Po epoce żelaza, u końcówki okresu dynamicznej industrializacji nastała dla ludzkości era plastiku. Od jej początku, czyli lat 50. ubiegłego wieku, wyprodukowano 6,3 mld ton odpadów z tworzyw sztucznych, z których 91 proc. nigdy nie zostało poddane recyklingowi – co wiemy z badania opublikowanego w 2017 r. w czasopiśmie „Science”. Nikt z tymi ustaleniami nie polemizuje.
Jak w starym dowcipie o przemówieniu towarzysza Wiesława Gomułki, staliśmy wtedy nad przepaścią, ale od czasu pandemii – z jej jednorazowymi maskami, przyłbicami, rękawiczkami, pojemnikami na jedzenie na wynos i folią bąbelkową do zakupów online – zrobiliśmy wielki krok naprzód. Według szacunków, mimo wszelkich obecnie wprowadzanych ograniczeń, np. powszechnie wyśmiewanego zakazu sprzedaży plastikowych słomek czy patyczków do uszu, do 2050 r. około 12 mld ton plastikowych odpadów trafi na wysypiska śmieci lub wprost do środowiska naturalnego – np. oceanów.