Toyota odwołała Westerwellego – ogłosił właśnie satyryczny magazyn „Titanic”, podsumowując kilka ostatnich tygodni bezustannych dyskusji, prasowych komentarzy i tyrad, które zapoczątkował szef niemieckiej dyplomacji. Zaatakował z furią niemal cały system polityczny Niemiec, ostrzegając, że kraj znajduje się w fazie „późnorzymskiej dekadencji”, po której nastąpi nieuchronnie upadek. Na ratunek nie jest jeszcze za późno, pod warunkiem że Niemcy podążą drogą wyznaczoną przez FDP i jej przewodniczącego i przystąpią energicznie do modernizacji.
W jaki sposób? Niech obniżą podatki, zreformują służbę zdrowia i docenią wartość pracy, która musi się opłacać, co oznacza, że pracujący muszą mieć więcej w kieszeni niż bezrobotni. Ci ostatni to leniuchy i cynicy żyjący na korzyść wszystkich uczciwych Niemców i trzeba w końcu zrobić z nimi porządek. Tak dosadnie swej tezy nie sformułował, ale tak właśnie został zrozumiany nie tylko przez sześciomilionową rzeszę bezrobotnych, ale niemal całą niemiecką elitę polityczną, nie wyłączając Angeli Merkel.
Media od tygodni nie pozostawiają na szefie dyplomacji suchej nitki. Zanim został „odwołany ” przez satyryków „Titanica”, najważniejsze niemieckie dzienniki z prawa i lewa prześcigały się w dezawuowaniu jego tez i pomysłów. Tak fatalnego startu nie miał jeszcze żaden wicekanclerz w historii RFN. Nawet Joschka Fischer, przywódca Zielonych, rewolucjonista i zawodowy przed laty buntownik, który zanim został szefem dyplomacji, zasłynął w parlamencie Hesji słowami, które do dzisiaj pamiętają wszyscy: Panie przewodniczący, jest pan dupkiem – powiedział do przewodniczącego obrad. Dzisiaj w Domu Niemieckiej Historii w Bonn wystawione są jego białe adidasy, w których wygłaszał obraźliwe tyrady. Nosił je ostentacyjnie, jak i dżinsy oraz okularki á la Lennon. Czy takiej sławy doczeka Guido Westerwelle w uznaniu jego zasług reformatorskich? Na to liczy, zapewniając, że nie pragnie niczego innego niż dobra Niemiec.
[srodtytul]Zadowoleni jedynie hotelarze[/srodtytul]
Guido Westerwelle zdobył w swej karierze już wszystko. W wieku 48 lat został wicekanclerzem oraz szefem MSZ. Od dziewięciu lat jest przewodniczącym FDP, czyli Wolnej Partii Demokratycznej, która po 11 latach w opozycji stała się jesienią ubiegłego roku partnerem koalicyjnym rządu Angeli Merkel. Westerwelle triumfował, zbierał pochwały i gratulacje. Wiedział, że jest na wymarzonym szczycie politycznym i że nie ma już praktycznie w Niemczech wyżej ustawionego fotela, na którym mógłby zasiąść.