Wiemy oczywiście, że jeden nawrócony grzesznik wart jest tysięcy sprawiedliwych, ale na co dzień wydaje się nam to dosyć niesprawiedliwe. Ważne jest też zapewne to, kiedy ktoś się nawrócił i po popełnieniu ilu grzechów. Wcześniej nawróceni zazwyczaj gardzą tymi, którzy znaleźli drogę do Damaszku później niż oni, a dotyczy to – czy dotyczyło kiedyś – zwłaszcza nawróconych z komunizmu czy występujących z partii komunistycznej, co wcale nie było tym samym.
W latach 70. słynny był artykuł pewnego francuskiego komunistycznego „intelektualisty", który ogłosił swoje „No pasaran", a właściwie już po wyjściu z partii „Non possumus". Brzmiało ono mniej więcej tak: każdy komunista trafia w końcu na swój Kronsztad i dłużej już nie może zostać w partii. Dla jednych to był właśnie Kronsztad w 1921 roku, dla innych wielki głód na Ukrainie, czystki lat 30., pakt Ribbentrop-Mołotow, Budapeszt 1956, Czechosłowacja 1968, a dziś i ja mówię: dosyć! Nie mogę zgodzić się, by redaktor „L'Humanite" cenzurował moje artykuły.
Mój felieton nie będzie jednak o byłych członkach PZPR, chociaż nie mogę się powstrzymać, by raz jeszcze nie zacytować zmarłego 11 lat temu Jakuba Karpińskiego: „Naraz można być tylko dwoma z trzech – uczciwym, inteligentnym i członkiem PZPR. Wszystkie trzy elementy razem są niemożliwe".
Będzie za to o innym nawróconym, który, porównując Putina do ojca chrzestnego, wstrząsnął nie tylko światem, gdzie jest bardzo popularny, ale i Polską. Pojawiły się więc komentarze w rodzaju „zazwyczaj się z Michnikiem nie zgadzam, ale tym razem brawo! Co za odwaga!" .
A co miał biedny redaktor naczelny zrobić? Pochwalić Putina, że zabrał Ukrainie Krym? Oskarżać banderowców, nacjonalistów i prawicę faszystowską, że sami tego chcieli? No naprawdę, zastanówcie się państwo, nie mógł nic innego zrobić, tylko potępić. I w dodatku wierzę, że Adam Michnik szczerze jest zagniewany, rozwścieczony i rozczarowany swoim znajomym Władimirem Władimirowiczem, który go po prostu wystawił do wiatru. Tyle wysiłku, żeby nas oswoić z Putinem, i w trzy dni kilkanaście lat diabli wzięli...