Tomasz P. Terlikowski: Domykanie systemu

Dzięki nowym, oficjalnym i nieprecyzyjnym normom dotyczącym obecności duchownych w mediach, także społecznościowych, biskupi i przełożeni zakonni otrzymali wygodny bicz na niepokornych.

Publikacja: 21.04.2023 17:00

Tomasz P. Terlikowski: Domykanie systemu

Foto: Adobe stock

Jeśli komuś jeszcze wciąż za mało dowodów na „wygasanie” (nie, to nie jest reklama mojej najnowszej książki o takim właśnie tytule, która już w przyszłym tygodniu wchodzi na rynek i do której lektury zapraszam) i utratę znaczenia Kościoła w debacie publicznej, której świadomość mają także biskupi, to powinien przeczytać „Dekret ogólny Konferencji Episkopatu Polski w sprawie występowania duchownych, członków instytutów życia konsekrowanego, stowarzyszeń życia apostolskiego oraz niektórych wiernych świeckich w mediach”.

Trudno o lepszy dowód na to, iż biskupi uznali, że ich autorytet upadł kompletnie, że istotniejszą od nich rolę w mediach odgrywają często szeregowi księża. Wyraźnie też widać, że mają oni świadomość, że wypowiedzi niektórych z nich budzą kontrowersje nie tylko w mediach, ale i wśród wiernych i duchownych. Jaka jest odpowiedź na to zjawisko? Zakazy, ograniczenia, próba zrobienia z wszystkich duchownych (i części świeckich) rzeczników prasowych, a tym niepokornym, otwarcie wyrażającym swoje myśli, nałożenie kagańca zakazów.

Czytaj więcej

Tomasz P. Terlikowski: Franciszek. Papież z naprawdę dalekiego kraju

I nie jest to przesada. Wystarczy uważnie przeczytać nowe reguły, by zobaczyć, że – jako niejasno i nieprecyzyjnie sformułowane – do tego właśnie będą one służyły. Taki charakter mają przynajmniej trzy z kilkunastu punktów dekretu. „Duchowni, osoby konsekrowane i członkowie stowarzyszeń życia apostolskiego zobowiązani są do wiernego przekazu nauki katolickiej zgodnej z doktryną głoszoną przez Urząd Nauczycielski Kościoła oraz respektowania wskazówek i decyzji Konferencji Episkopatu Polski” – ogłosili biskupi. „Wypowiadając się w mediach, duchowni, osoby konsekrowane i członkowie stowarzyszeń życia apostolskiego powinni pamiętać, że są powołani do głoszenia nauki Chrystusa, a nie własnych opinii i poglądów, zwłaszcza takich, które mogą powodować zamęt, zgorszenie, wprowadzać podziały lub wywoływać negatywne emocje, oraz do tego, by wiara i obyczaje wiernych nie doznały uszczerbku” – uzupełnili.

Wystarczy uważnie przeczytać nowe reguły, by zobaczyć, że – jako niejasno i nieprecyzyjnie sformułowane – do tego właśnie będą one służyły. Taki charakter mają przynajmniej trzy z kilkunastu punktów dekretu. 

A potem dodali do tego jeszcze jeden punkt: „Pomimo że obecność duchownych, osób konsekrowanych i członków stowarzyszeń życia apostolskiego w mediach, zwłaszcza społecznościowych, jest często ich prywatną aktywnością, to jednak zawsze postrzegani są oni jako przedstawiciele Kościoła. Ich obecność w przestrzeni medialnej nie może służyć do prowadzenia działalności przeciwko Bogu, Ewangelii, jedności wspólnoty Kościoła, własnym przełożonym, a także każdej innej osobie”.

Czytaj więcej

Tomasz P. Terlikowski: Kurator Nowak nie nadąża

I aż trudno nie zadać pytania, czy występowanie księży archidiecezji krakowskiej przeciwko nieroztropnym czy niekiedy wręcz nieewangelicznym wypowiedziom arcybiskupa Marka Jędraszewskiego wyczerpuje znamiona „winy” według dekretu? Czy krytyka wystąpienia biskupów (a nawet dokumentu Konferencji Episkopatu Polski, który – przypomnijmy – nie jest przedmiotem wiary dla katolików, ale dokumentem, o którym można i trzeba dyskutować) przez księdza jest występowaniem przeciwko „jedności Kościoła”, „własnym przełożonym”, a może „powoduje zamęt i zgorszenie”? Takie pytania trzeba zadawać, bo uświadamiają one, że pod pozornie gładkimi sformułowaniami może kryć się cenzura, która uniemożliwia synodalną dyskusję, do której wzywa Franciszek.

Biskupi wyraźnie wyobrażają sobie, że księża, zakonnicy i siostry zakonne mają się stać grupą rzeczników prasowych Kościoła, PR-owców, których głównym zadaniem jest obrona wypowiedzi biskupów i prezentowanie jednej spójnej linii. Z chrześcijaństwem, Ewangelią niewiele ma to wspólnego, jest za to doskonałym dowodem słabości instytucjonalnej, ale i duchowej, a nawet intelektualnej, jaka dotyka pomysłodawców tego dokumentu.

Jeśli komuś jeszcze wciąż za mało dowodów na „wygasanie” (nie, to nie jest reklama mojej najnowszej książki o takim właśnie tytule, która już w przyszłym tygodniu wchodzi na rynek i do której lektury zapraszam) i utratę znaczenia Kościoła w debacie publicznej, której świadomość mają także biskupi, to powinien przeczytać „Dekret ogólny Konferencji Episkopatu Polski w sprawie występowania duchownych, członków instytutów życia konsekrowanego, stowarzyszeń życia apostolskiego oraz niektórych wiernych świeckich w mediach”.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Upadek kraju cedrów
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Plus Minus
Jan Maciejewski: Granica milczenia