nie zajmujemy się intencjami Kontryma, my stwierdzamy fakty wynikające z kilkunastu oryginalnych meldunków dotyczących tej sprawy, w których Kontrym jest ponaglany expressis verbis. To nas zastanawia, więc zadajemy pytania i zastanawiamy się na podstawie dostępnej bazy źródłowej.

Odnośnie do samego przewiezienia Makowieckich na miejsca zabójstwa potrzebna jest analiza wielu kwestii, takich jak układu zabudowań i samej ul. Jesionowej, dróg wiodących z Kolonii Staszica na Boernerowo, sytuacji i ruchu jednostek niemieckich na ulicach Warszawy, prawa prowadzenia wówczas samochodów jedynie przez Niemców etc. To wszystko decydowało o powodzeniu i na podstawie takich analiz przeprowadzano akcje dywersyjne.

O słabości warsztatu dr. Marszalca świadczy również stopień jego wiedzy o „Sudeczce”, którego prawdziwego nazwiska ani razu nie wymienił w tekście. Przyznaje sam, że „od czterech lat gromadzi materiały na jego temat i coś już może o nim powiedzieć”. Co jednak mówi? Przytacza tylko ogólniki, a później przywołuje jedną relację, kończąc na plotkach o narkotykach.

Kolejnym przykładem braku wnikliwej analizy źródeł jest istotna kwestia samochodu, a raczej, jak pisze autor na podstawie jednej relacji – „nyski”. Dotychczas odnaleźliśmy pięć oryginalnych dokumentów z 1944 r., w których mówi się o samochodzie osobowym. Motyw półciężarówki z otworami strzelniczymi (co miało być jednym z dowodów na udział w zabójstwie żołnierzy „Sudeczki”) pojawia się dopiero w późniejszych relacjach, w tym tej najbardziej znanej z roku 1970. Dla przypomnienia, bo jak widać, Marszalec tego dokumentu również nie zna, termin "taksówka" został użyty w meldunku kontrwywiadu Obszaru W-skiego AK.

Przejdźmy do postaci Leszka Bettmana, który z racji funkcji wiedział, jakie samochody były na stanie oddziału. Tutaj Marszalec zarzucił nam „kardynalny błąd warsztatowy”. Relację zamieszczoną w Internecie uważamy za najmniej wiarygodną, gdyż w interesującym Marszalca fragmencie pochodzi z trzeciej ręki. Autor nie zwrócił uwagi na fakt, że korzystamy z relacji Bettmana w kwestiach, w których brał on bezpośredni udział, nie zaś w kwestiach, które znał ze słyszenia. Autor widać nie wie, że są jeszcze wspomnienia Bettmana napisane krótko po wojnie, są jego zeznania złożone w MBP, jest jego bogata korespondencja w sprawie zeznań z R. Nazarewiczem z lat 70., są wreszcie relacje nagrane i spisane przez nas i A.K. Kunerta.

Odnośnie do prowadzonego przez K. Moczarskiego śledztwa Marszalec wyraźnie nie przeczytał dokładnie naszego tekstu, a w dodatku wprowadza czytelnika w błąd. W naszym tekście skonfrontowaliśmy dwie relacje niosące różne informacje. Z jednej strony wiemy od Moczarskiego i Gieysztora, że prowadzono śledztwo, ale z drugiej strony znamy słowa wypowiedziane na odprawie KWP, a usłyszane przez Eustachego Kraka. Dziwi, że Marszalec nie zna tego źródła, chociaż sam jakiś czas temu odnalazł ją w zasobie IPN i użyczył M. Strokowi (za co dziękujemy).

Na sam koniec swojego tekstu, w dwóch ostatnich zdaniach, autor znów wykazuje się ignorancją w znajomości źródeł z II wojny światowej. Gdzie bowiem w naszym tekście dopatrzył się „zarzutów zaczerpniętych z NSZ-owskich meldunków”? Wykorzystane przez nas meldunki były wytworzone m.in. w komórce 997 podporządkowanej kontrwywiadowi KG AK, a kierowanej przez K. Leskiego ps. Bradl. To m.in. ta komórka zajmująca się pracą niemieckich władz bezpieczeństwa i wywiadami obcymi rozważała przyczyny śmierci żołnierzy BIP. Nie było w tym nic z szukania spisku. To właśnie Marszalec zamiast sine ira et studio badać dokumenty, woli widzieć wkoło spiski ONR-owsko-NSZ-owskie.

Marszalec stawia kategoryczne stwierdzenia i wyroki bez źródeł, a sam żąda dowodów na proponowane przez nas pytania, wątpliwości i sugestie. Różnica pomiędzy naszymi metodami i warsztatami polega m.in. na tym, że my nie zakładamy a priori tła kryminalnego zabójstwa, jak to usiłuje wmówić nam Marszalec. W naszej książce przedstawimy wnioski płynące z posiadanych przez nas źródeł, nawet gdyby one miały być niekorzystne dla samego Andrzeja Popławskiego, jak i jego oddziału. Zupełnie inaczej niż Marszalec, który ma już gotowy obraz tej sprawy i do niego dobiera źródła.

[i]Autorzy przygotowują książkę o oddziale „Andrzeja Sudeczki”[/i]

Inna sprawa, że autor powinien wiedzieć, że nasz tekst to artykuł prasowy, w którym nie ma z natury rzeczy miejsca na przypisy, zaprezentowanie pełnego wachlarza źródeł, ich rozwiniętej analizy etc. Marszalec nie dość, że słabo zna źródła AK, nie zna literatury, to nawet w jednym przypadku nawet nie potrafi sięgnąć do własnych ustaleń.

Już na samym początku popełnia rażący błąd, pisząc „funkcjonariusze Policji Kryminalnej (tzw. polskiego Kripo), a kilka zdań później nazywa, o zgrozo, kripowców „polskimi policjantami”. Polska policja kryminalna w 1944 r. nie istniała, więc nie mogli być to jej funkcjonariusze. Określenia te są tym bardziej rażące, że padają w momencie, kiedy m.in. poprzez protesty i powoływanie do życia nowych instytucji upamiętniających historię II w.ś. staramy się walczyć z krzywdzącymi stwierdzeniami typu „polskie obozu koncentracyjne”.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Plus Minus
Co można wyczytać z priorytetów prezydencji przygotowanych przez polski rząd? Niewiele
Plus Minus
Po co organizowane są plebiscyty na słowo roku? I jakie słowa wygrywały w innych krajach
Plus Minus
Gianfranco Rosi. Artysta, który wciąż ma nadzieję
Plus Minus
„Rozmowy o ludziach i pisaniu”. Dojmujące milczenie telefonu w domu
Plus Minus
„Trojka” Izabeli Morskiej. Tożsamość i groza w cieniu Rosji
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego