Czy warto umierać za Lizartzę

Baskijka, która czuje się Hiszpanką, z narażeniem życia próbuje wyrwać mieszkańców małego miasteczka z objęć fanatyków powiązanych z ETA i zaprowadzić tam rządy prawa

Publikacja: 08.03.2008 01:02

Czy warto umierać za Lizartzę

Foto: Forum

Z panią burmistrz Reginą Otaolą spotykam się nie w ratuszu w Lizartzy – gdzie przyjeżdża rzadko i zawsze z silną obstawą – ale w znacznie bezpieczniejszej, nowej, pachnącej jeszcze lakierem i farbą siedzibie prawicowej Partii Ludowej (PP) przy ulicy Illunbe w San Sebastian. Niełatwo się z nią umówić. To końcówka kampanii przed wyborami do Kortezów, a ona ubiega się o mandat w Senacie z pierwszego miejsca listy swojej partii w prowincji Guipuzcoa. Mała, drobna, tryskająca energią kobietka, nie kojarzy się z szeryfem z Dzikiego Zachodu, choć – jak mówi – właśnie tak się czuła, gdy w zeszłym roku podjęła się przywrócenia hiszpańskiego porządku w bastionie ekstremy.

Pozostało jeszcze 95% artykułu

Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Plus Minus
Chińskie marzenie
Plus Minus
Jarosław Flis: Byłoby dobrze, żeby błędy wyborcze nie napędzały paranoi
Plus Minus
„Aniela” na Netlfiksie. Libki kontra dziewczyny z Pragi
Plus Minus
„Jak wytresować smoka” to wierna kopia animacji sprzed 15 lat
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
gra
„Byczy Baron” to nowa, bycza wersja bardzo dobrej gry – „6. bierze!”