CCCP first minute

Pierwszy raz w „Związuniu” byłem na festiwalu filmowym w 1961 roku z filmem „Dziś w nocy umrze miasto”

Publikacja: 06.08.2010 18:52

Przylatuję. Urzędniczka z filmu czeka na mnie na lotnisku. Jedziemy do hotelu. „Spóźnił się pan – mówi – dziś Chruszczow wydaje przyjęcie, pani Beata już jest”. Coś tam tłumaczę, a ona dalej instruuje: „Przebierze się pan u mnie w hotelu i szybko na Kreml”. Szczególnie to ostatnie zawołanie bardzo mi się podobało. Podjeżdżamy pod wewnętrzny Kreml – z bocznych drzwi wychodzi sześciu enkawudzistów: „Prigłaszenie ili pasport?”.

Nie mam żadnego zaproszenia ani paszportu, który musiałem zostawić w recepcji, taki zwyczaj. Dyskusja trwa. Z wnętrza wytacza się mały, łysy grubasek w cywilu. Sądząc po obstawie – generał. „O co chodzi?”. „A bo ten pan mówi, że jest aktorem, ale nie ma ani zaproszenia, ani paszportu”. Daję mu wizytówkę (jedyne, co znalazłem w kieszeni).

Ogląda i mówi: „Prepustit”. Szpaler enkawudzistów rozstępuje się i wchodzimy. „Miłej zabawy!” – woła serdecznie „generał”. Przechodzimy przez jakieś korytarze, wszędzie obstawa. Wreszcie małe drzwi w ścianie otwierają się i schyleni – bo drzwi niskie – wchodzimy. Drzwi niskie, by każdy przekraczał próg cara zgięty w pół. Już w środku zrozumiałem powiedzenie: „Z łbów im się kurzyło” – pełno dymu, wszyscy pijani, wrzask. W kącie gospodarz Chruszczow czerwony jak burak. Nagle brawa – w drzwiczkach ukazuje się Gina Lolobrigida w pięknej białej kreacji.

Po chwili znów brawa – wchodzi Elizabeth Taylor w identycznej sukni, ten sam model – Christian Dior. Jedna kupowała w Londynie, druga w Rzymie. Obie kreacje miały być haute couture. Nie były. Następną sensacją był Richard Burton. Kiedy przyleciał, zamówił skrzynkę whisky. Kiedy wypił, nie wychodząc z pokoju, odleciał.

Pamiętam moją najdłuższą (i jedyną) rozmowę z Lolobrigidą. Jadę windą. Winda się zatrzymuje. Ukazuje się Gina i pyta: „GiĚ?” – pokazując w dół. „SĚ” – odpowiadam, pokazując w górę.

Audiencja skończona, schodzimy z delegacją ze schodów. Na dole enkawudziści na mój widok stają na baczność. „Generał”, widząc mnie, zbliża się, żegna i mówi: „Mam nadzieję, że pan się dobrze bawił”. Słysząc to, członek delegacji, znany reżyser Aleksander F. bierze mnie pod rękę i mówi: „Wie pan, ja znam dobrze Moskwę, chętnie pana oprowadzę”. Po 1968 roku powiesił się na rurze w kopenhaskim hotelu.

Wymyślano nam też inne atrakcje, na przykład rejs statkiem po kanałach. Poznałem tam znaną z filmu „Lecą żurawie” Tatianę Samojłową. Poprosiłem ją do tańca, do którego przygrywał Volga Band. Wzięła mnie za rękę, zaprowadziła do strasznego brzydala (ale, sądząc z zachowania, niezwykle ważnego) i powiedziała: „To polski aktor, czy mogę z nim zatańczyć?”. Obejrzał mnie od stóp do głów i mruknął: „Nuu…”, co oznaczało przyzwolenie. Te restrykcje wobec niej ciągnęły się od Cannes, gdzie tańczyła z Amerykanami na stołach. „Nuu…”

Przylatuję. Urzędniczka z filmu czeka na mnie na lotnisku. Jedziemy do hotelu. „Spóźnił się pan – mówi – dziś Chruszczow wydaje przyjęcie, pani Beata już jest”. Coś tam tłumaczę, a ona dalej instruuje: „Przebierze się pan u mnie w hotelu i szybko na Kreml”. Szczególnie to ostatnie zawołanie bardzo mi się podobało. Podjeżdżamy pod wewnętrzny Kreml – z bocznych drzwi wychodzi sześciu enkawudzistów: „Prigłaszenie ili pasport?”.

Nie mam żadnego zaproszenia ani paszportu, który musiałem zostawić w recepcji, taki zwyczaj. Dyskusja trwa. Z wnętrza wytacza się mały, łysy grubasek w cywilu. Sądząc po obstawie – generał. „O co chodzi?”. „A bo ten pan mówi, że jest aktorem, ale nie ma ani zaproszenia, ani paszportu”. Daję mu wizytówkę (jedyne, co znalazłem w kieszeni).

Plus Minus
„Przyszłość”: Korporacyjny koniec świata
Plus Minus
„Pilo and the Holobook”: Pokojowa eksploracja kosmosu
Plus Minus
„Dlaczego umieramy”: Spacer po nowoczesnej biologii
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Małgorzata Gralińska: Seriali nie oglądam
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Plus Minus
„Tysiąc ciosów”: Tysiąc schematów frajdy
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne