Jedni kibicują drużynie, inni zaś budowie kawałka asfaltu. To drugie potrafi być nie mniej emocjonujące. Budowa A2 to dla jednych wielki sukces, bo być może auta pojadą nią na Euro, dla innych kompromitacja rządu, bo nie będzie w pełni ukończona. Jedno jest pewne. W ostatnich miesiącach udało się narzucić tempo z czasów budowy Nowej Huty i rozpalić wielkie emocje.
Jak ją nazwiemy, dyskusja na Skyscrapercity, na wielkim forum skupiającym m. in. miłośników dróg, toczy się w najlepsze. „Olimpijka" była na olimpiadę, to może „Europejka" na Euro? Użytkownik Wiciowiec wspomina, że pojawiła kiedyś pojawił się pomysł „Tuskówki". Może „Nowakówka"? Albo oddać hołd sąsiadom z południa, którzy szybko budują kluczowy odcinek „C" i nazwać ją „czeszką"?
Reprezentacje mają swoich fanów, a autostrada swoich. Wiernych kibiców, którzy dopingują, nie zrażając się kolejnymi kłopotami i opóźnieniami. Dyskutują o kolorze ekranów, chropowatości nawierzchni. Żadnych bluzgów, polityki, słowem, pozytywne emocje.
Zamieszczają komentarze i tysiące relacji, zdjęć oraz filmików. Azazello80 jako automatyczny dopisek do każdego postu ustawił sobie parafrazę z filmu „Czas Apokalipsy". „To asfalt, synu. Nic na świecie tak nie pachnie. Uwielbiam zapach świeżo kładzionego asfaltu o poranku".
Po co to wszystko? Krótko wyjaśnia to komentarz jednego z forumowiczów: „Dzięki Wam można poczuć się obecnym przy tworzeniu czegoś wielkiego".
Zupełnie jak zahipnotyzowany Łodzią Dawid Halpern z „Ziemii obiecanej". Któż nie pamięta jego monologów. „Ja chcę, żeby moja Łódź rosła, żeby miała pałace wspaniałe, ogrody piękne, żeby był wielki ruch, wielki handel i wielki pieniądz". Albo: „Pamiętam Łódź, jak miała dwadzieścia tysięcy, a dzisiaj ma trzysta! A ja się doczekam, jak ona mieć będzie pół miliona, ja nie umrę prędzej! Ja to muszę widzieć na własne oczy, muszę się ucieszyć". Oni już cieszą się z nowej autostrady.
Zbytni optymizm? Być może. Sceptyków i malkontentów kierują na specjalny wątek: „Kretynizmy drogowe, dziury i inne mistrzostwa naszego kraju". Tam wklejane są różne kwiatki.
Społeczny inspektor
Tak, jestem świrem na punkcie dróg – przyznaje Rusonaldo. Jeździ po Polsce, robi zdjęcia i filmy. To rodzaj uzależnienia. Czasem bierze urlop z pracy, bo wyprawa ma nawet 1000 km. Ostatnio zrobił kółko Poznań – Toruń – Gdańsk – Szczecin – Gorzów – Poznań. Jak się nimi nie zachwycać? Na początku nie ma nic i na polu pasą się krowy, a po dwóch-trzech latach w tym miejscu jadą ciężarówki.
Karol Piela, 23-latek z Sosnowca (na forum esce), przeszedł na piechotę wzdłuż licznych budów autostrad i dróg ekspresowych. Zwykle śpi w polu, w lesie w namiocie. Ostatnio na granicy z Ukrainą do Przeworska (trasa A4) w dwa dni zrobił 40 km. Wcześniej wędrował z rejonu lotniska w Pyrzowicach do Mszany na granicy Czeskiej (trasa A1). Marzy, by zostać inżynierem. Zaczęło się w wieku kilku lat od oglądania map i podziwiania, że linie i liczby mogą być odzwierciedleniem tego, co widzimy przed sobą w postaci drogi i numerów na znakach.
