Kiedy na tegorocznym festiwalu w Bayreuth po zakończeniu „Śpiewaków norymberskich” przed kurtynę wyszła reżyserka Katharina Wagner, powitało ją tubalne buczenie przemieszane ze słabiej słyszalnymi okrzykami: Brawo! 31-letnia blondynka o długich, niedbale rozpuszczonych włosach pomachała jednak wszystkim życzliwie, jakby zupełnie nie przejęła się tumultem na widowni.
[srodtytul]Kobiecy tandem[/srodtytul]
Od tego lata to ona rządzi w teatrze wybudowanym przez pradziadka na Zielonym Wzgórzu. Wprawdzie Katharina została jedynie współdyrektorem festiwalu wraz z Evą Wagner-Pasquier, ale powszechnie się uważa, że będzie miała decydujący głos we wszelkich sprawach artystycznych. Starsza od niej o ponad 30 lat przyrodnia siostra z ogromnym doświadczeniem, zdobytym na dyrektorskich stanowiskach m.in. w Opera Bastille w Paryżu czy londyńskiej Covent Garden, zajmie się zapewne administracją festiwalu.
Katharina Wagner nie ma łatwego zadania, bo jej pierwszym poczynaniom wszyscy przyglądają się uważnie. Dla dziesiątków milionów wielbicieli muzyki Richarda Wagnera, którzy festiwale w Bayreuth traktują jak misteria, powierzenie artystycznej dyrekcji młodej reżyserce bez wielkiego doświadczenia wydaje się być świętokradztwem. Na dodatek, wiadomo, że tego chciał jej ojciec, który z własną dymisją czekał tak długo, aż ukochana córka dorośnie. Wolfgang Wagner zdecydował się odejść rok temu, w przeddzień 89. urodzin. Kierował festiwalem przez 57 lat, w tym tylko 16 z nich wspólnie z bratem Wielandem, potem już wyłącznie samodzielnie.
Odbywające się od 1876 roku festiwale wagnerowskie w Bayreuth obrosły legendą, stały się miejscem swoistego kultu, ale też wywarły ogromny wpływ na rozwój teatru operowego na świecie, zwłaszcza w drugiej połowie poprzedniego stulecia. To także największe rodzinne przedsięwzięcie artystyczne, z budżetem 14 mln euro rocznie.