Pierwszą podróż po meczach polskiej ligi ma już za sobą. Odwiedził Gdańsk i Płock, później wrócił do stolicy na spotkanie Legii z Cracovią. Wielkiego futbolu nie zobaczył, ale dzielnie znosił brak interesujących wydarzeń na boisku i mróz. Cierpliwie rozdawał autografy i robił sobie z kibicami zdjęcia.
Santos musiał zdawać sobie sprawę z technicznych niedoskonałości polskich piłkarzy. Przecież na mundialu zobaczył kwiat naszego futbolu i choć występy drużyny Czesława Michniewicza oglądał podobno uważnie, zapytany o jej postawę, poprosił o zwolnienie z komentarza.
Odnosząc się do wypowiedzi Lewandowskiego po meczu z Francją w 1/8 finału mundialu dotyczącej radości z gry, zaznaczył, że będzie dążył do tego, by wszyscy zawodnicy przyjeżdżali na zgrupowania z uśmiechem i pasją. Obiecuje, że nie będzie zaglądał im w dowody. Liczy się tylko talent i umiejętności. Przypomina, że do reprezentacji, które trenował, wprowadził wielu młodych zawodników. To samo chce zrobić w Polsce.
Jego filozofia zawiera się w dwóch słowach: my i zwycięstwo. My, bo nie uznaje świętych krów, najważniejsze jest dobro zespołu. Zwycięstwo – bo nie lubi słowa porażka i go nie akceptuje.
– Nie przyjechałem tu przegrywać. Do przeciwników musimy podchodzić z szacunkiem, ale bez strachu. Futbol to prosta gra. Najważniejsze to strzelać gole i ich nie tracić. Musimy być solidni w defensywie. Jeśli nie postawimy dobrych fundamentów, to budynek się zawali – przekonuje. O systemach i ustawieniach rozmawiać nie chce. Twierdzi, że to tylko liczby. Podkreśla, że gra musi być dynamiczna.
Zacznijmy się uśmiechać
Jest coś, czego nie zapomnę. Jeszcze w FC Porto powiedział mi kiedyś: „Zacznij się uśmiechać na treningu, bo jak nie, to nie będziesz u mnie grał. Ciesz się grą, a ocenę zostaw mnie. Tylko zawodnik szczęśliwy zrobi na boisku z piłką rzeczy niemożliwe”. Miałem wtedy 27 lat i nie bardzo to do mnie dotarło. Ale minęło trochę czasu i zrozumiałem. Santos będzie inspiracją dla polskich piłkarzy. Oczywiście, jeśli w porę zrozumieją, co chce im dać – uważa Mielcarski.
Santos, tak jak Michniewicz i Sousa, w pierwszą zagraniczną podróż udał się do Lewandowskiego. W poniedziałek poleciał do Barcelony, by porozmawiać z kapitanem reprezentacji. Według „Przeglądu Sportowego” zrezygnował natomiast ze spotkania z Michniewiczem.
W roli selekcjonera Polaków zadebiutuje 24 marca – w rozpoczynającym eliminacje Euro 2024 meczu z Czechami. To będzie najtrudniejsze spotkanie w grupie, z której brak awansu (wywalczą go dwa zespoły) byłby wstydem. Rywalami Polski będą także Mołdawia, Wyspy Owcze i Albania, którą trzy dni później mamy podjąć w Gdańsku. Wygląda na to, że na pierwszy mecz na PGE Narodowym, z którym ma dobre wspomnienia, Santos będzie musiał jeszcze poczekać. Problemy z dachem sprawiają, że dom reprezentacji, jak zwykło się nazywać stadion w Warszawie, wciąż pozostaje dla niej zamknięty.
Justyna Kowalczyk. Pracowita jak mało kto
Justyna Kowalczyk. Dla polskich biegów narciarskich była tym, kim Adam Małysz dla skoków. Z dyscypliny, którą interesowali się nieliczni, uczyniła jeden ze sportów narodowych, gromadzących przed telewizorami miliony widzów.