Zapomnimy o momentach radości i gniewu, zachwycie i rozczarowaniach. Życie potoczy się dalej, a piłką zajmować się będą tylko dziennikarze i najbardziej zatwardziali amatorzy tej rozrywki.
Dlaczego to „niedzielne” kibicowanie jest takie popularne? Ważne chyba, że nie trzeba się na niczym znać, zresztą na czym tu się znać? Po prostu 22 facetów gania po polu za kawałkiem skóry i próbuje wbić go między słupki. Jedenastu z nich reprezentuje nas: nasz kraj, nasze marzenia o sukcesie, o pokonaniu innych narodów. Będąc kibicem, nie musimy się tłumaczyć, że nie lubimy Ruskich albo Niemców – wolno nam. Mamy prawo unieść się na fali emocji, nikt nas nie rozlicza z dosadnych, czasem wulgarnych okrzyków, kabotyńskich ataków histerii i dziecinnych gestów.
Nie obwiniajmy się zbytnio za te chwile słabości. Bycie kibicem, zwłaszcza kibicem reprezentacji, ożywia w nas normalne emocje: dumy, troski o los rodaków, radości z sukcesu i smutku po porażce. Dobrze, że na całym świecie mamy stadiony piłkarskie, na których ludzie mówią tym samym językiem – językiem futbolu. I dobrze, że po raz kolejny tylu z nas mogło w tej barwnej rozmowie uczestniczyć.