Całe życie to łowy, nieustanne, bezlitosne łowy. Nie będziesz łowcą, będziesz zwierzyną zaszczutą, zabitą – zawsze czujny, drapieżny, bezlitosny… zawsze zwyciężaj!”. Aecjusz, ostatni z Rzymian, odkrył tę prawdę o świecie, o sobie i o swoim w świecie miejscu w obozie króla Hunów. Z początku był jego jeńcem, z czasem – stał się uczniem, który przerósł swego mistrza. O tyle głębiej udało mu się zejść w otchłań rozzwierzęconego barbarzyństwa, z o ile wyższego pułapu się rzucał w dół. A było to każde z siedmiu wzgórz Wiecznego Miasta. Gwałcił i mordował zajadlej od tych, którzy nie słyszeli nigdy o istnieniu Justyniana, ani tym bardziej jego kodeksu. Miał coś do udowodnienia, sobie i im.