Trudniejsza?
Nie. Jak słyszę, że życie w Kościele jest trudniejsze, buntuję się. Życie we wspólnocie, kiedy ma się liturgię, jest dużo prostsze. Towarzyszą ci ludzie, którzy też przechodzą zmagania i upadki w życiu, ale się wspieramy. Generalnie ludzie poza Kościołem są pozostawieni sami sobie. Dla mnie życie bez braci ze wspólnoty jest trudniejsze. Wymaga od człowieka, żeby zajął miejsce Boga, a człowiek wtedy sobie nie radzi. Po co ludziom antydepresanty? Skąd się biorą nerwice i bezsenne noce?
To jest przemysł związany z ludzkim nieszczęściem.
A skąd brać radość, kiedy przeszłość została zmarnowana, a przyszłość straszy? Kiedy obserwuję środowiska atakujące Kościół... Europę atakującą Kościół, czyli Chrystusa, myślę, że sra we własne gniazdo, a potem się dziwi, że cuchnie. Sorry, że się tak uniosłem, ale rozmawiamy jak rówieśnicy. Ilu twoich przyjaciół się rozwiodło?
Moi najbliżsi przyjaciele nie brali ślubu.
Bo się bali żyć dla drugiego?
Może mieli złe rodzinne doświadczenia?
Pochodzę z rozbitej rodziny, podobnie moja żona. Ale my chcieliśmy być razem, bo gdzie szukać pomocy? W pracy? W biznesie? Przez 23 lata małżeństwa różnych robót się imałem. Pracowałem jako dekarz, jako sprzątaczka w Peweksie. Ale sprzedałem też milion płyt. Dlatego mogliśmy wziąć kredyt i kupić dom, zamieszkać w spokojnym miejscu. Człowieka może zabić chciwość pieniędzy i ich brak. Jednak to są rzeczy wtórne. Ważny jest duch. Może mi ktoś powie, że jestem nawiedzony, bo przeżyłem trudne operacje serca. Ale znam ludzi, którzy nie mieli takich przejść jak ja i też trzymają się Boga. Są bardzo zadowoleni z życia. Mają nadzieję i nie boją się przyszłości.
Czy rozmawiałeś ze swoimi dziećmi na temat Acid Drinkers, czyli Kwasożłopów, oraz rockandrollowego trybu życia, jaki prowadziłeś?
Ależ proszę cię! Przecież Acid Drinkers to są wujkowie dla moich dzieci! Ślimak to rodzina – szwagier. Jego dzieciaki są kuzynami moich. Tytus jest też poniekąd moją rodziną. Zawsze będzie wujek Tytus i wujek Popcorn. Wciąż jesteśmy kumplami. Acid Drinkers to był mój zespół i pozostał mi bliski.
A czy dzieci pytały cię o zmianę stylu życia?
Nie przesadzaj. Uratowało mnie to, że od początku małżeństwa byłem w Kościele. Rozrabiałem jak pijany zając, ale byłem w Kościele. Mój tzw. religijny rozdział nie zaczął się od zespołu 2TM2,3. Już na mojej pierwszej profesjonalnej płycie z Turbo był utwór „Salvator Mundi".
A kiedy zacząłem sobie zadawać pytania o sens życia, nie znalazłem odpowiedzi na imprezach, tylko w Ewangelii. Dziś nie mówię, że nie rozrabiam jak pijany zając. Jestem człowiekiem niebezpiecznym dla siebie samego.
Nie odstawiłeś alkoholu do końca?
Nigdy. Ale też nigdy go nie nadużywałem. Moja żona mówiła, że byłem kiepskim rockandrollowcem. Teraz jestem kiepskim chrześcijaninem.
Powracasz do ciężkiej muzyki na czele Luxtorpedy.
Od dawna myślałem, żeby nagrać taką płytę i mieć zespół, z którym mogę robić próby. To jest coś najlepszego. Pamiętam to z czasów Acid Drinkers. Zaczęliśmy grać z Krzyżykiem, Kmietą z zespołu Armia i Drężkiem. Na początku grupa miała się nazywać Litza, ale widziałem zaangażowanie kolegów, którzy włączyli się w tworzenie płyty. Potem doszedł do nas Hans z 52 Dębiec i robimy to, co lubię: jest czad, ale i coś ważnego do powiedzenia.
Płyta, którą nagraliście, jest antysystemowa. Śpiewacie o świniach, dla których bogiem w trzech osobach jest władza, mamona i wpływy. Czujesz, że ludzie podzielili się na ofiary i kontestatorów systemu?
Tak naprawdę to piszemy o sobie, o swoich różnych zmaganiach. Każdego dnia rano widzę przed oczami dwie rzeczywistości – bałwochwalstwo, czyli równię pochyłą, albo miłość i rodzinę. Czasami udaje mi się wybrać dobrze, a czasami upadam. Dlatego śpiewam o tym, że siedem razy na dzień upadam, siedem razy na dzień powstaję. Przegrywam, kiedy się poddaję.
W wideoklipie ze studia rozmawiasz z synem o tym, czy lubi kontrolę.
Krzyczałem podczas nagrania, przybiegł przerażony. Wytłumaczyłem mu, że śpiewałem piosenkę o tym, że jesteśmy kontrolowani. Powiedział mi, że nie lubi kontroli.
Chodzi o „Niezalogowanych".
Tak. To utwór o kontroli medialnej nad człowiekiem. Każdy jest namierzany jako target, konsument. Jestem przerażony badaniami rynku, statystykami, które traktują nas przedmiotowo jak część przemysłu, handlu – tryb strasznej machiny. Cały obecny system oparty jest na wciskaniu na siłę produktów i kredytów. Posiadania wbrew rozsądkowi i ponad miarę. Tak rodzi się gigantyczny dług, którego nikt nie będzie w stanie spłacić. Takie są przyczyny światowego kryzysu.
Do 1989 r. myśleliśmy, że Big Brother jest komunistyczny, teraz przekonaliśmy się, że ma również kapitalistyczne oblicze.
Nie trzeba nam wszczepiać czipów. Mamy przy sobie komórki, można nas namierzyć w każdej chwili. Sprawdzić, gdzie jesteśmy, co robimy. Odbiera nam się wolność. Poprzez fałsz albo plotkę fałszuje nasze poglądy.
Co masz na myśli?
Ktoś mi założył profil na Naszej Klasie. Znajomi pisali, mając nadzieję, że to ja odpisuję, a po pewnym czasie odkryli, że mnie tam nie ma. Nie siedzę w sieci nazbyt długo. To, że jesteśmy dobrze promowani z
Luxtorpedą w Internecie, jest zasługą mojego dawnego fana, który teraz jest franciszkaninem. Lubi mocną muzykę, interesuje się mediami. Zobaczył, że jesteśmy ciency w te klocki, i postanowił nam pomóc. Dlatego na planszach końcowych naszych filmów jest zawsze link do strony www.franciszkanie.pl.
Niestety, musimy robić zakupy, wybrać jakąś markę. Masz na to sposób?
Sam decyduję o tym, co chcę kupić, co jest mi potrzebne.
Udaje ci się to do końca?
Nie. Czasami kupuję za dużo, niepotrzebnie. Jestem taki jak inny. Zdarza mi się ulegać manipulacjom. Dlatego kiedy mam szansę protestować, robię to na cały głos.
Jak twoje dzieci zareagowały, widząc cię na okładce „Metal Hammera", magazynu, który promuje również zespoły kreujące wizerunek satanistycznych?
One się tym nie interesują.
Ale czy ta forma ekspresji nie wydała im się dziwna? Ojciec wyglądający jak James Hetfield z Metalliki?
Oni mnie takiego znają. Nie dzielimy świata na sacrum i profanum. Od czasu kiedy Chrystus zmartwychwstał, wszystko jest sacrum. Oczywiście człowiek może rzeczywistość próbować desakralizować i tak niestety często jest, ale to jego problem, a nie sacrum.
A co myślisz o takich zespołach, jak Vader czy Behemot?
Vader kojarzy mi się z Peterem, którego znam od lat. Interesuje się wojną oraz modelami do sklejania.
Tak jak Lemmy z Motorhead. A Behemot?
Nie demonizujmy rzeczywistości. Podoba mi się to, co powiedział jeden z muzyków Iron Maiden, że jedyny satanista, którego zna, to jego księgowy.
Kazik na Żywo nagrał 11 utworów. Będzie nowa płyta w tym roku?
Bardzo bym chciał, bo to jest niesamowity projekt – prawdziwe Porozumienie Ponad Podziałami. Mamy muzykę, teraz wszystko w rękach Kazika. Myśli nad tekstami. Nie chce zrobić nic, co byłoby poniżej poziomu.
Będziesz miał wpływ na te teksty?
Nie. Ufam Kazikowi. To, co pisze, jest bardzo potrzebne i ważne. Nie spotkałem się z tekstem Kazika, który byłby o niczym.
Miesiąc temu rozmawiałem z nim o skutkach katastrofy smoleńskiej. Co mówiłeś dzieciom w jej rocznicę?
Wierzymy, że Pan Bóg jest ponad całą historią świata. Jeżeli coś dopuszcza, to z ważnych powodów. Oczywiście pojawiło się pytanie „dlaczego?". Każdy z nas w pewnym momencie życia pozna odpowiedź. Pamiętajmy jednak, że są tajemnice. Krzyż jest tajemnicą. Są tacy, którzy twierdzą, że kropla krwi Chrystusa wystarczyłaby, żeby zbawić ludzkość. Tymczasem był potrzebny krzyż. Chrystus krzyżem bardzo dobrze tłumaczy to, co się stało w Smoleńsku. Jest solidarny z tymi, co zginęli. Spadł z nimi na ziemię.
Polacy nie potrafią być razem?
Myślę, że są razem. Podziały występują na górze. U koryta zawsze jest walka, żeby wcisnąć ryj. Tracę nadzieję, że politycy walczą w naszej sprawie. Dają zły przykład.
Jacek Cieślak, krytyk teatralny i muzyczny. Absolwent teatrologii Akademii Teatralnej w Warszawie. W „Rzeczpospolitej" od 21 lat.