Reklama
Rozwiń

Felieton Andrzeja Łapickiego

Czyli wąskotorowa kolejka z samowarkiem jako lokomotywą. Czy można sobie wyobrazić końcową stację ekspresu Warszawa – Skolimów na placu Unii Lubelskiej?

Publikacja: 30.04.2011 01:01

Terminal był pod domem ze znanym później neonem „Sztandaru Młodych". Dom ten uchodził za jeden z najwyższych w Warszawie – dziewięć pięter. Pamiętam, że odbyliśmy tam wycieczkę ze szkołą pani Rontalerowej. Z dziewiątego piętra, z mansardy, widok był imponujący. Cała Warszawa jak na dłoni i do tego lotnisko na Polu Mokotowskim. Samoloty, które pierwszy raz widziałem z bliska, pokazywały zbiorową akrobację, tak jak później na słynnych afiszach: „silni, zwarci, gotowi". Kolejka do Skolimowa startowała spod słupa ogłoszeniowego, który przetrwał do dziś. Zjeżdżała w dół Słoneczną i hen, dalej, do Konstancina. Jakim cudem z powrotem wdrapywała się na szczyt placu Unii Lubelskiej, to już tajemnica złotych rączek mechanika.

Przed wojną stację końcową przeniesiono na dół, do wylotu Słonecznej, nieopodal dzisiejszej ambasady Rosji. Stamtąd ciuchcia ruszała, pokonywała „zakręt śmierci", gdzie miała wypadek nawet Hanka Ordonówna, i mknęła na Wilanów. Po lewej stronie mijała słynną Sielankę, w której kornet (chorąży huzarów) Barteniew poderwał artystkę Wisnowską. Historia mrocznej namiętności, która znalazła finał w garsonierze na Nowogrodzkiej, odeszła w zapomnienie. Porywczy kochanek zastrzelił z pistoletu „pierwszą naiwną", a na jej ciele zostawił wizytowy bilet i garść wiśni. Dostał Sybir.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Plus Minus
Chaos we Francji rozleje się na Europę
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Przereklamowany internet
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Joanna Opiat-Bojarska: Od razu wiedziałam, kto jest zabójcą
Plus Minus
„28 lat później”: Memento mori nakręcone telefonem
Plus Minus
„Sama w Tokio”: Znaleźć samą siebie