Ani „Humanae vitae” Pawła VI, ani teologia ciała i „Veritatis splendor” Jana Pawła II nie zakończyły ani nie zatrzymały w Kościele ogromnej debaty teologicznej nad ludzką seksualnością i związaną z nią moralnością. Jasne, precyzyjne i spójne stanowiska poprzednich papieży były nie tylko kwestionowane przez część jak najbardziej katolickich teologów, ale także odrzucane w teorii i często w praktyce przez sporą część katolików świeckich. Uważne słuchanie kobiet, które poważnie traktują nauczanie Kościoła, uświadamia też, jak wiele seksualnych nerwic, jak głębokie poczucie winy wywołuje to nauczanie. Jak jest niekiedy dewastujące dla istotnego – z perspektywy budowania relacji – pożycia małżeńskiego. Jego spójność i precyzyjność, a także teologiczne piękno – o którym sam wielokrotnie pisałem i którego broniłem, nie dostrzegając niekiedy złożoności ludzkich losów, ale i skomplikowania teologicznych teorii – nie może przesłaniać tych faktów.