Wie pan, ja się chyba za dużo amerykańskich filmów naoglądałem.
Bo?
Spodziewałem się, że zaraz po katastrofie na lotnisku w Moskwie wyląduje jakiś herkules, w ostateczności jego polski odpowiednik. Z niego wysiądą dziesiątki ludzi: polscy śledczy, lekarze, służby i cały, gotowy sztab kryzysowy.
Tymczasem...
Tymczasem nie przyjechał nikt taki, a zamiast nich przyleciała pani minister zdrowia Ewa Kopacz, która – z całym szacunkiem – nie jest żadnym partnerem do rozmów z Putinem czy jego bardzo wpływowym doradcą Jurijem Uszakowem. Tam potrzebny był pierwszoligowy polityk, który wziąłby na siebie ciężar ustaleń ze stroną rosyjską, która się po kilku dniach usztywniła.
Cały wywiad będzie można przeczytać w najnowszym numerze "Plusa Minusa", weekendowego wydania "Rzeczpospolitej".