Kuba wrócił do Dortmundu, jednak Tuchel nie zmienił na jego temat zdania i klub sprzedał Polaka do Wolfsburga za 5 mln euro. Mimo że mieszkał tam prawie trzy lata, więcej czasu niż na boisku spędzał w gabinetach lekarzy. Ostatecznie w styczniu 2019 r. rozwiązał kontrakt. Zrobił wtedy to, co obiecał kibicom Wisły, kiedy opuszczał Kraków. Mówił: – Jeśli kiedykolwiek jeszcze będę grał w polskim klubie, to tylko w koszulce z Białą Gwiazdą. W ciągu tych 11 lat, z roczną przerwą na Włochy, rozegrał w dwóch klubach Bundesligi 235 meczów i strzelił 28 goli.
Szorstka przyjaźń
Polonia Dortmund – to ładnie brzmiało i sprawiało wrażenie, że nasi piłkarze przeczą powszechnej opinii o Polakach kłótliwych, zawistnych i myślących o sobie. Zwłaszcza za granicą.
Rzeczywistość była nieco inna, a dobrze oddawała ją reklama Opla, w której wystąpiła cała trójka. Za kierownicą siedzi Łukasz Piszczek, obok Jakub Błaszczykowski i kiedy już mają ruszać, na tylne siedzenie wpada zdyszany Robert Lewandowski zdziwiony, że chcą odjechać bez niego.Tak to mniej więcej wyglądało na co dzień. Wszyscy byli wyjątkowymi profesjonalistami, co w połączeniu z niezwykłym talentem pozwoliło im zrobić kariery, ale każdy dochodził do sukcesu inaczej.
Kuba szybko znalazł wspólny język z Łukaszem. Robert wybrał inną drogę. Uznał, że jeśli będzie utrzymywał bliższe kontakty z niemieckimi, a nie polskimi kolegami, to szybciej nauczy się języka, lepiej pozna obyczaje i łatwiej zostanie przez miejscowych zaakceptowany. Dlatego bliżej mu było do Mario Goetzego. Wrogości nie było – kiedy wychodzili na boisko walczyli o wspólny cel. Ale to wszystko. Błaszczykowski zaprosił Lewandowskiego na ślub i wesele, ale rewanżu się nie doczekał.
Czara goryczy przelała się, kiedy Adam Nawałka uznał, że dla dobra reprezentacji powierzy godność kapitana Lewandowskiemu. Pomysł nie był zły, tyle że reprezentacja kapitana już miała, a był to Błaszczykowski. Nawałka poinformował go o zmianie w najgorszym z możliwych momentów, w grudniu 2014 r.. Kuba nie grał w kadrze przez cały rok, bo leczył kontuzję, więc był w dołku. Powoli wracał na boisko, gdy otrzymał od trenera taki cios. Mało tego: Nawałka zażądał od piłkarza, aby wystąpił z Lewandowskim na wspólnej konferencji. Odmówił, a selekcjoner nie powołał go na kolejny mecz – z Irlandią w Dublinie – w marcu 2015 r. Reprezentację na boisko wyprowadził Lewandowski, który też marzył o takim zaszczycie, więc kiedy go dostąpił, nie miał z tym problemu. Kiedy jednak podczas Euro 2016 Szwajcar Fabian Schaer bardzo ostro zaatakował Lewandowskiego, pierwszy z odsieczą ruszył Błaszczykowski. Jak na podwórku. Bo co innego solidarność na boisku, a co innego relacje poza nim.
Udział Błaszczykowskiego w kolejnych turniejach rmistrzostw świata i Europy można określić jako gorzko-słodki. Pierwsze dwa go ominęły. Podczas Euro 2012 asystował przy golu Lewandowskiego z Grecją na Stadionie Narodowym. W drugim meczu wbił przepiękną bramkę Rosjanom i to lewą, słabszą nogą. Na fali euforii Artur Andrus napisał „Balladę o jednym Błaszczykowskim”: „Krzyczały dzieci, płakały mamki, uniósł się w górę Belweder, jak Błaszczykowski do ruskiej bramki posłał po prostu torpedę”.
Później, kiedy jako kapitan Kuba narzekał przed kamerami, że PZPN nie dał wystarczającej liczby biletów na mecze rodzinom piłkarzy, spotkał się z umiarkowaną, ale jednak krytyką. Do Euro 2016 Błaszczykowski, nękany kontuzjami, przygotowywał się długo sam. A mimo to okazał się naszym najlepszym zawodnikiem – lepszym od tych, którzy grali regularnie. Zdobył dwie z czterech bramek Polaków, miał więc wyjątkowo duży udział w sukcesie. Szczęście okazało się jednak niepełne. Po remisie 1:1 z Portugalią był jedynym piłkarzem, który w serii rzutów karnych nie trafił, przez co Polacy odpadli z turnieju po pięciu meczach bez porażki.
Mundial w Rosji to już pech innego rodzaju. W 15. minucie pierwszego spotkania z Senegalem rywal kopnął Kubę w nerw. Dotrwał do przerwy, jak 14 lat wcześniej, z Panathinaikosem, ale przegrał z bólem. Postawiony na nogi przed trzecim meczem z Japonią miał wejść na ostatnie minuty, ale wówczas doszło do jednego z największych blamaży w historii reprezentacji. Japończycy trzymali piłkę, my nie potrafiliśmy jej odebrać. Trener krzyknął do Kamila Grosickiego, żeby położył się na boisku, dając sędziemu powód do przerwania gry. Trwało to kilka minut, w czasie których Kuba stał bezradnie przy linii. Nie doczekał się, bo sędzia zakończył mecz. W takich zawstydzających okolicznościach kończyła się mundialowa kariera jednego z najwybitniejszych kadrowiczów.
Drugie życie
Wiadomo, że Kuba i jego brat Dawid stanęli na czele grupy kilku osób, które uratowały Wisłę – być może nawet przed likwidacją. Wyłożył swoje pieniądze na odbudowę klubu po gigantycznym kryzysie.
Wspiera Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Co roku po Bożym Narodzeniu organizuje w Częstochowie turnieje charytatywne. Podobne odbywają się w Opolu, Truskolasach, Żywcu. W Opolu otworzył Centrum Rozrywki Kubatura. Znalazła tam swoje miejsce siedziba fundacji Błaszczykowskich „Ludzki gest”, która pomaga dzieciom i młodym ludziom potrzebującym wszelkiego rodzaju opieki. Kuba zaprasza do współpracy celebrytów. Nikt mu nie odmawia. Jak mówią bracia, zainspirowała ich babcia Felicja, która nigdy nie pozostawała obojętna na innych.
Błaszczykowski pod koniec 2016 r. obronił pracę licencjacką – na temat zmiany masy ciała piłkarzy w okresie przygotowawczym i startowym – na Wydziale Turystyki i Rekreacji Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie. Podczas dorocznego turnieju w tym mieście został udekorowany przyznawanym przez dzieci Orderem Uśmiechu jako trzeci sportowiec – po Marianie Woroninie i Otylii Jędrzejczak. Jest Honorowym Obywatelem Miasta Opole. To tylko kolejne dowody, że żegnamy kogoś wyjątkowego.