Pogarda dla kontekstu

„Strach” i „Po Zagładzie” wyszły spod pióra profesorów polskiego pochodzenia, od lat mieszkających w Stanach Zjednoczonych. Zanim trafiły na polski rynek, ukazały się w języku angielskim. I na tym kończą się podobieństwa

Aktualizacja: 20.01.2008 16:13 Publikacja: 19.01.2008 01:08

Pogarda dla kontekstu

Foto: Forum

Red

Książki Jana Tomasza Grossa i Marka Jana Chodakiewicza różnią się warsztatem, sposobem narracji i głównymi tezami, które autorzy przedstawiają czytelnikom. Gross posługuje się wybranymi źródłami w celu udowodnienia tez nie tylko kontrowersyjnych, ale przede wszystkim kłamliwych. Odrzuca przekazy niepasujące do głównej narracji. Chodakiewicz natomiast, hołdując starej szkole empirycznej, krok po kroku, przykład po przykładzie, analizuje ten sam temat, unikając prostych generalizacji.

Gross traktuje przestrzeń historyczną jedynie jako narzędzie do dokonania operacji na świadomości Polaków. Przekaz nie musi być prawdziwy, ma być skuteczny, tak by Polacy zostali wyleczeni na zawsze z choroby antysemityzmu. Chodakiewicz natomiast, nie mając celów innych niż poznawcze, próbuje pisać spokojnie bez uprzedzeń czy też potępiających moralnych ocen.

W książce Grossa nie ma miejsca ani na źródła niepasujące do jego tez, ani na wielostronny opis konkretnych zdarzeń i kontekstu historycznego. Autor „Strachu” nie wspomina, jakie stanowisko w kwestii kolaboracji z Niemcami – w tym w związku z sytuacją Żydów - wypracowały rząd RP na uchodźstwie, Polskie Państwo Podziemne oraz hierarchia Kościoła katolickiego. Opisując lata wojny, Gross dowodzi, że Polacy byli nie tylko świadkami zagłady Żydów, ale także współuczestniczyli w niej i czerpali z tego zyski. Cytując obficie relacje wskazujące na patologiczne zachowania pewnych grup Polaków, autor nie stara się wytłumaczyć, w jakich realiach okupacyjnych miały miejsce. Oto konkretny przykład. Gross przytacza relację o Polce ratującej dwoje dzieci żydowskich. Wiejska społeczność naciskała na kobietę, by je potopiła, i uspokoiła się dopiero wtedy, gdy przyrzekła spełnić ich żądanie, czego jednak nie zrobiła. Autor łatwo dokonał przy tym aktu potępienia Polaków, nie chcąc zauważyć, że niemiecki okupant stawiał Polaków przed diabolicznym wyborem: narażając życie bliskich, ratować życie Żydów, czy też nie udzielać pomocy i skazywać ich w istocie na śmierć. Przykład Ciepielowa i okolic – gdzie w grudniu 1942 r. zginęło kilkudziesięciu Polaków za ratowanie Żydów, śmierć rodziny Baranków, Kowalskich czy Ulmów z Podkarpacia – wskazywał jednoznacznie, że Niemcy stosują bezwzględnie nieludzkie prawo. Autor „Strachu” kategorycznie wymaga od Polaków heroizmu. Każda inna postawa powoduje oskarżenie o antysemityzm. Gross pisze zresztą wprost, że obowiązkiem księży katolickich – z racji „pełnionego zawodu” – było zginąć za bliźniego (sąsiada Żyda).

Podczas okupacji Niemcy przyzwalali na akty bandyckie i nagradzali je prawem do grabieży. Świetne dzienniki dr. Zygmunta Klukowskiego, na które się autor „Strachu” powołuje, dają pod tym względem materiał do przemyśleń (Gross nie dostrzegł jednak tych fragmentów dziennika, w których są dowody polskiego heroizmu). Nie zamierzam umniejszać winy tych Polaków, którzy popełniali w czasie wojny przestępstwa czy też naruszali normy moralne. Bez wątpienia korzystanie z cudzej własności czy też zajmowanie się donoszeniem na Polaków i Żydów, stosowanie szantażu czy łapówkarstwa – niezależnie od tego, kto zostawał beneficjentem, inny Żyd czy Polak – było kolaboracją z okupantem. To, że zdarzały się w szeregach AK czy NSZ przypadki bandytyzmu, nie oznacza, że były to formacje „bandyckie”, jak głosiła komunistyczna propaganda po wojnie. Podziemne sądy wojskowe wykonywały wyroki śmierci za bandytyzm. Inaczej było z oddziałami komunistycznych formacji, w tym także żydowskich, których wewnętrzne prawo i zwyczaje dopuszczały do stosowania terroru wobec ludności cywilnej (np. bandycki napad oddziału GL na mieszkanie i fabrykę w Drzewicy państwa Kobylańskich). Pisał o tym m.in. Piotr Gontarczyk w swej znakomitej pracy o PPR.

Ucieczka Grossa od opisu kontekstu jest celowa. Pozwala bowiem autorowi porównać ze sobą rzeczy nieporównywalne: II Rzeczpospolitą, państwo suwerenne i w pełni odpowiedzialne za ochronę swych obywateli, tak Polaków, jak i Żydów, z niemieckim państwem okupacyjnym oraz z powojennym, zsowietyzowanym, choć zarządzanym przez Polaków. Taka operacja intelektualna jest potrzebna Grossowi, by stwierdzić, że Polacy byli od dawien dawna antysemitami korzystającymi z warunków stworzonych najpierw przez hitlerowców, a następnie przez komunistów. Nastąpił zatem cichy sojusz (Gross pisze o tym wprost, jeśli chodzi o czasy powojenne) między Polakami i okupantami – wymierzony przeciw Żydom.

Chodakiewicz twierdzi natomiast, że to powojenny kontekst jest kluczem do znalezienia odpowiedzi na pytanie o rzeczywiste relacje polsko-żydowskie. Ma rację, pisząc, że na pogarszające się po wojnie wzajemne relacje miało wpływ zainstalowanie przez komunistów systemu rządów przyniesionego na sowieckich bagnetach. Zdecydowana większość Polaków opowiedziała się za prawem narodu do suwerenności. Natomiast gremia żydowskie (m.in. Centralny Komitet Żydów w Polsce czy też żydowscy posłowie KRN – w tym syjoniści od lewa do prawa, a nie tylko komuniści) po stronie okupanta. Musiało to wpłynąć negatywnie na stosunki polsko-żydowskie, czasem podsycając istniejący antysemityzm, czasem wywołując reakcje obronne.Doświadczenie polskie jednoznacznie wskazywało, o czym pisze Chodakiewicz, iż Żydzi, wpisując się w cele komunistyczne, czerpali z tego powodu wymierne korzyści. Cieszyli się sporą autonomią, mieli prawo do stowarzyszenia się, reaktywowania partii politycznych, odbudowywania swych warsztatów pracy. Tego wszystkiego byli pozbawieni Polacy. Piłsudczycy i narodowcy, socjaliści niepodległościowi i chadecy prędzej czy później trafiali do więzień stalinowskich. Zdarzało się, a potwierdzają to liczne relacje, że funkcjonariusze UB pochodzenia żydowskiego znęcali się szczególnie nad niepodległościowcami za ich przedwojenny antysemityzm (rzekomy bądź prawdziwy).

Większość Żydów nie wyrażała jednak swego stosunku do komunizmu. Czynili to zaś – w opinii polskiej – ich przedstawiciele: komuniści z PPR, z instytucji propagandowych (prasa i radio, urząd cenzury) i z MBP czy też sowieckich służb wojskowych i NKWD, a także Żydzi – od prawicowych syjonistów i ortodoksyjnych wyznawców religii mojżeszowej, po lewicowych bundowców – którzy poprzez legalne instytucje, takie jak CKŻP, głosili antypolskie hasła i oskarżenia. To zaś powodowało wzrost nastrojów antyżydowskich.

Jeśli Gross pisze o obojętności Polaków wobec Zagłady, to idąc jego śladem, można powiedzieć, że większość Żydów wykazywała się obojętnością wobec poniewierania i represjonowania Polaków przez komunistów.Książka Chodakiewicza nie jest prostym zaprzeczeniem tez Grossa. Autor „Po Zagładzie” prezentuje fakty świadczące o różnych, nie tylko antysemickich, motywach zbrodni dokonywanych na Żydach. Ginęli oni, podobnie jak Polacy, z rąk bandytów szukających łatwego zysku. Ginęli, tak jak Polacy, z wyroków podziemia niepodległościowego, bo byli funkcjonariuszami NKWD i UB bądź działaczami PPR. Mamy do czynienia także z rzeczywistymi przejawami antysemityzmu podsycanymi umiejętnie przez komunistów, czego efektem były m.in. wydarzenia w Rzeszowie i w Krakowie, a w końcu – najtragiczniejszy z nich – pogrom w Kielcach.

W sposób haniebny pomawia Gross Kościół katolicki (szczególnie kardynałów Sapiehę, Hlonda i biskupów Wyszyńskiego, Bieńka i Kaczmarka), całe duchowieństwo i wiernych o współodpowiedzialność za Zagładę i pogrom kielecki i o to, że w czasie wojny i po jej zakończeniu Kościół wychowywał Polaków w duchu antysemickim. Jest to przejaw głębokiej fobii autora „Strachu”.

W czasie okupacji niemieckiej Kościół hierarchiczny zwracał się do swoich kapłanów, by ratowali Żydów, m.in. wystawiając im metryki chrztu. Znana jest powszechnie postawa zgromadzeń żeńskich (Żydzi ukrywani byli co najmniej w ponad 200 domach zakonnych. Symbolem tamtych czasów jest osoba s. Marii Getter), które z narażeniem życia swojego i swoich chrześcijańskich podopiecznych przygarnęły do siebie dzieci żydowskie.Wbrew tezom „Strachu” Kościół katolicki potępił powojenne zbrodnie, między innymi w liście pasterskim z maja 1946 r. – także w obliczu późniejszego pogromu kieleckiego. W Kielcach miejscowe duchowieństwo natychmiast wydało odezwę potępiającą zbrodnię i nawołującą do zachowania spokoju, niepoddawania się prowokacji oraz apelującą o wykrycie jej faktycznych sprawców. Komunikat ten nie został jednak nagłośniony na skutek działania czynników partyjnych i cenzury. Próba wciągnięcia Kościoła w orbitę kłamstwa politycznego i propagandy komunistycznej udała się jedynie w przypadku biskupa częstochowskiego Teodora Kubiny, który nie przewidział, że jego słowa zostaną wykorzystane przez prasę oficjalną. W związku z tym jeszcze w sierpniu 1946 r., a następnie podczas konferencji plenarnej 8 września 1946 r., Kościół hierarchiczny zadecydował, że nie wyda kolejnego komunikatu w sprawie pogromu. A kardynał Hlond zastrzegł sobie wobec biskupów prawo do udzielania wypowiedzi na tematy związane z relacjami państwo – Kościół, a nie jedynie polsko-żydowskimi, jak twierdzi Gross.

Skoro autor „Strachu” nie chce wniknąć w poglądy ocenianych przez siebie ludzi i instytucji, to możliwość prowadzenia z nim dialogu nie istnieje. Szkoda, bo temat relacji polsko-żydowskich po wojnie zasługuje na naukowe potraktowanie. A Polacy dojrzeli do tego, by stanąć twarzą w twarz z niechlubnymi kartami własnej historii. Szansą na to staje się praca Marka J. Chodakiewicza.Autor jest historykiem i dyrektorem Biura Edukacji Publicznej IPN

Książki Jana Tomasza Grossa i Marka Jana Chodakiewicza różnią się warsztatem, sposobem narracji i głównymi tezami, które autorzy przedstawiają czytelnikom. Gross posługuje się wybranymi źródłami w celu udowodnienia tez nie tylko kontrowersyjnych, ale przede wszystkim kłamliwych. Odrzuca przekazy niepasujące do głównej narracji. Chodakiewicz natomiast, hołdując starej szkole empirycznej, krok po kroku, przykład po przykładzie, analizuje ten sam temat, unikając prostych generalizacji.

Pozostało 95% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy