Kultowa autostrada

Fani A2 zastanawiali się, czy nie powinien zająć się nimi psycholog, bo po jej ukończeniu w ich życiu będzie pustka

Publikacja: 02.06.2012 01:01

Wielki rozściełacz masy bitumicznej fani A2 szybko okrzyknęli Grubą Bertą na wzór ciężkiego niemieck

Wielki rozściełacz masy bitumicznej fani A2 szybko okrzyknęli Grubą Bertą na wzór ciężkiego niemieckiego moździerza z czasów I wojny światowej

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

Jed­ni ki­bi­cu­ją dru­ży­nie, in­ni zaś bu­do­wie ka­wał­ka as­fal­tu. To dru­gie po­tra­fi być nie mniej emo­cjo­nu­ją­ce. Bu­do­wa A2 to dla jed­nych wiel­ki suk­ces, bo być mo­że au­ta po­ja­dą nią na Eu­ro, dla in­nych kom­pro­mi­ta­cja rzą­du, bo nie bę­dzie w peł­ni ukoń­czo­na. Jed­no jest pew­ne. W ostat­nich mie­sią­cach uda­ło się na­rzu­cić tem­po z cza­sów bu­do­wy No­wej Hu­ty i roz­pa­lić wiel­kie emo­cje.

Jak ją na­zwie­my, dys­ku­sja na Sky­scra­per­ci­ty, na wiel­kim fo­rum sku­pia­ją­cym m. in. mi­ło­śni­ków dróg, to­czy się w naj­lep­sze. „Olim­pij­ka" by­ła na olim­pia­dę, to mo­że „Eu­ro­pej­ka" na Eu­ro? Użyt­kow­nik Wi­cio­wiec wspo­mi­na, że po­ja­wi­ła kie­dyś po­ja­wił się po­mysł „Tu­sków­ki". Mo­że „No­wa­ków­ka"? Al­bo od­dać hołd są­sia­dom z po­łu­dnia, któ­rzy szyb­ko bu­du­ją klu­czo­wy od­ci­nek „C" i na­zwać ją „czesz­ką"?

Re­pre­zen­ta­cje ma­ją swo­ich fa­nów, a au­to­stra­da swo­ich. Wier­nych ki­bi­ców, któ­rzy do­pin­gu­ją, nie zra­ża­jąc się ko­lej­ny­mi kło­po­ta­mi i opóź­nie­nia­mi. Dys­ku­tu­ją o ko­lo­rze ekra­nów, chro­po­wa­to­ści na­wierzch­ni. Żad­nych blu­zgów, po­li­ty­ki, sło­wem, po­zy­tyw­ne emo­cje.

Za­miesz­cza­ją ko­men­ta­rze i ty­sią­ce re­la­cji, zdjęć oraz fil­mi­ków. Aza­zel­lo­80 ja­ko au­to­ma­tycz­ny do­pi­sek do każ­de­go po­stu usta­wił so­bie pa­ra­fra­zę z fil­mu „Czas Apo­ka­lip­sy". „To as­falt, sy­nu. Nic na świe­cie tak nie pach­nie. Uwiel­biam za­pach świe­żo kła­dzio­ne­go as­fal­tu o po­ran­ku".

Po co to wszyst­ko? Krót­ko wy­ja­śnia to ko­men­tarz jed­ne­go z fo­ru­mo­wi­czów: „Dzię­ki Wam moż­na po­czuć się obec­nym przy two­rze­niu cze­goś wiel­kie­go".

Zu­peł­nie jak za­hip­no­ty­zo­wa­ny Ło­dzią Da­wid Hal­pern z „Zie­mii obie­ca­nej". Któż nie pa­mię­ta je­go mo­no­lo­gów. „Ja chcę, że­by mo­ja Łódź ro­sła, że­by mia­ła pa­ła­ce wspa­nia­łe, ogro­dy pięk­ne, że­by był wiel­ki ruch, wiel­ki han­del i wiel­ki pie­niądz". Al­bo: „Pa­mię­tam Łódź, jak mia­ła dwa­dzie­ścia ty­się­cy, a dzi­siaj ma trzy­sta! A ja się do­cze­kam, jak ona mieć bę­dzie pół mi­lio­na, ja nie umrę prę­dzej! Ja to mu­szę wi­dzieć na wła­sne oczy, mu­szę się ucie­szyć". Oni już cie­szą się z no­wej au­to­stra­dy.

Zbyt­ni opty­mizm? Być mo­że. Scep­ty­ków i mal­kon­ten­tów kie­ru­ją na spe­cjal­ny wą­tek: „Kre­ty­ni­zmy dro­go­we, dziu­ry i in­ne mi­strzo­stwa na­sze­go kra­ju". Tam wkle­ja­ne są róż­ne kwiat­ki.

