Reklama

Recenzja książki Patricka Mondiano

Dopiero po latach człowiek próbuje rozwiązywać tajemnice, które w danym momencie wcale tajemnicami nie były, i chciałby wtedy odcyfrować na poły zatarte litery bardzo starego języka, nie znając nawet jego alfabetu", pisze Patrick Modiano w swojej najnowszej powieści „Żebyś nie zgubił się w dzielnicy".

Aktualizacja: 22.07.2016 16:11 Publikacja: 21.07.2016 15:43

Patrick Modiano, „Żebyś nie zgubił się w dzielnicy”, tłum. Bożena Sęk, Sonia Draga, Katowice 2016

Patrick Modiano, „Żebyś nie zgubił się w dzielnicy”, tłum. Bożena Sęk, Sonia Draga, Katowice 2016

Foto: materiały prasowe

I tak jak we wszystkich wcześniejszych nakazuje swoim bohaterom zapomnienie, a potem mozolne odnajdywanie siebie w przeszłości.

A może to sama przeszłość, zwłaszcza okupacyjna historia Francji, jest tu siłą wpływającą na pogrążonych w nieświadomym trwaniu? Nakazuje im żyć, co czynią niechętnie, jak bohater najnowszej prozy, który kilkakrotnie z ulgą wyznaje, że już dawno temu zgubił kluczyk od starej walizki. Być może są w niej ukryte pamiątki z przeszłości. „Być może" to zresztą słowa klucze do tego pisania. Modiano zostawia czytelnikowi dużo przestrzeni dla swobodnej gry wyobraźni, stara się ją ożywiać, bezustannie przywołując ulice, place i dzielnice Paryża, o którym obsesyjnie pisze.

W Paryżu mieszka niejaki Jean Daragane, pisarz w zaawansowanym wieku. Pewnego dnia dzwoni do niego mężczyzna z informacją, że odnalazł jego notes z adresami. To podejrzane, ale Daragane podejmuje grę. Spotyka się z nieznajomym, a potem także z jego przyjaciółką noszącą suknię o przestarzałym kroju, ozdobioną na ramionach dwoma jaskółkami. Te wszystkie szczegóły prowadzą nas niezauważenie do postaci Annie Astrand, kobiety, wokół której ogniskują się wspomnienia Daragane'a. Kim była i jaką rolę odegrała w życiu bohatera? A może była jego matką? Ten motyw pojawia się m.in. w „Perełce", poprzedniej książce noblisty, ale jest porozrzucany również w jego innych powieściach, co ma pewne wytłumaczenie w biografii pisarza.

Urodzony w 1945 roku Modiano właściwie nie znał swoich rodziców, którzy rozeszli się niemal zaraz po jego urodzeniu. Ojciec o włosko-żydowskich korzeniach podczas wojny lawirował, robiąc interesy na czarnym rynku, matka była belgijską aktorką. Chłopca wychowywali dziadkowie ze strony matki i język flamandzki był językiem jego dzieciństwa. Pisarz kilkakrotnie dedykował swe utwory rodzicom.

Modiano, co nie dziwi, z nieubłaganą konsekwencją drąży temat własnej tożsamości (tu polskim skojarzeniem może być „Sen Azrila" Juliana Stryjkowskiego), pyta, kim jest on sam, kim byli jego najbliżsi, a swoim pisaniem zostawia wciąż nowe ślady, które zdają się mówić: taki jestem, nie zmienię się, nadal was poszukuję.

Reklama
Reklama

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Plus Minus
„Brat”: Bez znieczulenia
Plus Minus
„Twoja stara w stringach”: Niegrzeczne karteczki
Plus Minus
„Sygnaliści”: Nieoczekiwana zmiana zdania
Plus Minus
„Ta dziewczyna”: Kwestia perspektywy
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Hanna Greń: Fascynujące eksperymenty
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama