Tomasz P. Terlikowski: Jak czytać eseje Benedykta XVI

Testamentem duchowym nazywa się wydane pośmiertnie teksty papieża-emeryta zebrane w niewielkim tomie „Che cos’è il cristianesimo” („Czym jest chrześcijaństwo”). Jest to jednak określenie zdecydowanie na wyrost.

Publikacja: 27.01.2023 17:00

Tomasz P. Terlikowski: Jak czytać eseje Benedykta XVI

Foto: PAP/Albert Zawada

Jeśli ktoś szuka duchowego testamentu Benedykta XVI, powinien sięgnąć po monumentalne dzieło „Jezus Chrystus”. To w nim Ratzinger zawarł podsumowanie swoich teologicznych poszukiwań, to w nim znaleźć można jego najważniejsze intuicje teologiczne, w nim wreszcie widać cały kunszt pisarski niemieckiego papieża. Tego wszystkiego w takiej formie nie znajdziemy w jego ostatnim dziele. Tu jest sporo pretensji do kierunku, w jakim zmierza Kościół niemiecki, trochę polemik, a eseje teologiczne nie zawierają elementów, których nie poznalibyśmy z wcześniejszych publicznych wypowiedzi papieża-emeryta.

Czytaj więcej

Tomasz P. Terlikowski: Papiestwo i dwa katolicyzmy

I tak np. o kryzys celibatu i kapłaństwa hierarchicznego Benedykt XVI wprost oskarżył „lobby homoseksualne”, a także zmiany obyczajowe związane z rewolucją seksualną. „W różnych seminariach powstawały »kluby« homoseksualne, które działały mniej lub bardziej otwarcie i które, co jasne, zmieniły tam klimat” – napisał. Tego typu założenia leżały już u podstaw decyzji o zakazie święceń kapłańskich dla osób o „trwale zakorzenionej skłonności homoseksualnej”, a później znaleźć je można było w „Liście o przyczynach kryzysu Kościoła”.

Przy tym choć trudno polemizować z tezą o istnieniu „lawendowego lobby” i o kryzysie w seminariach, to trudno zgodzić się, że kryzys ten rozpoczął się dopiero po soborze watykańskim II i rewolucji seksualnej. Z coraz bardziej szczegółowych badań wiadomo, że już przed soborem było to zjawisko obecne w Kościele, a do wykorzystywania seksualnego uczniów małych seminariów dochodziło dziesiątki lat wcześniej.

 Z coraz bardziej szczegółowych badań wiadomo, że już przed soborem było to zjawisko obecne w Kościele, a do wykorzystywania seksualnego uczniów małych seminariów dochodziło dziesiątki lat wcześniej.

Analogiczną wątpliwość można skierować wobec eseju skupionego na katolickim rozumieniu kapłaństwa hierarchicznego. Ów esej był rozbudowaną wersją artykułu zamieszczonego w książce napisanej przez kard. Roberta Saraha. Teraz papież mniejszy nacisk położył na celibat, a większy na ofiarniczy charakter Eucharystii. Nowa wersja tekstu broni celibatu kapłańskiego jako najwłaściwszego wyrazu całkowitego oddania się kapłana Bogu i jako warunku czystości rytualnej zgodnej z kapłaństwem izraelskim. Niestety, w żadnej z wersji eseju nie wspomina się o ciągłej praktyce wyświęcania żonatych mężczyzn we wschodnich kościołach katolickich ani o wyjątkach przyznanych przez św. Jana Pawła II i samego Benedykta dla żonatych byłych duchownych wspólnoty anglikańskiej i innych wyznań chrześcijańskich, którzy stają się katolikami. Ich kapłaństwo jest przecież pełne, mimo braku celibatu i zachowania reguł Starego Testamentu.

W jednym z esejów papież emeryt zwrócił uwagę na odmienne postrzeganie posługi duchownych w Kościele katolickim i luterańskim. Różnice te, jak napisał, „nie są powierzchowne i przypadkowe, ale wskazują na fundamentalną różnicę w zrozumieniu nakazu Chrystusa” podczas ostatniej wieczerzy, kiedy powiedział swoim uczniom: „To czyńcie na moją pamiątkę”. Według Benedykta ta różnica musi być wzięta pod uwagę, gdy przywódcy katoliccy rozważają rozszerzenie gościnności eucharystycznej dla luteranów poza specjalne okazje, kiedy zezwala na to prawo kościelne. I znowu nie są to spostrzeżenia nieznane wcześniej. Ratzinger już jako kardynał w o wiele bardziej rozwiniętych tekstach zwracał na to uwagę.

Czytaj więcej

Tomasz Terlikowski: Potrzeba nam ekonomii solidarności

Inne eseje, wśród nich te poświęcone buddyzmowi, islamowi czy polemikom z Karlem Rahnerem, także nie zawierają myśli istotnie nowych czy takich, które mogłyby się rzeczywiście stać testamentem. Tego trzeba szukać w zupełnie innych tekstach. Ten tomik pozostanie zaś ważnym, historycznym świadectwem tego, jak postrzegał Kościół i stojące przed nim wyzwania, teologię XX wieku i swoją własną drogę w tej dziedzinie jeden z najwybitniejszych teologów naszych czasów, który został papieżem.

Jeśli ktoś szuka duchowego testamentu Benedykta XVI, powinien sięgnąć po monumentalne dzieło „Jezus Chrystus”. To w nim Ratzinger zawarł podsumowanie swoich teologicznych poszukiwań, to w nim znaleźć można jego najważniejsze intuicje teologiczne, w nim wreszcie widać cały kunszt pisarski niemieckiego papieża. Tego wszystkiego w takiej formie nie znajdziemy w jego ostatnim dziele. Tu jest sporo pretensji do kierunku, w jakim zmierza Kościół niemiecki, trochę polemik, a eseje teologiczne nie zawierają elementów, których nie poznalibyśmy z wcześniejszych publicznych wypowiedzi papieża-emeryta.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Irena Lasota: Byle tak dalej
Plus Minus
Łobuzerski feminizm
Plus Minus
Żadnych czułych gestów
Plus Minus
Jaka była Polska przed wejściem do Unii?
Plus Minus
Latos: Mogliśmy rządzić dłużej niż dwie kadencje? Najwyraźniej coś zepsuliśmy