Społeczny inspektor

Tak, je­stem świ­rem na punk­cie dróg – przy­zna­je Ru­so­nal­do. Jeź­dzi po Pol­sce, ro­bi zdję­cia i fil­my. To ro­dzaj uza­leż­nie­nia. Cza­sem bie­rze urlop z pra­cy, bo wy­pra­wa ma na­wet 1000 km. Ostat­nio zro­bił kół­ko Po­znań – To­ruń – Gdańsk – Szcze­cin – Go­rzów – Po­znań. Jak się ni­mi nie za­chwy­cać? Na po­cząt­ku nie ma nic i na po­lu pa­są się kro­wy, a po dwóch-trzech la­tach w tym miej­scu ja­dą cię­ża­rów­ki.

Ka­rol Pie­la, 23-la­tek z So­snow­ca (na fo­rum esce), prze­szedł na pie­cho­tę wzdłuż licz­nych bu­dów au­to­strad i dróg eks­pre­so­wych. Zwy­kle śpi w po­lu, w le­sie w na­mio­cie. Ostat­nio na gra­ni­cy z Ukra­iną do Prze­wor­ska (tra­sa A4) w dwa dni zro­bił 40 km. Wcze­śniej wę­dro­wał z re­jo­nu lot­ni­ska w Py­rzo­wi­cach do Msza­ny na gra­ni­cy Cze­skiej (tra­sa A1). Ma­rzy, by zo­stać in­ży­nie­rem. Za­czę­ło się w wie­ku kil­ku lat od oglą­da­nia map i po­dzi­wia­nia, że li­nie i licz­by mo­gą być od­zwier­cie­dle­niem te­go, co wi­dzi­my przed so­bą w po­sta­ci dro­gi i nu­me­rów na zna­kach.

Bo­ha­te­rem In­ter­ne­tu i go­ściem sta­cji te­le­wi­zyj­nych sta­je się Ra­fał Zie­liń­ski z war­szaw­skie­go Ur­sy­no­wa. Prze­je­chał wiel­ki plac bu­do­wy aż do Stry­ko­wa pod Ło­dzią ro­we­rem. Za­ję­ło mu to sie­dem go­dzin.

Kts19 wła­śnie do­no­si: „Ma­my pierw­szy wy­pa­dek na no­wym od­cin­ku A2. Na zjeź­dzie z au­to­stra­dy do Prusz­ko­wa wy­wró­ci­ła się wy­wrot­ka (już w cią­gu DW718) i le­ży na ba­rie­rach mię­dzy kie­run­kiem na Prusz­ków a łącz­ni­cą zjaz­do­wą na A2".

Za chwi­lę po­ja­wią się tam „pa­pa­raz­zi", „tu­ry­ści" czy „spo­łecz­ni in­spek­to­rzy nad­zo­ru", jak ich na­zy­wa­ją bu­dow­lań­cy. Je­den z kie­row­ni­ków bu­do­wy: – To pla­ga. Nie ro­zu­mie­ją, że my od­po­wia­da­my za lu­dzi na bu­do­wie i jak im się coś sta­nie, mo­że­my iść do wię­zie­nia. Re­gu­lar­nie przy­jeż­dża­ją tu wy­ciecz­ki ro­we­ro­we. „Tu­ry­ści" to naj­gor­sza ka­te­go­ria. Ta­tuś po­ka­że dzie­ciom au­to­stra­dę, ale jak wy­wrot­ka o ła­dow­no­ści 40 ton ta­kie­go prze­je­dzie, to kie­row­ca na­wet nie po­czu­je. Naj­gor­si są mło­dzi ma­cho z ko­bie­tą. Kie­dy blo­ku­je­my przej­ście, lu­bią się awan­tu­ro­wać.

„Ge­ne­ral­nie to ro­bot­ni­cy na „C" są bar­dzo mi­li. Wczo­raj, jak koń­czy­li wal­co­wać, je­cha­łem wy­le­wa­ną war­stwą wią­żą­cą – naj­cie­plej­sza, po ja­kiej je­cha­łem przez ca­łe ży­cie. Je­den pan tyl­ko po­wie­dział życz­li­we »wol­niej, bo śli­sko«, a dru­gi »moż­na je­chać, nie wcią­gnie ro­we­ru«" – opo­wia­da Ja­kub Pie­tru­szew­ski (nick: ku­ba­pie).

Naj­więk­szym wro­giem fa­na au­to­stra­dy jest na­to­miast ochro­niarz. „spu­ścił psa, któ­ry wy­glą­dał do­syć groź­nie i biegł na mnie z ca­łych sił. By­łem na ro­we­rze, a wy­ni­ku 27 km/h na środ­ko­wej zę­bat­ce na środ­ku i naj­więk­szej z ty­łu w kop­nym pia­sku ni­gdy wcze­śniej ani ni­gdy póź­niej nie osią­gną­łem".

Na fo­rach nie bra­ku­je jesz­cze bar­dziej krwi­stych re­la­cji. „Po­twier­dzam, TROLL przy wia­duk­cie WD50 jest bar­dzo agre­syw­ny. Mia­łem z nim przy­jem­ność się spo­tkać oko­ło mie­sią­ca te­mu. Uwa­ga, bo ma chy­ba krót­ką broń. Jak od­jeż­dża­łem na ro­we­rze (by­łem już oko­ło 300 m od nie­go), za­czął strze­lać w mo­im kie­run­ku. Roz­bry­zgi zie­mi na oko­licz­nych gór­kach. To ja­kiś psy­chol".

Ka­rol Pie­la nie wcho­dzi w dro­gę ochro­nia­rzom, bo pa­mię­ta, że ich obo­wiąz­kiem jest go wy­go­nić. Je­śli do­cho­dzi do spo­tka­nia, to za­wsze jest uprzej­my, wi­ta się po­god­nym „dzień do­bry" i za­cho­wu­ję się jak zwy­kły prze­cho­dzień. Oko­licz­ni miesz­kań­cy mu­szą w koń­cu czę­sto prze­cho­dzić przez au­to­stra­dę, idąc do pra­cy czy do skle­pu. Ru­so­nal­do ma in­ny spo­sób: ka­mi­zel­ka i ko­gut na da­chu. Skut­ku­je. My­ślą, że to po­jazd z bu­do­wy al­bo ja­kaś in­spek­cja.

Nad bu­do­wa­mi po­ja­wi­li się mo­to­lot­nia­rze, a na­wet la­ta­ją­ce mo­de­le z ka­mer­ka­mi. „Bied­ni bu­dow­lań­cy pod­glą­da­ni z sa­mo­cho­dów, ro­we­rów, a na­wet z po­wie­trza. Nie­dłu­go za­czną bać się zaj­rzeć do lo­dów­ki" – za­uwa­ża Mgna­t1.

Był Czło­wiek z mar­mu­ru, z że­la­za, czas na­krę­cić czło­wie­ka z as­fal­tu" pro­po­nu­ją in­ter­nau­ci. Szu­kam czło­wie­ka z as­fal­tu.

Za­stęp­ca dy­rek­to­ra Kon­trak­tu Pa­weł Ra­taj­czyk po­ka­zu­je mi bu­do­wę new­ral­gicz­ne­go, prze­ję­te­go po Chiń­czy­kach i naj­bar­dziej opóź­nio­ne­go od­cin­ka „C", 20 ki­lo­me­trów tra­sy z War­sza­wy do Ło­dzi. Prze­jeż­dża­my ca­ły od­ci­nek po as­fal­cie. A w te­le­wi­zji trą­bią, że się nie da. – Jezd­ni po pro­stu nie ma i na Eu­ro nie bę­dzie – mó­wi z prze­ką­sem.

– A po czym przed chwi­lą prze­je­cha­li­śmy?

As­falt rów­ny jak stół, ale jaz­da wzdłuż bu­do­wa­nej au­to­stra­dy przy­po­mi­na sla­lom. Sa­mo­cho­dy, wy­wrot­ki i in­ne po­jaz­dy jeż­dżą wzdłuż i w po­przek. Co chwi­la wy­jeż­dża ta­ka z bo­ku al­bo trze­ba omi­jać ster­tę ma­te­ria­łów, czy kup­kę kru­szy­wa. Trze­ba się na­gim­na­sty­ko­wać, by je spraw­nie omi­jać.

Pra­cow­ni­cy in­sta­lu­ją ekra­ny. Bez ma­łej re­pry­men­dy się nie obej­dzie. A ka­mi­zel­ki to gdzie, do cho­le­ry?

Za na­mi su­nie gra­na­to­we BMW. Tu­ry­ści? Za­trzy­mu­je­my się, spraw­dza­ją. A nie, to na­si. Fał­szy­wy alarm.

Tem­po jak na bu­do­wie No­wej Hu­ty. Tyl­ko że tu nie wi­szą zdję­cia przo­dow­ni­ków pra­cy. Fir­ma mu­si zdą­żyć z jezd­nia­mi do Eu­ro. Ta­ki jest za­pis kon­trak­tu.

– Dwa dni moc­ne­go desz­czu i ma­my pro­blem – mó­wi Ivo So­cho­rek, pre­zes wy­ko­nu­ją­cej od­ci­nek cze­sko-nie­miec­kiej fir­my Bo­egl a Krysl.

Pod­jeż­dża­my do wiel­kiej ma­szy­ny do ukła­da­nia as­fal­tu, ja­kiej jesz­cze na na­szych dro­gach nie by­ło. Mi­ni­ster trans­por­tu Sła­wo­mir No­wak wy­mu­sił przy­sła­nie tej wun­der­waf­fe przed Eu­ro ­2012, dzwo­niąc do swe­go od­po­wied­ni­ka w Pra­dze, a ten do cze­skie­go współ­wła­ścicie­la Jo­se­fa Kry­sla.

