Monopartyjna dyktatura oraz całkowita kontrola państwa nad gospodarką nie wystarczały do realizacji wielkiej utopii. Co z tego, że wprowadzono nowy ustrój, a jego wrogów likwidowano? Ludzie widzieli materialne ślady przeszłości – pałace czy świątynie – i mogli sobie myśleć, że przed rewolucją nie było wcale tak źle. Trzeba było więc coś z tym zrobić.
Jest takie jedno miejsce na naszej planecie, w którym to zrobiono, o czym traktuje film dokumentalny „Mińsk. Miasto obcego słońca".
W 1922 roku Białoruska Socjalistyczna Republika Radziecka była jednym z sygnatariuszy umowy o utworzeniu ZSRR. Pierwotnie stolicą sowieckiej Białorusi miał być Mohylew. Przystąpiono więc w nim do czyszczenia pamięci. Wyburzono między innymi 15 cerkwi. Mieszkańcy miasta mieli poczucie nadciągającego końca świata. I on nadszedł, tyle że gdzie indziej.
Ostatecznie stolicą Białoruskiej SRR został Mińsk. Tytułem dygresji warto napomknąć, że wcześniej, zanim ustanowiono w roku 1921 granicę polsko-sowiecką, mieszkający w tym mieście Polacy liczyli na to, iż znajdzie się ono po jej zachodniej stronie. Tak się jednak nie stało.
Mińsk miał być wizytówką ZSRR i jednocześnie bramą dla Sowietów na Zachód. Opracowano więc plan przebudowy miasta. Chodziło o unicestwienie tego wszystkiego, co zbudowano przed rewolucją bolszewicką. Nikt się nie pytał mieszkańców stolicy Białorusi o zdanie i nikt nie brał pod uwagę jej warunków topograficznych. Chodziło o to, aby powstała olbrzymia metropolia z szerokimi ulicami i pompatycznymi budynkami.