Hańba Zachodu

Aparat propagandy sowieckiej budował potiomkinowskie gułagi, do których zwoził głodnych wrażeń „użytecznych idiotów”

Publikacja: 26.09.2009 15:00

Hańba Zachodu

Foto: Rzeczpospolita

Książka Dariusza Tołczyka, profesora amerykańskiego University of Virginia, „Gułag w oczach Zachodu” jest pierwszą na taką skalę syntezą historyczną pokazującą całość opisywanego zjawiska. I jak to często bywa z książkami historycznymi, jest to praca niezwykle aktualna.

Gułag był fundamentalnym elementem sowieckiego ustroju, tak jak cechą niezbywalną komunizmu musi być terror. Dlatego „Gułag w oczach Zachodu” nie jest opowieścią o recepcji jednego aspektu systemu, ale sprawozdaniem z całości relacji pomiędzy wolnym światem a totalitarną krainą.

Jest to opowieść o tym, jak wolni ludzie z własnego wyboru chwalili zniewolenie i zbrodnię, przyczyniając się tym samym do jej trwania. To zagadnienie równie ważne jak pytania o możliwość zaistnienia Holokaustu czy systemów totalitarnych. Może zresztą bardziej jeszcze palące, gdyż w dużej mierze wyparte ze świadomości Zachodu, który do dziś nie rozliczył się z komunizmem. Zaatakowanie przez dużą część intelektualnych środowisk Europy wydanej w 1997 roku „Czarnej księgi komunizmu” to współczesna odsłona tej samej sprawy. Nikt nie kwestionował faktów przytoczonych w „Czarnej księdze”. Zarzucono jej, że nie postrzega komunistycznych zbrodni w ich rozlicznych kontekstach. Wyobraźmy sobie, że podobny zarzut wysuwa ktoś pod adresem pracy o zbrodniach nazizmu. Ale rozliczenie komunistycznych zbrodni musiałoby prowadzić do rozliczenia komunizmu, a więc istotnego elementu lewicowej tradycji Zachodu. Musiałoby także przypomnieć haniebne postawy różnych wielkich, nie tylko zresztą z lewicowego obozu.

Akceptacja sowieckiego zła ma swoją prehistorię w stosunku Europy do carskiej Rosji. Pisze o tym Tołczyk w pierwszym rozdziale swojej książki. Uderzające, że europejskich intelektualistów porywały brutalne i okrutne reformy Piotra I. Dostrzec można w tym prefigurację fascynacji nowym światem tworzonym przez komunistów. Ambitne projekty intelektualistów, którzy chcą zbawić świat, czyli uformować go wedle swoich pragnień i wyobrażeń, trafiają na nieprzezwyciężalny, wielowymiarowy opór rzeczywistości. Przede wszystkim jest to opór materii ludzkiej, która nie chce uznać siebie za materię.

Możliwości stwarzane przez rosyjski absolutyzm wydawały się więc projektantom raju na ziemi niezwykle atrakcyjne. Dla rozczarowanych swoim światem intelektualistów inność tamtego była istotnym wabikiem. A wschodni despoci prędko zrozumieli, jakie możliwości stwarza dla nich posiadanie intelektualnych ambasadorów w europejskich krajach. Obdarowywani intelektualiści potrafili doceniać uznanie swoich protektorów i przymykali oczy na rozbieżności pomiędzy światem wyobrażonym a realnym. Określenie „potiomkinowskiej wsi” pochodzi od nazwiska faworyta Katarzyny II Grigorija Potiomkina, który dla wybitnych gości carycy zbudował pokazowe osiedla zamieszkiwane przez szczęśliwych wieśniaków.

Dopiero jednak rewolucja, wprowadzając bezprzykładny terror, wzbudziła równocześnie bezprzykładny entuzjazm. Wymiar przedsięwzięcia służył usprawiedliwieniu wszystkiego. Subtelny poeta Aleksander Błok w głośnym poemacie „Dwunastu” prostactwu i okrucieństwu grupki bolszewików nadaje religijny wymiar, aby ostatecznie odkryć, że tych nowych (dwunastu) apostołów prowadzi sam Chrystus. Włodzimierz Majakowski, Louis Aragon, Borys Pilniak, Izaak Babel, Bertolt Brecht i wielu innych wybitnych twórców sławiło okrucieństwo „bolszewickich nadludzi w skórzanych kurtkach”, jak pisze Tołczyk o czekistach z owych parareligijnych objawień. W dziełach tych uderza nie tylko patetyczna egzaltacja rewolucją, która nie tylko usprawiedliwia, ale i uświęca każdą zbrodnię. Widać w nich fascynację przewartościowaniem wszystkich wartości, łamaniem zasad i sytuowaniem się ponad ludzką („mieszczańską”) kondycją.

Ponieważ jednak większość ludzi funkcjonuje w świecie tradycyjnych, „mieszczańskich” norm, prawdziwy, choć apoteozowany, obraz komunistycznego okrucieństwa nie mógł być skuteczny w dłuższej perspektywie. Zaczęła się budowa „wielkiego teatru”, jak określa Tołczyk obraz Związku Sowieckiego, zwłaszcza jego gułagowej odsłony.