Wiel­ki roz­ście­łacz ma­sy bi­tu­micz­nej, bo tak fa­chow­cy okre­śla­ją ma­szy­nę, fa­ni A2 szyb­ko okrzyk­nę­li Gru­bą Ber­tą, na wzór ciężkiego niemieckiego moździerza z cza­sów I woj­ny świa­to­wej. Tu za­ło­ga też jest nie­miec­ka. Uwi­ja­ją się nadzy do pasa. Ina­czej nie da się wy­trzy­mać. Pra­ca przy roz­ście­ła­czu to ma­sa­kra. La­tem z nie­ba jest żar 40 C, a spod spodu 160 C.

Wal­ka o prze­jezd­ność

Ber­ta aku­rat stoi, Niem­cy krę­cą się wo­kół wście­kli, ge­sty­ku­lu­jąc i klnąc, ile wle­zie. Pol­ski kie­row­ca wy­wrot­ki na­pro­wa­dza­ny przez za­ło­gę mu­si bar­dzo pre­cy­zyj­nie wsy­pać ma­sę do gar­dzie­li po­two­ra. Nie­po­ro­zu­mie­nie ję­zy­ko­we i wy­wrot­ka wcze­pi­ła się w Ber­tę i ją przy­gnio­tła. Ma­szy­na kosz­tu­je po­nad mi­lion eu­ro, ale nie to jest naj­waż­niej­sze – jej dłuż­sza awa­ria i o po­ło­że­niu przed Eu­ro ostat­niej war­stwy as­fal­tu moż­na za­po­mnieć. Na szczę­ście uszko­dze­nie szyb­ko zo­sta­je na­pra­wio­ne.

Bu­do­wa „C" to ist­na wie­ża Ba­bel. Oprócz Po­la­ków, Niem­ców, Cze­chów i Sło­wa­ków, są jesz­cze Li­twi­ni i Ukra­iń­cy. Wcze­śniej by­li tu Chiń­czy­cy, ale fir­ma Co­vec za­czę­ła żą­dać zwięk­sze­nia war­to­ści kon­trak­tu i zo­sta­ła wy­rzu­co­na.

Na fo­rum Sky­scra­per­ci­ty wiel­kie po­ru­sze­nie i ra­dość z od­sie­czy Gru­bej Ber­ty. Mo­men­tal­nie zy­ska­ła sta­tus gwiaz­dy roc­ka. „Agu­sia": „Chcia­ło­by się krzyk­nąć: Bie­gnij Ber­ta, bie­gnij". Ka­zu­sik: „Go Ber­ta, go!!!" Pol Bruk: „Nad „C" słoń­ce wsta­ło. Gi­gant za chwi­lę ru­szy do bo­ju. Na­tchnie­ni fo­ru­mo­wi­cze bą­dźcie tam, włą­czaj­cie sto­pe­ry i po­wiedź­cie ca­łe­mu świa­tu, w ja­kim cza­sie ro­bią 1 km SMA [war­stwy ście­ral­nej red.]. Wie­rzę, że do 8 czerw­ca prze­je­dzie­my!!!".

Kro­ni­ka­rzem Gru­bej Ber­ty jest wła­śnie „Agu­sia", przed­sta­wia­ją­ca się ja­ko na­uczy­ciel­ka z Kra­ko­wa. Choć do pla­cu bu­do­wy na A2 ma ja­kieś 300 km, co­dzien­nie na­no­si po­zy­cję ma­szy­ny na map­ce. Zie­lo­nym ko­lo­rem za­zna­cza po­ło­żo­ną już przez nią war­stwę as­fal­tu, a nie­bie­ski­mi krop­ka­mi miej­sca noc­ne­go po­sto­ju.

Pie­tru­szew­ski: „Po­wiem krót­ko. To się w gło­wie nie mie­ści. Je­ste­śmy świad­ka­mi bu­do­wa­nia au­to­stra­dy w tem­pie, któ­re­go ani przed­tem nie by­ło, ani póź­niej nie bę­dzie".

Kier­ko: „To co się dzie­je na bu­do­wie to po pro­stu ma­sa­kra w po­zy­tyw­nym te­go sło­wa zna­cze­niu. Już wi­dzę jak pre­ze­so­wi Ka­czyń­skie­mu i in­nym któ­rzy kry­ty­ku­ją i na­rze­ka­ją opad­ną szczę­ki, gdy przed mi­strzo­stwa­mi au­to­stra­da zo­sta­nie w ca­ło­ści otwar­ta".

Nie wszyst­kim jed­nak udzie­lił się na­strój wiel­kiej bu­do­wy i po­tęż­ne­go wio­sen­ne­go przy­spie­sze­nia. Prze­glą­dam fo­ra głów­nych por­ta­li. „Fo­ru­mo­wiec­gw­na": „Ile be­de mu­siał jesz­cze czy­tać o pod­grze­wa­niu at­mos­fe­ry pod »Wiel­ki nie­ocze­ki­wa­ny suk­ces Tu­ska«, któ­re­mu uda się »ja­koś« pro­wi­zo­rycz­nie zbu­do­wać bu­bla na mie­siąc?"

„Ma­rek-py­tek": „Daj Bo­że że­by­śmy tyl­ko śmia­li się po Eu­ro, jak bę­dą za­my­kać te su­per­ek­spre­so­wo od­da­ne au­to­stra­dy do re­mon­tu. Tyl­ko nie ciesz­cie się, bo bram­ki bę­da funk­cjo­no­wać i po­bie­rać ka­skę mi­mo np. czyn­ne­go tyl­ko jed­ne­go pa­sa ru­chu".

Au­to­stra­dzie in­ten­syw­nie przy­glą­da­ją się też po­li­ty­cy. Opo­zy­cja su­ro­wo re­cen­zu­je au­to­stra­do­we po­czy­na­nia. 8 ma­ja w ser­wi­sie my­PiS. pl po­ja­wia się fil­mik za­ty­tu­ło­wa­ny „A2 w roz­syp­ce": „Dziu­ry, wy­rwy, ob­su­nię­cia zie­mi, pęk­nię­cia... wy­da­wać mo­gło­by się, że nie­wiel­kie. Jed­nak war­to do­dać, że w tych »nie­wiel­kich« dziu­rach, pęk­nię­ciach na­si re­dak­cyj­ni ko­le­dzy ro­bi­li so­bie gru­po­we zdję­cia pa­miąt­ko­we. Pa­da py­ta­nie: »Czy au­to­stra­da A2 spły­nie przy pierw­szym desz­czu?«. Tek­sto­wi to­wa­rzy­szy fil­mik po­ka­zu­ją­cy plac bu­do­wy przy mu­zy­ce w kli­ma­cie fil­mów gro­zy.

17 ma­ja mi­ni­ster No­wak i pre­mier Tusk prze­pro­wa­dza­ją in­spek­cję przy­go­to­wań do Eu­ro. Me­dia obie­ga zdję­cie Tu­ska oglą­da­ją­ce­go z mar­so­wą mi­ną bu­do­wę au­to­stra­dy z po­kła­du he­li­kop­te­ra. „Czy pre­mier na­praw­dę la­ta nad au­to­stra­dą by oce­nić jej stan?! To ja­kiś kre­tyń­ski po­mysł. Wy­so­ko od­le­cia­ła na­sza wła­dza" – pi­sze na Twit­te­rze dzien­ni­karz To­masz Se­kiel­ski. – To przy­po­mi­na lot Jan­dy z tow. dy­rek­to­rem nad bu­do­wą Hu­ty Ka­to­wi­ce w fil­mie Czło­wiek z mar­mu­ru" – zwra­ca uwa­gę An­drzej Du­da z PiS.

In­ter­nau­ci wy­cią­ga­ją sta­re re­la­cje z lat 70. z bu­do­wy gier­ków­ki. „Głę­bo­kim bodź­cem do utrzy­ma­nia wy­so­kie­go tem­pa prac by­ło po­wszech­nie zna­ne i nie­zwy­kle ce­nio­ne oso­bi­ste za­in­te­re­so­wa­nie I se­kre­ta­rza i tow. Pre­mie­ra prze­bie­giem bu­dów. „W związ­ku ze zbli­ża­ją­cym się VII Zjaz­dem PZPR za­pew­nia­my Was To­wa­rzy­szu I Se­kre­ta­rzu, że my dro­go­wcy i mo­stow­cy wspól­nie z żoł­nie­rza­mi na­sze­go woj­ska, na mia­rę na­szych am­bi­cji i moż­li­wo­ści uczy­ni­my wszyst­ko, aby wy­ko­ny­wa­ne przez nas obiek­ty pod­sta­wo­we od­dać do użyt­ku przed ter­mi­nem".

Sła­wo­mi­ro­wi No­wa­ko­wi nie jest do śmie­chu. 16 ma­ja, zbli­ża­ją się ulew­ne desz­cze, za­czy­na wąt­pić. I ogła­sza: bę­dą ob­jaz­dy. W tym sa­mym cza­sie wście­kli pod­wy­ko­naw­cy gro­żą za­blo­ko­wa­niem bu­do­wy, a pra­cow­ni­cy DSS upa­dłe­go wy­ko­naw­cy od­cin­ka „C" mo­dlą się w ko­ście­le o ra­tu­nek.

Wy­da­je się, że wszyst­ko się za­wa­li­ło. Wal­ka o prze­jezd­ność ca­ły czas trwa. Chcę za­pew­nić opi­nię pu­blicz­ną, że my w tej wal­ce się nie pod­da­je­my – de­kla­ru­je mi­ni­ster.

