Nie, proszę nie kwękać, nikt państwa nie oszukuje. Owszem, show pod tym tytułem mamy nieustannie, lubimy zwłaszcza skakanie do gardeł i kopanie po kostkach. Czasem nawet wmawiamy sobie, że my, Polacy, jesteśmy w tym najlepsi, że takie to polskie, ale to do czasu, gdy dowiadujemy się, jakie fajerwerki odpalają w Izraelu czy Ameryce. Ale to prawda, tę zabawę znamy, tylko że teraz formuła ma być inna. Kakofoniczna.
Od wszystkich spin doktorów dowiedzieliśmy się już dawno, iż kampanię (a z nią wybory) wygrywa ten, kto narzuci narrację. Nie, że od razu to masło jest najlepsze, kup i żryj, skądże! Najpierw trzeba nas przekonać, że musimy się zdrowo odżywiać. No i że lubimy masełko. A to się akurat świetnie składa, bo mamy takie zielone, ono ekologiczne jest, soja się uśmiechała, jak ją doili, bo to sojowe masło po pięć dych kostka jest. Konkurencja takie ma? Nie? O, jaka szkoda. Tak mniej więcej działa narracja.