Ruch poparcia dla teorii ocieplenia klimatu jest silnie związany z niechęcią do wolnego rynku; lecz, o ironio, impet daje mu siła pieniądza. Politycy chcą głosów i władzy: ich naturalne zakusy zbiegają się z potrzebą pokazania, że troszczą się o planetę. Pomagają, oczywiście, dotacje na partie czy kampanie polityczne od firm, które następnie otrzymują wielomilionowe rządowe zamówienia. Tutaj też, jak w wielu innych sprawach, trzeba iść tropem pieniędzy: śledzić, skąd i dokąd wędrują. I powtarzać pytanie: cui bono?
Branża globalnego ocieplenia skłania do korupcji z siłą, z jaką wystawa cukierni przyciąga dziecko. Dzieje się tak zarówno w świecie naukowym, jak i politycznym.
Okazuje się, że klimatolodzy, którzy najgłośniej krzyczą o skorumpowaniu nielicznych sceptyków, sami ubiegają się o gigantyczne fundusze od zielonych firm – stokrotnie większe, niż jakikolwiek sceptyk kiedykolwiek dostał od producentów ropy. Z dokumentów ujawnionych podczas skandalu w angielskim instytucie badań klimatu CRU wynika, że Phil Jones, główny klimatolog instytutu, otrzymywał od 1990 r. granty – w sumie ponad 22 miliony dolarów. W ujawnionych dokumentach znalazł się również spis potencjalnych donatorów. Były wśród nich firmy, promujące zieloną energię, którym z natury rzeczy zależy na ostrzeżeniach przed katastrofą klimatyczną – ostrzeżeniach, których nie szczędzi CRU.
Najbardziej spektakularna afera, jaka wybuchła ostatnio w branży globalnego ocieplenia, to pożyczka, jakiej rząd amerykański udzielił firmie Solyndra, produkującej ogniwa słoneczne. Waszyngton był gwarantem wartej ponad pół miliarda dolarów pożyczki, która miała wspomóc rozwój technologii pozyskiwania alternatywnej energii i stworzyć kilka tysięcy nowych miejsc pracy.
Jesienią zeszłego roku firma Solyndra zbankrutowała. Rząd amerykański (czyli amerykański podatnik) musiał spłacić dług. Przy okazji wyszło jednak na jaw, że z firmy Solyndra wypłynęły znaczne kwoty na kampanię prezydencką Obamy, zaś w Białym Domu odbywały się częste spotkania z jej dyrektorami. Jak się wydaje, bankructwo Solyndry było do przewidzenia, zaś administracja Obamy nie pofatygowała się, by oszacować jej konkurencyjność. Nie była to jedyna gwarantowana przez rząd pożyczka dla firm zajmujących się energią słoneczną – Waszyngton wsparł tę branżę jeszcze co najmniej trzykrotnie, przeznaczając na ten cel łącznie blisko trzy czwarte miliarda dolarów.
W Hiszpanii kilka lat temu odkryto przypadki... podrabiania nocą energii słonecznej! Nielegalni energetycy uznali, że skoro prąd z hojnie dotowanych elektrowni słonecznych jest na rynku droższy, można uruchomić w nocy generatory dieselowskie. Wyprodukowaną w ten sposób elektryczność następnie wpuszczano do sieci i sprzedawano jako energię słoneczną. We Włoszech zieloną energią zajęła się nawet, co skądinąd można było przewidzieć, mafia: wskutek jej poczynań zniknęły miliony euro z funduszy włoskich i unijnych.
Z istnienia „branży globalnego ocieplenia" korzystają tują nawet towarzystwa ubezpieczeniowe, dotując prace klimatologów, których groźne przepowiednie pozwalają im podwyższyć ceny opłat. Znam taki przypadek – w Anglii firma ubezpieczeniowa przyznała 100-milionową dotację na „innowacyjne badania" klimatu. Jest wśród nich praca, mająca wskazać regiony, gdzie globalne ocieplenie może spowodować szczególne ryzyko powodzi i suszy.
Czas pomyśleć!
Wiadomo, że pieniądze łatwo marnować, gdy należą do podatników. Wiadomo, że wszelka możliwość korupcji korumpuje, a możliwość dokonania korupcji na gigantyczną skalę... Być może najwyższy czas, by zacząć się tymi zjawiskami przejmować również w Polsce. Tym bardziej że całkiem realna jest perspektywa, iż Europa i Stany Zjednoczone rychło zaczną przypominać pod względem biedy zwykłych podatników, pod względem mafijnej korupcji i powiązań między biznesem a polityką obecną Rosję lub Włochy z lat 70., a pod względem gospodarki Związek Sowiecki z jego planami pięcioletnimi. Wolny rynek będzie jedynie miłym wspomnieniem.
Być może jednak, zważywszy że Gazprom funduje stypendia na Uniwersytecie Warszawskim, zaś afery korupcyjne, manipulacje i nadużywanie wpływów związanych z ekoenergią nie wyszły jeszcze, o ile mi wiadomo, na jaw, oczekuję od polskich obywateli zbyt wiele ...
Autorka jest tłumaczką i publicystką, mieszka w Paryżu