Otóż to właśnie Marek Krajewski włączył w obieg kultury masowej wątek lwowski. Czy może raczej, mówiąc precyzyjnie, lwowsko-wrocławski. Nie przypadkiem jego nowy cykl kryminalny o komisarzu Edwardzie Popielskim rozgrywa się przecież w mieście, którego ludność przesiedlono w 1945 roku do stolicy Dolnego Śląska (stamtąd zresztą pochodzi część rodziny pisarza). Polski policjant ze Lwowa dwukrotnie spotyka się na kartach powieści z Eberhardem Mockiem, a kiedy Niemiec musi Breslau opuścić, on sprowadza się tam i w zapowiadanym na wrzesień tomie „Otchłań filozofów" zaczyna pracę w realiach Polski Ludowej. Można więc powiedzieć, że mamy tu w popularnej formie, rozciągniętą na wiele tomów, ukazujących się od prawie 15 lat, opowieść o tożsamości mieszkańców Wrocławia. Opowieść bazującą na oczywistościach, ale na nich właśnie opiera się popkultura. Znaczenia książek Krajewskiego dla współczesnych mieszkańców stolicy Dolnego Śląska nie sposób przecenić. Nie tylko uważają go za najbardziej wrocławskiego z wrocławskich pisarzy, ale odczuwają też dumę, że opisał miasto w taki sposób, iż jego książki czytane są na całym świecie.
Niskie Łąki i Michaśka
Choć z dzisiejszej perspektywy wydaje się oczywiste, że w starciu z legendą wykreowaną przez cykl kryminałów o Mocku inni pisarze mieli umiarkowane szanse, to przecież jeszcze na początku poprzedniej dekady nie było to wcale jasne. Wydawało się, że literackim mitem założycielskim nowego Wrocławia będzie, uznana wtedy za wielkie wydarzenie, powieść Piotra Siemiona „Niskie Łąki". Teoretycznie miała wszystko, co do tego potrzebne, włącznie z tytułem, który jest przecież nazwą jednego z osiedli. Akcja książki zaczyna się w 1983 roku wraz z przyjazdem do Wrocławia pewnego Anglika, który przyjechał do Polski wskutek nieporozumienia, a na dzień dobry zostaje pobity, okradziony i wrzucony do Odry. Pomagają mu jego rówieśnicy, 20-latkowie, urządzający wielodniowe popijawy, słuchający undergroundowego rocka na podziemnych koncertach, nienawidzący komuny i malujący na murach polityczne hasła. Pokolenie stanu wojennego, które we Wrocławiu wydało z siebie Pomarańczową Alternatywę, walczącą z polityczną opresją śmiechem, krasnalami i happeningami.
Później bohaterowie, jak wielu ich rówieśników, szukają szczęścia za granicą, emigrują do Ameryki, a w 1989 roku wracają. Jest transformacja, czas wielkich możliwości, a oni zakładają prywatne lokalne radio Carlos, wierząc, że w nowej Polsce im się uda. Paweł Dunin-Wąsowicz obśmiał tę końcową wizję, nazywając ją „realizmem kapitalistycznym" (wzorem socrealizmu, czyli realizmu socjalistycznego). Przyznać jednak trzeba, że Siemionowi udało się jakoś uchwycić entuzjazm pierwszych lat po zmianie ustroju, kiedy wielu ludziom wydawało się, że jesteśmy krajem nieograniczonych możliwości. „Niskie Łąki", choć są w jakimś stopniu powieścią o Wrocławiu, były jednak przede wszystkim książką generacyjną, opisującą losy dzisiejszych 50-latków z wczesnych roczników 60. Innym trudniej było się w tej opowieści odnaleźć. Zresztą tuż po jej napisaniu autor zamilkł, wydając po drodze niezbyt udane „Finimondo", rozgrywające się już w Warszawie. Tymczasem mit Breslau miał się coraz lepiej, wraz z ukazywaniem się kolejnych tomów cyklu Krajewskiego.
Warto jednak wiedzieć, że o ile dla polskiej publiczności Wrocław ma twarz Eberharda Mocka, to dla czytelników zagranicznych równie często miewa on oblicze Michaśki Literatki. Postaci, która pojawiła się w głośnym „Lubiewie" Michała Witkowskiego, w znacznym stopniu przypominającej samego autora. Książka doczekała się już tłumaczeń na bodaj 20 języków, a w związku z każdym niemal wydaniem pisarz oprowadzał dziesiątki zagranicznych (i polskich) dziennikarzy śladami swoich bohaterów. Zainteresowanie nimi wydaje się o tyle zrozumiałe, że mówimy o rzeczywistości istniejącej równolegle obok tej, którą znamy. I tak egzotycznej, że trudno uwierzyć w to, że ten świat był kiedyś na wyciągniecie ręki.
Witkowski opowiedział bowiem w „Lubiewie" o środowisku PRL-owskiego podziemia homoseksualnego. Napisał „ciotowski Dekameron", kronikę perwersji i występków, podejrzanych barów, publicznych toalet i parków. Jego bohaterowie są przeciwieństwem gejów z klasy średniej, których tak lubi współczesna kultura masowa. To ludzie dość obrzydliwi (choć jednocześnie zabawni). Opętani seksem, polujący na okazję kontaktu z heteroseksualistami (czyli „lujami"), wyprawiający się po przygodę do radzieckich koszar i karykaturalni w swoim „przegięciu", tzn. udawaniu kobiet. Taki Wrocław też zapewne kiedyś istniał, ale trudno się dziwić, że mało kto o tym wiedział, a jeszcze mniej zaskakuje, że brakuje chętnych, by się z takim obrazem utożsamiać. Można jednak chyba bez zbytniej przesady powiedzieć, że „Lubiewo" jest specyficznym rodzajem „arki między dawnymi a nowymi czasy". Przez swoją niechęć do wyemancypowanego świata gejowskiego i fascynację obyczajem pedalskim, obrzydliwym i wulgarnym, buduje Witkowski intrygującą relację między Wrocławiem czasów PRL a tym epoki III RP. I wyraźnie widać, że tamto dawne miasto wydaje mu się bardziej interesujące.
Przy tej okazji warto postawić pytanie, co z literackich legend tamtej epoki przetrwało próbę czasu. Wydaje się, że najżywsza jest ta związana z nazwiskiem Rafała Wojaczka, który co prawda we Wrocławiu spędził raptem kilka lat, ale były to lata najważniejsze, gdy stał się poetą uznanym za autentyczne objawienie. Zapewne ogromną rolę odegrał w tej kwestii biograficzny film Lecha Majewskiego z 1999 roku. Tak czy owak na grób „kaskadera literatury", polskiego poety przeklętego, który odebrał sobie życie, mając raptem 26 lat, wciąż pielgrzymują jego wielbiciele. Ukazują się kolejne wznowienia jego książek, a wiersze Wojaczka żyją także w wersjach śpiewanych (np. w wersji zespołu Fonetyka sprzed dwóch lat, a ostatnio w wykonaniu Białorusina Zmiciera Wajciuszkiewicza). Druga legenda, która wciąż jest pamiętana, nie jest może stricte literacka, ale przetrwała również dzięki temu, że trafiła na karty książek (np. „Mistrza" Bronisława Wildsteina). Mam na myśli Jerzego Grotowskiego i jego Laboratorium, jeden z najważniejszych eksperymentów teatralnych drugiej połowy XX wieku.