To, co zaczyna się zawsze od gestu syna marnotrawnego zawierającego się w jego słowach „wstanę i pójdę", może mieć różne przyczyny i nie muszą być one specjalnie chwalebne. Zazwyczaj nie zaczyna się od mistycznych olśnień, „spotkania Jezusa" (jak lubią mówić członkowie duszpasterstw akademickich) czy nawet chęci zmiany swojego życia na lepsze. Na początku bywa zazwyczaj zwykła nuda, znużenie grzechem.
Potem jest już tylko trudniej. Przekonał się o tym dotkliwie Michel Houellebecq, pisząc swoją ostatnią książkę. „Uległość" jest historią nieudanej próby nawrócenia się głównego bohatera na chrześcijaństwo. Houellebecq początkowo chciał zakończyć powieść aktem konwersji na chrześcijaństwo. Jej tytuł miał brzmieć nie Soumission (Uległość), ale Conversion (Nawrócenie). Ostatecznie jednak zamyka ją scena rytuału przejścia głównego bohatera na islam, akt tytułowej uległości.