Przede wszystkim dyrektorowi toruńskiej rozgłośni do zostania świętym brakuje drobiazgu – oddania swojego życia za drugiego człowieka. Nie można z góry zakładać, że redemptorysta nie zostanie poddany również takiemu testowi. Nie można też wykluczać, że mu sprosta, bo, jak wiadomo, Pan Bóg poddaje ludzi tylko takim próbom, jakim są oni w stanie podołać.
Ale jest i druga różnica między charyzmatycznymi zakonnikami – to warunki, w jakich przyszło im pracować. Św. Maksymilian działał w społeczeństwie katolickim. To prawda, że rosnące w siłę antyklerykalne środowiska już w okresie międzywojnia podkopywały wiarę Polaków, ale wówczas wciąż byliśmy narodem silnym swoją religijnością, przywiązaniem do Matki Boskiej i katolickiej tradycji.
Ojciec Kolbe – warto przypomnieć, kim był: doktor filozofii i teologii, matematyk i fizyk, franciszkański misjonarz, wydawca i radiowiec – miał oczywiście wrogów już w swoich czasach, jak i ma ich współcześnie, gdy oskarża się go o antysemityzm. Jednak – używając nieco napuszonego języka kościelnego– rzec można, że gleba, w którą zasiewał ziarno wiary, była nadal żyzna.
Tym bardziej docenić warto wysiłki ojca Tadeusza Rydzyka, który – przepraszam znów za kościółkowy slang – sieje dziś na twardej udeptanej ziemi. Po upadku komunizmu, po śmierci Jana Pawła II, po ofensywie medialnej środowisk liberalnych warunki, w których działa Radio Maryja i telewizja Trwam, są coraz trudniejsze. Wykorzystując nieuwagę lewicowych elit III RP, ich zadufanie i lekceważenie inicjatyw kościelnych, ojciec dyrektor w minionych latach wydarł dla siebie i dla swoich mediów zgodę na istnienie.