Partenon od podszewki
Wróciłem do bazyliki następnego ranka, kiedy dziewczyny poszły kupować prezenty i wino. Wczesnochrześcijański ślad jest mocno zatarty. Niewinnie białe ściany kościoła San Giovanni Evangelista są białymi plamami historii. Musiały tu być mozaiki lub malowidła. Teraz widzimy już tylko podręcznikową w swej typowości architekturę wczesnej bazyliki chrześcijańskiej z właściwymi dla Rawenny impostami nad kapitelami oraz apsydami na zakończenie naw. Imposty, czyli nasadniki, są ważne. To małe, odwrócone do góry nogami piramidki wbite w kapitele. Wszędzie się je tu spotyka. Dzięki takiemu „dwupiętrowemu" kapitelowi arkady niesione przez rząd kolumn są lżejsze i jakby ruchliwsze, a boczne ściany bardziej ażurowe. Kościół aż jaśnieje od światła i to przybliża go do dzisiejszej architektury, do współczesnej wrażliwości. Białe ściany rozpraszają słońce wdzierające się przez rząd licznych okien nawy głównej. Nawet nawy boczne, niższe i bardziej zacienione, nie pozwalają sobie wyobrazić, jak tu było tysiąc pięćset lat temu, za czasów Galli Placydii.
Odarcie z ozdób wydobywa walory bryły, funkcjonalność elementów i jaskrawo uwydatnia różnice między sanktuarium starożytnych bogów a chrześcijańskim domem bożym. Greckie świątynie podobne są do budowli z klocków. Panuje w nich równowaga brył i logika widzialnej konstrukcji: masywna kolumna dźwiga potężną kamienną belkę, a widoczny ciężar belkowania jest tak gigantyczny, że aż „wyciska" z kolumny zgrubienia: kapitel i bazę. Kolumna jest jakby nitem łączącym niebo z ziemią.
Rzymianie przewyższyli wszystkich starożytnych inżynierów, konstruując nieznane Grekom łuki, sklepienia i kopuły. Arkada jest genialnym pomysłem, można zastosować ją wszędzie. Przydatna przy budowie mostu, akweduktu, bramy, a nawet sklepienia – jeśli pęcznieje wszerz, tworząc beczkę. Most zapętlony w nieskończoność – to amfiteatr. Dzięki konstrukcyjnym możliwościom arkad powstały gigantyczne termy, bazyliki i świątynie. Drugim wynalazkiem Rzymian był beton. Dzięki odkryciu właściwości cementu jako spoiwa, zwłaszcza wiążącego w wodzie, możliwe było położenie solidnych fundamentów pod przęsła mostów, wznoszenie wielokilometrowych murów żwirowo-betonowych, tańszych od tych układanych z bloków skalnych, a także budowanie solidnych dróg – symbolu tej cywilizacji. Nic więc dziwnego, że trzeba było czekać tysiąc lat od upadku Cesarstwa, zanim w Europie przywrócono poziom rzymskiej techniki budowlanej. A jeśli chodzi o gęstość szlaków, to większa sieć bitych dróg pojawiła się dopiero w XIX wieku.
Wczesna bazylika chrześcijańska była nowością nieznaną starożytności i San Giovanni Evangelista może służyć za książkowy tego przykład. Wraz ze zmianą religii i mentalności przestała być domem Boga i stała się domem wiernych. Partenon, świątynia Ateny, był jej mieszkaniem i skarbcem, a ofiary dokonywano na zewnątrz. Teraz Bóg mieszkał już razem ze swymi wiernymi – wybranymi świadkami Jego dobroci, a pozaświątynny świat stał się tylko negatywem raju. Potrzebny był pojemny budynek. Dlatego za wzór posłużyła trójnawowa hala targowa z forum, w której zbierają się święci, to znaczy już zbawieni. Później ta kwestia gdzieś się rozmyła, ale pierwsi chrześcijanie mieli silne poczucie wybrania i uświęcenia, przeważające nad poczuciem grzeszności (bo przecież są zbawieni wolą Pana, niejako na kredyt, i teraz świątobliwe życie, pełne dobrych uczynków, powinno być konsekwencją wcześniejszej łaski i umiłowania, a nie próbą zasługi na nagrodę).
Święci na kredyt
Paweł Muratow („Obrazy Włoch"), który opisuje stan rzeczy sprzed pierwszej wojny światowej, żałuje, że żaden z kościołów Rawenny nie zachował kompletu starochrześcijańskich mozaik, tak jak to ma miejsce w Capella Palatina w Palermo czy w katedrze w Monreale. Za ten stan rzeczy obwinia zarówno liczne wojny barbarzyńskich okresów, jak i osiemnastowiecznych architektów dokonujących rujnujących przeróbek. Rzeczywiście. W San Apolinare Nuovo nie ma już niegdysiejszych mozaik prezbiterium, z kolei w San Vitale zachowały się tylko w prezbiterium i ołtarzowej apsydzie, ale kopuła i sklepienia galerii – to już jakieś nieciekawe malarstwo ścienne. Nawet nie wiem, z którego wieku, i nie chce mi się sprawdzać.
W Classe zachowało się jeszcze mniej, bo tylko apsyda. To jasne, że istnieją lepiej zachowane starochrześcijańskie kościoły niż te w Rawennie. Jeśli chciałem je zobaczyć, to po to, by przekonać się do sztuki układania mozaik. Te, które widziałem dotychczas – jak na fasadach katedr w Sienie i Orvieto – były czymś po prostu odpychającym, ewidentnym nieporozumieniem. Czy tylko z tego powodu, że wykonali je kiepscy artyści? A może patrzę na nie jak na nieudane malarstwo? Staram się znaleźć odpowiedź u Muratowa. Ostatecznie Paweł Pawłowicz, jako Rosjanin, wyrósł w atmosferze bizantyjskiej sztuki i może przedstawi silne argumenty?