Jaz­da ryn­ną

Na­wet je­śli nie uda się po­ło­żyć wszę­dzie ostat­niej war­stwy, ki­bi­ce do War­sza­wy do­ja­dą i unik­nie­my kom­pro­mi­ta­cji. Po­tem znów się ogra­ni­czy ruch, by do­koń­czyć pra­ce.

Na ra­zie War­sza­wa jest jed­ną z nie­wie­lu sto­lic, któ­re nie ma­ją au­to­stra­do­we­go po­łą­cze­nia z sie­cią w Unii Eu­ro­pej­skiej. Bu­do­wę roz­po­czę­to już w koń­cu lat 70. przy oka­zji olim­pia­dy w Mo­skwie i szyb­ko in­we­sty­cję za­rzu­co­no, po­zo­sta­wia­jąc kil­ka stra­szą­cych przez la­ta wia­duk­tów w po­lu. W ostat­nim dwu­dzie­sto­le­ciu za­wi­ni­ły kło­po­ty z fi­nan­so­wa­niem, po­zy­ska­niem dzia­łek, ochro­ną śro­do­wi­ska i prze­py­chan­ki po­li­ty­ków. Na­wet w ostat­nich dwóch la­tach pech nie prze­stał jej prze­śla­do­wać. Chiń­czy­cy się wy­co­fa­li, kra­jo­wa fir­ma DSS prze­ję­ła je­den z od­cin­ków i zban­kru­to­wa­ła, zi­mą na­wierzch­nia spę­ka­ła od 30 stop­nio­we­go mro­zu.

Wiel­ka mo­bi­li­za­cja wy­ko­naw­ców i słoń­ce ura­to­wa­ły sy­tu­ację. Moż­na od­da­wać ko­lej­ne od­cin­ki. Naj­pierw „E", po­tem „D". Od­ci­nek „D" pierw­szy prze­jeż­dża Ru­so­nal­do, co uwiecz­nia te­le­wi­zja.

Ka­zio z fo­rum One­tu li­czy: „Miesz­kam w Brwi­no­wie a pra­cu­ję w cen­trum Ar­ka­dia. Te­raz za­miast 50 mi­nut bę­dę je­chał do pra­cy 15 czy­li ra­zem 1 go­dzi­na 10 mi­nut dzien­nie mam do przo­du. To da­je mi po­nad 8 go­dzin ty­go­dni­wo, 37 mie­sięcz­nie. Czy­li pra­wie 19 dni w ro­ku".

War­sza­wa jest głod­na au­to­stra­dy. Otwar­ty 22 ma­ja „E", naj­bliż­szy sto­li­cy, na­tych­miast się za­kor­ko­wał. „Kris­box" pro­po­nu­je: „A mo­że by tak zro­bić nie­złą me­dial­ną ak­cję, ty­pu: z dwóch stron ru­sza­ją War­sza­wia­cy i Ło­dzia­nie, aby spo­tkać się po­środ­ku i sym­bo­licz­nie po­łą­czyć oba mia­sta w ge­ście przy­jaź­ni".

Fa­ni A2 za­sta­na­wia­ją się, czy nie po­wi­nien za­jąć się te­raz ni­mi psy­cho­log, bo zo­sta­nie im pust­ka. Ktoś jed­nak przy­tom­nie za­uwa­ża: bra­ku­je jesz­cze po­łu­dnio­wej ob­wod­ni­cy War­sza­wy i tra­sy do wschod­niej gra­ni­cy. Bę­dzie więc, co ro­bić.

Po chwi­lach eu­fo­rii za­czy­na­ją do­cie­rać nie­przy­jem­ne in­for­ma­cje. Na ca­łym 100-km od­cin­ku nie ma sta­cji ben­zy­no­wych. Do­pie­ro te­raz to­czą się prze­tar­gi na miej­sca ob­słu­gi po­dróż­nych. Czy­li ki­bi­ce, jak nie za­tan­ku­ją wcze­śniej, mo­gą tra­fić na hol. Zwra­ca też uwa­gę fa­tal­ne ozna­ko­wa­nie, wie­lu kie­row­ców nie wie, jak do­je­chać do au­to­stra­dy.

Co­raz bar­dziej iry­tu­ją chro­nią­ce przed ha­ła­sem ekra­ny, w efek­cie wy­śru­bo­wa­nych pol­skich norm usta­wio­ne na wię­cej niż po­ło­wie dłu­go­ści. Spra­wia to wra­że­nie jaz­dy ryn­ną. To wła­śnie na ekra­nach wi­dać, jak bar­dzo fut­bol prze­ni­ka się z au­to­stra­dą. Na ekra­nach od stro­ny ze­wnętrz­nej bli­sko Ło­dzi moż­na już prze­czy­tać gra­ffi­tti „Le­gia to sta­ra k...". Pod­pi­sa­no: Fan Wi­dze­wa.

