Warta 44 mld dol. inwestycja twórcy SpaceX i Tesli już odbija mu się czkawką. Kontrowersyjny miliarder był na tyle pewny siebie, iż nie spodziewał się, że zwolnienie ponad połowy załogi, w tym zespołów odpowiedzialnych za moderację, a także ogłoszenie planów płatnych subskrypcji czy deklaracja nieskrępowanej wolności słowa, stanowiącej ukłon w stronę środowisk skrajnie prawicowych, spowoduje istny exodus. Chaos wprowadzony przez Elona Muska w przejętej firmie sprawił, że magnes jego osoby, który zadziałał m.in. w przypadku sukcesów Tesli, tym razem nie przyciąga, a odpycha. W konsekwencji, zamiast ruchu „do” platformy, jesteśmy świadkami masowej migracji – wręcz efektu kuli śnieżnej. Twittera porzucają zarówno zawiedzeni i rozgoryczeni użytkownicy, jak i liczni menedżerowie dbający o bezpieczeństwo i standardy czy reklamodawcy. Ci ostatni zapewniali dotychczas niemal 90 proc. przychodów platformy, które w ubiegłym roku sięgnęły 5 mld dol. Teraz nawet jedna trzecia tej kwoty może wyparować.