Tołczyk stosunkowo niewiele uwagi poświęca zdeklarowanym komunistom zachodnim. Fanatyczni wyznawcy doktryny jako jej zasadę, w każdym razie do śmierci Stalina, przyjmowali nieomylność moskiewskiej metropolii. Ich postawa była więc stosunkowo prosta. Pomimo swoich wpływów byli oni jednak zdecydowanie zbyt słabi, aby zadecydować o nastawieniu Zachodu wobec Związku Sowieckiego. Tołczyk usiłuje więc odsłonić przyczyny, które na wielką skalę zablokowały potępienie sowieckiego imperium zła.

Propagandyści Stalina podjęli bowiem najambitniejsze wyzwanie. Postanowili sprzedać jako atut ZSRR samo jego jądro ciemności, gułag. W latach 30. przedstawiono gułag jako miejsce reedukacji, pieriekowki (przekucia, przetworzenia), w której antysocjalistyczne, czyli antyspołeczne, jednostki powracają na łono socjalistycznej wspólnoty. W to, jak skuteczna okazała się ta propaganda, trudno wręcz uwierzyć, gdyby nie cytaty przytaczane przez Tołczyka.

Oto co pisał George Bernard Shaw po powrocie z Rosji na początku lat 30. „W Anglii przestępca wchodzi do więzienia jako zwykły człowiek, a wychodzi jako »kryminalista«, podczas gdy w Rosji wchodzi jako kryminalista i wyszedłby jako normalny człowiek, gdyby nie trudności z przekonaniem go, że trzeba już opuścić więzienie”. Opinie, że sowieccy więźniowie nierzadko sami zgłaszają się do gułagów, a potem, odnajdując tam wspólnotę i sens życia, nie chcą ich opuszczać, były rozpowszechnione w zachodnich środowiskach intelektualnych.

Jakkolwiek grupy intelektualistów, artystów i dziennikarzy zafascynowanych sowieckim eksperymentem były wpływowe, to politykę z ZSRR prowadziły państwa zachodnie. Panorama Tołczyka pokazuje jej zmienny przebieg, w którym jednak do późnych lat 40. dominowały iluzje, zaniechania i naiwność wielokrotnie ukryta pod maską realizmu politycznego. Postacią, która w stanie czystym reprezentowała taką postawę, był długoletni prezydent Stanów Zjednoczonych Franklin Delano Roosevelt. Wpływ na tę politykę miały także interesy zachodnich przedsiębiorców, dla których ważny był wyłącznie doraźny zysk zgodnie z powiedzeniem Lenina: „kapitaliści sprzedadzą nam nawet sznur, na którym ich powiesimy”. A Tołczyk przekonująco pokazuje, że bez daleko idącej wymiany gospodarczej z Zachodem ZSRR nie miałby szansy się rozwinąć do roli światowej potęgi.

Szczególnym rozdziałem relacji pomiędzy Zachodem a Związkiem Sowieckim był alians z okresu II wojny światowej. Politykom Zachodu nie wystarczył pragmatyczny wybór, uznali, że Stalina i Związek Sowiecki należy umieścić po stronie sił dobra w tym manichejskim konflikcie. Ten zabieg jeszcze długo po wojnie ciążył będzie na postrzeganiu ZSRR przez społeczeństwa zachodnie. Prowadził również do aberracji polityki państw zachodnich, z których najbardziej jaskrawa i wręcz zbrodnicza była akcja wyłapania i przekazania władzom sowieckim setek tysięcy byłych mieszkańców jego terytorium, co oznaczało dla nich więzienie albo śmierć.

„Gułag w oczach Zachodu” to nie tylko historyczna, pogłębiona relacja i analiza postaw państw i społeczeństw demokratycznych wobec zbrodni totalitaryzmu. To również przykład doskonałej literatury faktu: szereg przybliżeń, które najlepiej pozwalają zobaczyć mechanizmy społeczne i psychologiczne składające się na akceptację zbrodni. To liczne portrety postaci głośnych i znaczących, ale także mniej znanych, które uczestniczyły w tym ponurym rozdziale naszej historii. To także opowieści o tych, którzy potrafili się przeciwstawić imperium gułagu, jak choćby najgłośniejszy i najskuteczniejszy z nich Aleksander Sołżenicyn. Dzięki temu historia w jego ujęciu staje się żywa i konkretna.

[i]Dariusz Tołczyk „Gułag w oczach Zachodu”. Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2009 r.[/i]

Książka Dariusza Tołczyka, profesora amerykańskiego University of Virginia, „Gułag w oczach Zachodu” jest pierwszą na taką skalę syntezą historyczną pokazującą całość opisywanego zjawiska. I jak to często bywa z książkami historycznymi, jest to praca niezwykle aktualna.

Gułag był fundamentalnym elementem sowieckiego ustroju, tak jak cechą niezbywalną komunizmu musi być terror. Dlatego „Gułag w oczach Zachodu” nie jest opowieścią o recepcji jednego aspektu systemu, ale sprawozdaniem z całości relacji pomiędzy wolnym światem a totalitarną krainą.

Pozostało 93% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Jak budować współpracę między samorządem, biznesem i nauką?
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy