Inna sprawa, że autor powinien wiedzieć, że nasz tekst to artykuł prasowy, w którym nie ma z natury rzeczy miejsca na przypisy, zaprezentowanie pełnego wachlarza źródeł, ich rozwiniętej analizy etc. Marszalec nie dość, że słabo zna źródła AK, nie zna literatury, to nawet w jednym przypadku nawet nie potrafi sięgnąć do własnych ustaleń.
Już na samym początku popełnia rażący błąd, pisząc „funkcjonariusze Policji Kryminalnej (tzw. polskiego Kripo), a kilka zdań później nazywa, o zgrozo, kripowców „polskimi policjantami”. Polska policja kryminalna w 1944 r. nie istniała, więc nie mogli być to jej funkcjonariusze. Określenia te są tym bardziej rażące, że padają w momencie, kiedy m.in. poprzez protesty i powoływanie do życia nowych instytucji upamiętniających historię II w.ś. staramy się walczyć z krzywdzącymi stwierdzeniami typu „polskie obozu koncentracyjne”.
W kwestii Wydziału Walki Cywilnej BIP autor myli się w dacie, którą zresztą sam podał prawidłowo w swojej pracy doktorskiej, czyli kwiecień 1942 r. Inna sprawa, że w literaturze przedmiotu jest mowa o podporządkowaniu, a nie przeniesieniu tego wydziału. To bardzo istotna różnica. Ten wydział KWC jako dziewiąty wchodził organizacyjnie w skład VI Oddziału (BIP) KG AK, stąd jego kryptonimy: „169”, „259”. Odnalezione przez nas dokumenty pokazują, że dziewiąty wydział (KWP) wchodził organizacyjnie do BIP jeszcze na początku czerwca 1944 roku oraz posiadał zmieniony w lipcu 1943 roku kryptonim „259” na „369”.
Co do wiedzy Rzepeckiego o szantażystach przypominamy, że pierwszy meldunek Makowieckiego w tej sprawie został sporządzony latem 1943 r. Sprawa groziła dekonspiracją, a tym samym była niebezpieczna dla organizacji. W podobnym przypadku Makowiecki zawiadomił w maju 1944 r. Rzepeckiego o zdekonspirowaniu mieszkania i na kilka tygodni przeniósł się do lokalu przy ul. Tynieckiej. Czyżby więc Marszalec twierdził, że o tak groźnej sprawie Makowiecki milczałby przez rok, narażając przełożonych i podwładnych. O tym, że Makowiecki bał się szantażystów, mówią dwa pisane jego ręką meldunki. O tym, że bał się kontrwywiadu NSZ, wiemy od Marszalca. Poza tym Rzepecki dowiedział się o fakcie wizyty kripo u Makowieckich z meldunku „Waldy” (nie są to nasze domysły).
W przypadku poczty konspiracyjnej przypominamy, że istniała taka formuła w obiegu korespondencji jak poczta alarmowa działająca w nagłych przypadkach z dnia na dzień. Dziwne, że Marszalec nic o niej nie wie (dotyczy to również kwestii Kontryma). My nie zajmujemy się intencjami Kontryma, my stwierdzamy fakty wynikające z kilkunastu oryginalnych meldunków dotyczących tej sprawy, w których Kontrym jest ponaglany expressis verbis. To nas zastanawia, więc zadajemy pytania i zastanawiamy się na podstawie dostępnej bazy źródłowej.