Jed­ni ki­bi­cu­ją dru­ży­nie, in­ni zaś bu­do­wie ka­wał­ka as­fal­tu. To dru­gie po­tra­fi być nie mniej emo­cjo­nu­ją­ce. Bu­do­wa A2 to dla jed­nych wiel­ki suk­ces, bo być mo­że au­ta po­ja­dą nią na Eu­ro, dla in­nych kom­pro­mi­ta­cja rzą­du, bo nie bę­dzie w peł­ni ukoń­czo­na. Jed­no jest pew­ne. W ostat­nich mie­sią­cach uda­ło się na­rzu­cić tem­po z cza­sów bu­do­wy No­wej Hu­ty i roz­pa­lić wiel­kie emo­cje.

Jak ją na­zwie­my, dys­ku­sja na Sky­scra­per­ci­ty, na wiel­kim fo­rum sku­pia­ją­cym m. in. mi­ło­śni­ków dróg, to­czy się w naj­lep­sze. „Olim­pij­ka" by­ła na olim­pia­dę, to mo­że „Eu­ro­pej­ka" na Eu­ro? Użyt­kow­nik Wi­cio­wiec wspo­mi­na, że po­ja­wi­ła kie­dyś po­ja­wił się po­mysł „Tu­sków­ki". Mo­że „No­wa­ków­ka"? Al­bo od­dać hołd są­sia­dom z po­łu­dnia, któ­rzy szyb­ko bu­du­ją klu­czo­wy od­ci­nek „C" i na­zwać ją „czesz­ką"?

Re­pre­zen­ta­cje ma­ją swo­ich fa­nów, a au­to­stra­da swo­ich. Wier­nych ki­bi­ców, któ­rzy do­pin­gu­ją, nie zra­ża­jąc się ko­lej­ny­mi kło­po­ta­mi i opóź­nie­nia­mi. Dys­ku­tu­ją o ko­lo­rze ekra­nów, chro­po­wa­to­ści na­wierzch­ni. Żad­nych blu­zgów, po­li­ty­ki, sło­wem, po­zy­tyw­ne emo­cje.

Za­miesz­cza­ją ko­men­ta­rze i ty­sią­ce re­la­cji, zdjęć oraz fil­mi­ków. Aza­zel­lo­80 ja­ko au­to­ma­tycz­ny do­pi­sek do każ­de­go po­stu usta­wił so­bie pa­ra­fra­zę z fil­mu „Czas Apo­ka­lip­sy". „To as­falt, sy­nu. Nic na świe­cie tak nie pach­nie. Uwiel­biam za­pach świe­żo kła­dzio­ne­go as­fal­tu o po­ran­ku".

Po co to wszyst­ko? Krót­ko wy­ja­śnia to ko­men­tarz jed­ne­go z fo­ru­mo­wi­czów: „Dzię­ki Wam moż­na po­czuć się obec­nym przy two­rze­niu cze­goś wiel­kie­go".

Zu­peł­nie jak za­hip­no­ty­zo­wa­ny Ło­dzią Da­wid Hal­pern z „Zie­mii obie­ca­nej". Któż nie pa­mię­ta je­go mo­no­lo­gów. „Ja chcę, że­by mo­ja Łódź ro­sła, że­by mia­ła pa­ła­ce wspa­nia­łe, ogro­dy pięk­ne, że­by był wiel­ki ruch, wiel­ki han­del i wiel­ki pie­niądz". Al­bo: „Pa­mię­tam Łódź, jak mia­ła dwa­dzie­ścia ty­się­cy, a dzi­siaj ma trzy­sta! A ja się do­cze­kam, jak ona mieć bę­dzie pół mi­lio­na, ja nie umrę prę­dzej! Ja to mu­szę wi­dzieć na wła­sne oczy, mu­szę się ucie­szyć". Oni już cie­szą się z no­wej au­to­stra­dy.

Zbyt­ni opty­mizm? Być mo­że. Scep­ty­ków i mal­kon­ten­tów kie­ru­ją na spe­cjal­ny wą­tek: „Kre­ty­ni­zmy dro­go­we, dziu­ry i in­ne mi­strzo­stwa na­sze­go kra­ju". Tam wkle­ja­ne są róż­ne kwiat­ki.

Społeczny inspektor

Tak, je­stem świ­rem na punk­cie dróg – przy­zna­je Ru­so­nal­do. Jeź­dzi po Pol­sce, ro­bi zdję­cia i fil­my. To ro­dzaj uza­leż­nie­nia. Cza­sem bie­rze urlop z pra­cy, bo wy­pra­wa ma na­wet 1000 km. Ostat­nio zro­bił kół­ko Po­znań – To­ruń – Gdańsk – Szcze­cin – Go­rzów – Po­znań. Jak się ni­mi nie za­chwy­cać? Na po­cząt­ku nie ma nic i na po­lu pa­są się kro­wy, a po dwóch-trzech la­tach w tym miej­scu ja­dą cię­ża­rów­ki.

Ka­rol Pie­la, 23-la­tek z So­snow­ca (na fo­rum esce), prze­szedł na pie­cho­tę wzdłuż licz­nych bu­dów au­to­strad i dróg eks­pre­so­wych. Zwy­kle śpi w po­lu, w le­sie w na­mio­cie. Ostat­nio na gra­ni­cy z Ukra­iną do Prze­wor­ska (tra­sa A4) w dwa dni zro­bił 40 km. Wcze­śniej wę­dro­wał z re­jo­nu lot­ni­ska w Py­rzo­wi­cach do Msza­ny na gra­ni­cy Cze­skiej (tra­sa A1). Ma­rzy, by zo­stać in­ży­nie­rem. Za­czę­ło się w wie­ku kil­ku lat od oglą­da­nia map i po­dzi­wia­nia, że li­nie i licz­by mo­gą być od­zwier­cie­dle­niem te­go, co wi­dzi­my przed so­bą w po­sta­ci dro­gi i nu­me­rów na zna­kach.

Bo­ha­te­rem In­ter­ne­tu i go­ściem sta­cji te­le­wi­zyj­nych sta­je się Ra­fał Zie­liń­ski z war­szaw­skie­go Ur­sy­no­wa. Prze­je­chał wiel­ki plac bu­do­wy aż do Stry­ko­wa pod Ło­dzią ro­we­rem. Za­ję­ło mu to sie­dem go­dzin.

Kts19 wła­śnie do­no­si: „Ma­my pierw­szy wy­pa­dek na no­wym od­cin­ku A2. Na zjeź­dzie z au­to­stra­dy do Prusz­ko­wa wy­wró­ci­ła się wy­wrot­ka (już w cią­gu DW718) i le­ży na ba­rie­rach mię­dzy kie­run­kiem na Prusz­ków a łącz­ni­cą zjaz­do­wą na A2".

Za chwi­lę po­ja­wią się tam „pa­pa­raz­zi", „tu­ry­ści" czy „spo­łecz­ni in­spek­to­rzy nad­zo­ru", jak ich na­zy­wa­ją bu­dow­lań­cy. Je­den z kie­row­ni­ków bu­do­wy: – To pla­ga. Nie ro­zu­mie­ją, że my od­po­wia­da­my za lu­dzi na bu­do­wie i jak im się coś sta­nie, mo­że­my iść do wię­zie­nia. Re­gu­lar­nie przy­jeż­dża­ją tu wy­ciecz­ki ro­we­ro­we. „Tu­ry­ści" to naj­gor­sza ka­te­go­ria. Ta­tuś po­ka­że dzie­ciom au­to­stra­dę, ale jak wy­wrot­ka o ła­dow­no­ści 40 ton ta­kie­go prze­je­dzie, to kie­row­ca na­wet nie po­czu­je. Naj­gor­si są mło­dzi ma­cho z ko­bie­tą. Kie­dy blo­ku­je­my przej­ście, lu­bią się awan­tu­ro­wać.

„Ge­ne­ral­nie to ro­bot­ni­cy na „C" są bar­dzo mi­li. Wczo­raj, jak koń­czy­li wal­co­wać, je­cha­łem wy­le­wa­ną war­stwą wią­żą­cą – naj­cie­plej­sza, po ja­kiej je­cha­łem przez ca­łe ży­cie. Je­den pan tyl­ko po­wie­dział życz­li­we »wol­niej, bo śli­sko«, a dru­gi »moż­na je­chać, nie wcią­gnie ro­we­ru«" – opo­wia­da Ja­kub Pie­tru­szew­ski (nick: ku­ba­pie).

Naj­więk­szym wro­giem fa­na au­to­stra­dy jest na­to­miast ochro­niarz. „spu­ścił psa, któ­ry wy­glą­dał do­syć groź­nie i biegł na mnie z ca­łych sił. By­łem na ro­we­rze, a wy­ni­ku 27 km/h na środ­ko­wej zę­bat­ce na środ­ku i naj­więk­szej z ty­łu w kop­nym pia­sku ni­gdy wcze­śniej ani ni­gdy póź­niej nie osią­gną­łem".

Na fo­rach nie bra­ku­je jesz­cze bar­dziej krwi­stych re­la­cji. „Po­twier­dzam, TROLL przy wia­duk­cie WD50 jest bar­dzo agre­syw­ny. Mia­łem z nim przy­jem­ność się spo­tkać oko­ło mie­sią­ca te­mu. Uwa­ga, bo ma chy­ba krót­ką broń. Jak od­jeż­dża­łem na ro­we­rze (by­łem już oko­ło 300 m od nie­go), za­czął strze­lać w mo­im kie­run­ku. Roz­bry­zgi zie­mi na oko­licz­nych gór­kach. To ja­kiś psy­chol".

Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał