Przede wszystkim żyjemy w kraju demokratycznym. Warto to zaznaczyć na wstępie, bo to dobry punkt wyjścia do diagnozy, w jakim punkcie naszej historii jesteśmy. Rządzi demokratycznie wybrany rząd, reprezentuje nas demokratycznie wybrany prezydent, a prawodawstwo tworzy demokratycznie wybrany parlament. To kilka elementarnych prawd na początek dla tych, którzy – najczęściej słusznie – narzekają na stan polskiego społeczeństwa i demokracji.
Czy mogło być inaczej? Owszem, mogło być dużo gorzej. Co więcej, większość społeczeństw na świecie ma gorzej. W trzeciej dekadzie XXI wieku wciąż szerzą się populizm i autokracja, systemowa korupcja i tyrania. Głodzi się i morduje ludzi, a liderzy okradają swoje społeczeństwa. W Ameryce do władzy doszedł ostatnio skazany przez sąd populista, za którym ciągną się procesy i bankructwa, i mimo że żyje jak krezus, wartość jego długu jest wyższa od kontrolowanych aktywów. Uwaga, jest wybitnym politykiem, nie można tego zanegować. Czy jednak w stu procentach spełnia kwalifikacje moralne do kierowania największą, choć coraz szybciej degenerującą się demokracją świata? Pytanie zostawiam otwarte.