Aktualizacja: 17.01.2015 07:08 Publikacja: 17.01.2015 00:00
Foto: Wydawnictwo Literackie
To niezwykłe, że akurat pani zdecydowała się zrobić ze mną wywiad...
Dlaczego?
Bo pochodzi pani z takiej dużej, mocno zakorzenionej rodziny. W przeciwieństwie do mnie zna, znała pani wielu swoich przodków, ma po nich tyle pamiątek. Wie pani, że nawet ja mam pamiątkę po pani pradziadku? Mój pierwszy tomik poetycki w 1977 roku był bardzo życzliwie przyjęty przez środowisko literackie. I właśnie wtedy dostałam też kartkę od Jarosława Iwaszkiewicza, mam ją do dziś. Co za los, mam pamiątkę po pani pradziadku, po swoim nic. I po dziadkach nic mi nie zostało prócz trzech fotografii. Zawsze czułam się człowiekiem pozbawionym korzeni, „dzieckiem pociętych pokoleń", jak to napisałam w jakimś dawnym wierszu. Chociaż to przecież moja mama jest sierotą, a nie ja. To jej rodzina została wymordowana podczas pacyfikacji Soch na Zamojszczyźnie.
Na wywiad z panią też przyszłam trochę przez moich pradziadków. Iwaszkiewiczowie przygarnęli dwie dziewczynki z Zamojszczyzny, z tego transportu do Rzeszy, o którym pisze pani w książce.
To nie był jeden transport. I nie tylko do Rzeszy, także po prostu „w nieznane". Dzieci z pociągów trafiły do różnych miejscowości na Mazowszu, np. w okolicy Siedlec; były nielegalnie wykupywane od niemieckich konwojentów albo po prostu wykradane. W ten sposób sporo ich uratowano właśnie w Warszawie. Wojenna Zamojszczyzna to nie tylko wywożenie małych dzieci w celu germanizacji, takie jest najczęstsze skojarzenie. Jednak przecież nie wszystkie miały niebieskie oczy, „aryjski" wygląd! Zamojskie dzieci masowo ginęły z głodu i chorób w obozach dla wysiedleńców albo koncentracyjnych, albo podczas pacyfikacji wiosek. Te, które ocalały, bywały świadkami apokaliptycznych scen...
W ogóle mało się mówi o tej sprawie. W szkołach o tym nie uczą. Ja o wszystkim dowiedziałam się, dopiero pisząc książkę „Pra" o moich pradziadkach. Tyle lat nie wiedziałam, że hitlerowcy mieli plan wysiedlenia całej Zamojszczyzny, żeby zrobić miejsce dla niemieckich osadników. Nie miałam pojęcia o okrutnym losie chłopskich dzieci. Kiedyś ktoś napisał sztukę, działa się w domu moich pradziadków na Stawisku w czasie wojny. W tej sztuce dziewczynki z Zamojszczyzny – Stasia i Jadzia Durasówny – zostały zamienione na dziewczynki żydowskie. Bo tak bardziej pasowało.
Bierzemy udział w podnoszeniu świadomości cyfrowej i kompetencji społeczeństwa, które dzięki temu będzie świadome zagrożeń, bardziej odporne na oszustwa, kradzieże i działania hybrydowe - mówi Krzysztof Malesa, dyrektor ds. strategii bezpieczeństwa, członek zarządu polskiego oddziału Microsoft.
Spektakle „Laborantka” i „Na prochach” to diagnozy obecnego i nadchodzącego świata, a nawet więcej: przestrogi przed katastrofą.
„Skok po marchewkę” to niepoważny tytuł, który wywołuje poważne emocje.
Nowy język to dodatkowe okno na świat – głosi chińskie przysłowie. O tym właśnie mówi książka Viorici Marian.
Rola Bałtyku jest kluczowa w kontekście transformacji europejskiego sektora energii. Akwen doskonale nadaje się do rozwoju morskiej energetyki wiatrowej, sprzyja też rozwojowi innych technologii niskoemisyjnych, w tym odnawialnego wodoru.
„Oskar, Patka i złoto Bałtyku” to dowód, że polskie kino dziecięce się odrodziło.
Jazda na motocyklu to z całą pewnością wielka przyjemność, o czym zaświadczy każdy, kto chociaż raz miał okazję – legalnie, podkreślmy – poprowadzić maszynę na dwóch kołach.
Sally Rooney powraca z powieścią „Intermezzo” i znów przyciąga czytelników opowieścią o współczesnych związkach. W najnowszym odcinku „Rzeczy o książkach” zastanawiamy się, co sprawia, że książki 34-letniej Irlandki tak dobrze oddają emocje i zagubienie współczesnych trzydziestolatków.
Nowy język to dodatkowe okno na świat – głosi chińskie przysłowie. O tym właśnie mówi książka Viorici Marian.
Film „Nosferatu” zachwyca hipnotyzującą estetyką, natomiast spektakl „Dracula” w Gliwicach po mistrzowsku buduje napięcie.
Wybierają idealny dąb, niczym scenografię. Tu w spokoju, z godnością, póki to drzewo, póki ta wieś nieopodal, póki Polska. Witkacy uwzniośla ostatnie chwile swej ziemskiej wędrówki.
W literaturze anglojęzycznej od paru lat pojawił się nieprecyzyjny i słabo zdefiniowany nurt określany jako c.f. (climate fiction?), per analogiam do s.f. Niepokoi się on dewastacją planety, efektem cieplarnianym, rzezią gatunków itp. „Orbita” Samanthy Harvey pasuje do niego jak ulał.
Przy wszystkich zastrzeżeniach, jakie można mieć do „Intermezza”, dzięki tej powieści łatwiej zrozumieć, dlaczego 34-letnia Sally Rooney jest dziś jedną z najpopularniejszych pisarek na świecie.
W „Heksach”, które robimy w Teatrze Polskim w Podziemiu we Wrocławiu, próbujemy opowiedzieć o tym: nie macie nad nami władzy, bo nawet na najbardziej jałowej ziemi znajdziemy sposób, by i tak tworzyć życie - mówi pisarka Agnieszka Szpila, m.in. autorka „Heks”, mama dwójki niepełnosprawnych córek.
Zapowiedź drastycznej podwyżki podatku VAT na książki spotkała się z ostrymi reakcjami rynku wydawniczego na Słowacji. Pod wpływem presji ministerstwo finansów postanowiło jednak nie podwyższać podatku VAT, a nawet zdecydowało o obniżce.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas