Sam złożył rezygnację ze stanowisk we władzach ZLP i ZAIKS. Był już wówczas „w zainteresowaniu” specjalizującego się w rozpracowywaniu literatów Wydziału IV Departamentu III MSW. Jeden z jego funkcjonariuszy, mjr Henryk Walczyński, zapisał: „A. Międzyrzecki prowadzi opozycyjną i syjonistyczną działalność w środowisku literackim”.Pisarzowi odebrano paszport, a potem poddano go permanentnej inwigilacji.
Początkowo Międzyrzecki był rozpracowywany w ramach kwestionariusza ewidencyjnego, potem kategorię sprawy zmieniano w zależności od potrzeb i od aktywności jej bohatera. Kryptonim „Rzecznik” przez kilkanaście lat pozostawał ten sam. Wszczęcie sprawy motywowano „negatywną politycznie” postawą pisarza oraz jego kontaktami z dyplomatami amerykańskimi. Potem doszedł kolejny ciężki zarzut. Międzyrzecki przyjął polonijną nagrodę Fundacji Jurzykowskiego, co w SB porównano niemal ze zdradą główną. Inspektor Wydziału III Departamentu III MSW mjr Krzysztof Majchrowski pisał: [emigranci] „powiązani z radiem Wolna Europa i Centralną Agencją Wywiadowczą (…) za cenę 5 tysięcy dolarów [nagrody Jurzykowskiego] wyciągnęli od A. Międzyrzeckiego szereg informacji z dziedziny literatury i sztuki oraz ocen dotyczących sytuacji politycznej w środowiskach twórczych w kraju, z uwzględnieniem konkretnych osób”.
Sprawę krypt. „Rzecznik” zawieszono z powodu kilkuletniego wyjazdu pisarza do USA. Do Polski wrócił w styczniu 1975 r. Na lotnisku był uroczyście witany przez przyjaciół, m.in. Antoniego Słonimskiego, Zbigniewa Herberta, Andrzeja Kijowskiego, Wiktora Woroszylskiego i Jacka Bocheńskiego. Wkrótce po powrocie Międzyrzeckiego do jego teczki zaczęły trafiać kolejne informacje. Notowano nawet błahe żarty i przypadkowe komentarze o władzach PRL, zaopatrzeniu w kraju i Związku Sowieckim. Na przykład SB z Gdańska raportowała: „Międzyrzecki przedstawiał jako fakt autentyczny, że w supersamie w Warszawie jakiś młody plastyk narysował Gierka i Jaroszewicza jedzących bułkę z szynką, a obok dzieci polskie wyciągające ręce i napis: »pomóżcie«”. Funkcjonariusze prowadzący sprawę krypt. „Rzecznik” podsumowywali: „posiadane rozeznanie wskazuje, że postawę A. Międzyrzeckiego cechuje antykomunizm, obsesja antyradziecka i całkowita negacja ustroju polityczno-społecznego PRL. W wąskim gronie osób podkreśla, że jest chory z pogardy i nienawiści politycznej do ustroju socjalizmu”.
W kwietniu 1975 r. z Międzyrzeckim przeprowadzono „rozmowę profilaktyczno-ostrzegawczą”. Jej oficjalnym powodem była konieczność wyjaśnienia przyczyn utrzymywania przez pisarza kontaktów z jednym z amerykańskich dyplomatów. Ale rozmowa daleko odbiegła od nakreślonego planu i miała charakter dość dramatyczny. Mjr Pielasa i mjr Majchrowski usiłowali zastraszyć pisarza i grożąc odpowiedzialnością karną za kontakty z domniemanym agentem CIA, próbowali zmusić go do współpracy. Pisarz zachowywał się bardzo jednoznacznie. Po rozmowie funkcjonariusze SB raportowali: „wobec nielojalnej postawy i nieprzekonywających wyjaśnień składanych przez A. Międzyrzeckiego dalsza rozmowa z nim nie stwarzała szans na nawiązanie konstruktywnego dialogu. Pod koniec rozmowy zasugerowałem A. Międzyrzeckiemu złożenie swoich wyjaśnień w formie pisemnej, na co on zareagował w sposób zdecydowanie negatywny, uznając to za niestosowne. Na tym rozmowa została zakończona”.
W teczce pisarza lądowały kolejne obciążające informacje. Jedna z nich dotyczy spotkania autorskiego Międzyrzeckiego w Domu Literatury 22 października 1975 r. Byli na nim obecni m.in. Kazimierz Brandys, Antoni Słonimski, Tomasz Burek, Jan Józef Lipski, Wiktor Woroszylski, Antoni Libera i Marek Nowakowski. Słowo wstępne wygłosił Stanisław Barańczak. Aleksandra Śląska czytała fragmenty niepublikowanej prozy pisarza: „Dobór tekstów był specyficzny – pisał potem mjr Majchrowski – wiele z nich roiło się od aluzji społeczno-politycznych, świadczących o postawie negacji wobec pewnych zjawisk politycznych w PRL. A. Międzyrzecki atakuje w tych utworach to, co określane jest jako mistyfikacja rzeczywistości. (…) Niektóre wiersze były bardzo jednoznaczne, jak np. taki: »Literatura faktu, Literatura faktu (…), Literatura faktu nie jest literaturą prawdy«. Jeśli chodzi o kompozycję fragmentu prozy A. Międzyrzeckiego pt. »Poślizg« czytanej przez Aleksandrę Śląską, to całe partie tego tekstu polegały na cytowaniu tytułów prasowych, na naśladowaniu typowej stylistyki gazetowej. I tylko co jakiś czas znajdowały się mocno akceptowane wtręty typu: »Obudź się!«, »Ocknij się!«. Wymowa tego została zrozumiana przez zebranych jednoznacznie jako zdecydowane aluzje do sytuacji ideologiczno-politycznej. Prezentowane utwory były często oklaskiwane, szczególnie ze strony A. Michnika, R. Matuszewskiego, A. Drawicza”.
Twórczość A. Międzyrzeckiego jest odzwierciedleniem jego antysocjalistycznej postawy politycznej” – pisali w 1976 r. funkcjonariusze SB. – „W celu ograniczenia jej zasięgu oddziaływania, poprzez instytucje frontu kulturalnego, zastosowano wobec figuranta selektywną politykę wydawniczą, jego publiczne zaś wystąpienia operacyjnie zabezpieczano”.