Lato 1975. Głęboka epoka Gierka. Nowy Świat miał wtedy tylko dwie kawiarnie, ale za to ogromny sklep chemiczny przy Foksal. Pustą ulicą sunie nowiutki wóz, chyba BMW. Mocno odstaje od warszaw, syren i kilku fiatów. W środku Andrzej Jaroszewicz, syn ówczesnego premiera. Otwarte okna, skórzane siedzenia. Telefonów komórkowych nie było, ale władza miała krótkofalówki. Ludzie na przystankach powtarzali, że „młody” wydawał przez nią polecenia. Nie wiem, co mówił, ale pamiętam, jak parszywie się czułem. Nieliczni z nas mieli w rodzinie samochód, a jeżeli nawet, to doświadczyli wielu upokorzeń, żeby go zdobyć.
To prawda, że i dziś nie wszyscy w równym stopniu uczestniczą w skoku cywilizacyjnym. Rozpiętość dochodów jest duża i rośnie. Różnica miedzy fiatem punto a wyposażeniem jaguara XF pewnie jest nawet większa niż między tym, czym poruszał się Jaroszewicz, a syrenką. Czy to świadczy o niesprawiedliwości społecznej i daje rządowi moralne prawo do specjalnych podatków od luksusowych samochodów?
[srodtytul]Uszlachetnianie aż do mdłości[/srodtytul]
W miarę jak globalizuje się kryzys, globalizują się też proste recepty na wyjście z niego. Uzdrawianie świata podatkami od bogactwa, przymusowa redukcja zarobków bankierów. No i ten „liberalny kapitalizm” – sprawca wszelkiego zła według lewicowych popideologów Naomi Klein, Jacka Żakowskiego czy Grzegorza Kołodki. Ta bliżej nieopisana hybryda czystego kapitalizmu, co wymknęła się spod kontroli, napchała portfele bogaczy i wepchnęła nas w kryzys. Kapitalizm tak, wypaczenia nie. „Nie” dla milionowych pensji menedżerów, „nie” dla rozpiętości w zarobkach i ostentacyjnego luksusu. Ot i stary dobry lewicowy populizm, tyle że w nowym, pseudokapitalistycznym opakowaniu.
Nie sądzę, żeby premiera Tuska zainspirowały mądrości Grzegorza Kołodki, ale wyczulony na sondaże opinii publicznej, przygotowując się do recesji i sojuszu z SLD, testuje populistyczne wody. Dziś są to wyższe cła na luksusowe samochody. Za trzy miesiące okaże się, że w budżecie wciąż brakuje środków. Lista najbardziej potrzebujących będzie się wydłużać, w miarę jak przybywać będzie pieniędzy w funduszu solidarności. Wtedy trzeba będzie szukać dalej. Może podatek od mieszkań powyżej 300 mkw., jachtów i domów wakacyjnych. Czy to dość sprawiedliwe?