Plus Minus: Mieszkał pan w Afganistanie przez sześć lat. Przyleciał pan niedawno ponownie na lotnisko w Kabulu. To samo, z którego w sierpniu ubiegłego roku panicznie uciekali przerażeni wizją nowego reżimu Afgańczycy, a wojska międzynarodowej koalicji ewakuowały się w popłochu. Jakie odczucie panu towarzyszyło?
Przede wszystkim niepewność. Jest ona obecna, mimo że staram się być cały czas w kontakcie z moimi afgańskimi znajomymi i współpracownikami. Niepewność dotycząca zarówno przyszłości kraju, jak i dnia codziennego, normalnego funkcjonowania – to uczucie dominuje wszędzie. Talibowie, pomimo przejęcia władzy i kierowania się zasadami szariatu, nie ustanowili tak naprawdę żadnego trwałego, skodyfikowanego systemu prawnego. Do tego stopnia, że nie wiadomo nawet do końca, jakie obowiązują procedury wjazdowe i wyjazdowe. Cała organizacja oraz egzekwowanie porządku rozpływają się wśród mglistych rozkazów dobiegających z samej góry oraz samodzielnej interpretacji, a niekiedy samowoli ich bezpośrednich wykonawców. Fizycznego zagrożenia jednak nie odczułem. Jedynie tę wszechogarniającą niepewność.
Czytaj więcej
Kręcenie w Polsce filmów na podstawie prawdziwych życiorysów przypomina stąpanie po cienkim lodzie. ?Każdy nieostrożny ruch grozi procesem, bo granica między wolnością twórcy ?a prawami portretowanych postaci ?i ich bliskich jest trudno uchwytna.
Czy coś się w tym czasie w Kabulu zmieniło?
Moje pierwsze wrażenie było takie, że zaskakująco niewiele się zmieniło. Oczywiście na budynkach nie wiszą już dawne trójkolorowe flagi, z fasad poznikały też portrety Masuda [przywódcę afgańskiego, który walczył z talibami w latach 90. – red.]. Ale na początku zmiany wydały mi się znikome. Na lotnisku również nie dopatrzyłem się żadnych rewolucyjnych zmian ani nawet wymiany kadr. Celnicy, obsługa lotniska – praktycznie wszyscy pracownicy pozostali na swoich dotychczasowych stanowiskach. A stołeczne lotnisko zaczęło ponownie jako tako funkcjonować – odbywają się z niego międzynarodowe loty do Pakistanu, Iranu, a nawet Turcji czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich. To były moje pierwsze spostrzeżenia. Z czasem jednak zacząłem dostrzegać zmiany, których na samym początku nie zauważyłem. Najbardziej dotyczą oczywistych czynności dnia codziennego, obyczajowości.