Bohaterem Internetu i gościem stacji telewizyjnych staje się Rafał Zieliński z warszawskiego Ursynowa. Przejechał wielki plac budowy aż do Strykowa pod Łodzią rowerem. Zajęło mu to siedem godzin.
Kts19 właśnie donosi: „Mamy pierwszy wypadek na nowym odcinku A2. Na zjeździe z autostrady do Pruszkowa wywróciła się wywrotka (już w ciągu DW718) i leży na barierach między kierunkiem na Pruszków a łącznicą zjazdową na A2".
Za chwilę pojawią się tam „paparazzi", „turyści" czy „społeczni inspektorzy nadzoru", jak ich nazywają budowlańcy. Jeden z kierowników budowy: – To plaga. Nie rozumieją, że my odpowiadamy za ludzi na budowie i jak im się coś stanie, możemy iść do więzienia. Regularnie przyjeżdżają tu wycieczki rowerowe. „Turyści" to najgorsza kategoria. Tatuś pokaże dzieciom autostradę, ale jak wywrotka o ładowności 40 ton takiego przejedzie, to kierowca nawet nie poczuje. Najgorsi są młodzi macho z kobietą. Kiedy blokujemy przejście, lubią się awanturować.
„Generalnie to robotnicy na „C" są bardzo mili. Wczoraj, jak kończyli walcować, jechałem wylewaną warstwą wiążącą – najcieplejsza, po jakiej jechałem przez całe życie. Jeden pan tylko powiedział życzliwe »wolniej, bo ślisko«, a drugi »można jechać, nie wciągnie roweru«" – opowiada Jakub Pietruszewski (nick: kubapie).
Największym wrogiem fana autostrady jest natomiast ochroniarz. „spuścił psa, który wyglądał dosyć groźnie i biegł na mnie z całych sił. Byłem na rowerze, a wyniku 27 km/h na środkowej zębatce na środku i największej z tyłu w kopnym piasku nigdy wcześniej ani nigdy później nie osiągnąłem".
Na forach nie brakuje jeszcze bardziej krwistych relacji. „Potwierdzam, TROLL przy wiadukcie WD50 jest bardzo agresywny. Miałem z nim przyjemność się spotkać około miesiąca temu. Uwaga, bo ma chyba krótką broń. Jak odjeżdżałem na rowerze (byłem już około 300 m od niego), zaczął strzelać w moim kierunku. Rozbryzgi ziemi na okolicznych górkach. To jakiś psychol".
Karol Piela nie wchodzi w drogę ochroniarzom, bo pamięta, że ich obowiązkiem jest go wygonić. Jeśli dochodzi do spotkania, to zawsze jest uprzejmy, wita się pogodnym „dzień dobry" i zachowuję się jak zwykły przechodzień. Okoliczni mieszkańcy muszą w końcu często przechodzić przez autostradę, idąc do pracy czy do sklepu. Rusonaldo ma inny sposób: kamizelka i kogut na dachu. Skutkuje. Myślą, że to pojazd z budowy albo jakaś inspekcja.
Nad budowami pojawili się motolotniarze, a nawet latające modele z kamerkami. „Biedni budowlańcy podglądani z samochodów, rowerów, a nawet z powietrza. Niedługo zaczną bać się zajrzeć do lodówki" – zauważa Mgnat1.
Był Człowiek z marmuru, z żelaza, czas nakręcić człowieka z asfaltu" proponują internauci. Szukam człowieka z asfaltu.
Zastępca dyrektora Kontraktu Paweł Ratajczyk pokazuje mi budowę newralgicznego, przejętego po Chińczykach i najbardziej opóźnionego odcinka „C", 20 kilometrów trasy z Warszawy do Łodzi. Przejeżdżamy cały odcinek po asfalcie. A w telewizji trąbią, że się nie da. – Jezdni po prostu nie ma i na Euro nie będzie – mówi z przekąsem.