Plus Minus: Pochodzi pan z malutkiej wioski pod Gnieznem. Od dziesiątego roku życia pracował pan w polu. Do trzeciej klasy szkoły podstawowej nie miał pan w domu prądu. Kariera polityczna chyba się panu nie marzyła w dzieciństwie?
Ale zawsze interesowała mnie polityka społeczna. Wychowywałem się we wsi Gurówko w gospodarstwie rolnym moich rodziców. Cała wieś liczyła 14 numerów. Gospodarstwo mieliśmy nieduże, bo 14 ha. Hodowaliśmy głównie świnie, ale było też sześć krówek, hektar buraków cukrowych, pszenica, ziemniaki. Pracę w gospodarstwie poznałem od dziesiątego roku życia, łącznie z chodzeniem za końmi. Nigdy nie byłem na wakacjach, bo dzieci wiejskie nie wyjeżdżały na wakacje. Poza tym nie byliśmy szczególnie majętni. Z naszego gospodarstwa żyły dwa pokolenia. Zimą chodziło się za maneżem, czyli za końmi, które napędzały młockarnię. Dopiero około 1970 roku zostaliśmy podłączeni do sieci elektrycznej.