Reklama
Rozwiń

Bezcenny

Zofia Lorentz patrzyła w czarne oczy renesansowego młodzieńca, którego sportretował Rafael, i walczyła z emocjami. Znała ten zadziorny uśmieszek, który zdawał się mówić: „Nigdy mnie nie znajdziecie" – fragment nowej powieści, która ukaże się nakładem wydawnictwa W.A.B.

Publikacja: 15.06.2013 01:01

Bezcenny

Foto: ROL

Red

Jest taki typ kobiet, do których mężczyźni nigdy nie podchodzą w barach, żeby zagaić, postawić drinka i zorganizować sobie wieczór. Nawet jeśli one są w szpilkach i wydekoltowanych czerwonych kieckach, a im alkohol na tyle stępił samokrytycyzm, że przy każdej innej czuliby się dowcipni, męscy i elokwentni, to i tak nie podejdą. Tak samo jak uczeń szkoły podstawowej nie oprze się o biurko wychowawczyni i nie rzuci: „Jak ci minął wczoraj wieczór, królowo moja?". Pewnych rzeczy się po prostu nie robi.

Doktor Zofia Lorentz była jedną z takich kobiet. Nikt nie zwracał się do niej „Zosieńko" ani nawet „pani Zosiu", bo „pani doktor" po prostu lepiej układało się każdemu w ustach. Z daleka nic szczególnego: drobna blondynka o zwyczajnej figurze, okrągłej buzi i miodowych włosach obciętych na pazia, środkowoeuropejski standard. Z bliska zaskoczeniem były jej ciemne jak u Azjatów oczy, źrenice i tęczówki zlewały się w dwa czarne punkty, sprawiając, że niemożliwością było zgadnąć, czy patrzą ze współczuciem, wyrzutem czy naganą. A po krótkiej rozmowie okazywało się, że jest doktor Lorentz osobą zadziorną, nieustępliwą, obdarzoną złośliwą inteligencją i pozbawioną zdolności do kompromisów. Wszystko razem kazało uważać przy niej na błędy językowe, wystrzegać się seksistowskich żartów i nie wyobrażać jej sobie jako kobiety, która z błogim uśmiechem smaży jajecznicę w niedzielny poranek.

W wieku trzydziestu czterech lat doktor Zofia Lorentz była samotną, bezdzietną i umiarkowanie szczęśliwą kobietą, która nauczyła się inwestować energię tylko w te aktywności, które uważała za korzystne. Języki obce, praca naukowa, hippika, narciarstwo, biegi średniodystansowe. Dziesięć lat temu jako młodziutka absolwentka prawa międzynarodowego i historii sztuki trafiła do Zespołu do spraw Rewindykacji Dóbr Kultury w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Dziś była szefową tej niewielkiej, bo jednoosobowej komórki, zajmującej się tropieniem i odzyskiwaniem dziedzictwa utraconego przez Rzeczpospolitą w różnych momentach jej historii.

Pozostało jeszcze 89% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Reklama
Plus Minus
Michał Szułdrzyński: Donald Trump, Ukraina i NATO. A co, jeśli prezydent USA ma rację?
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Plus Minus
Trzęśli amerykańską polityką, potem ruch MAGA zepchnął ich w cień. Wracają
Plus Minus
Kto zapewni Polsce parasol nuklearny? Ekspert z Francji wylewa kubeł zimnej wody
Plus Minus
„Brzydka siostra”: Uroda wykuta młotkiem
Plus Minus
„Super Boss Monster”: Kto wybudował te wszystkie lochy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama