Pożyteczni idioci

Polityka wschodnia Willy’ego Brandta i Helmuta Schmidta pozwoliła opóźnić rozpad Związku Sowieckiego i zbudować obecną gazową potęgę Rosji

Publikacja: 23.07.2010 13:35

Wycieczka po Morzu Czarnym kanclerza Willy'ego Brandta i ministra spraw zagranicznych Egona Bahra z

Wycieczka po Morzu Czarnym kanclerza Willy'ego Brandta i ministra spraw zagranicznych Egona Bahra z Leonidem Breżniewem podczas wizyty w ZSRR w 1971 r.

Foto: AP

W październiku 1969 roku SPD i FDP utworzyły rząd koalicyjny, którego kanclerzem został socjaldemokrata Willy Brandt. I właśnie Brandt wspólnie z Egonem Bahrem rozpoczęli nowy rozdział w niemieckiej polityce wschodniej (Ostpolitik), postrzeganej dzisiaj jako jedna z najważniejszych cezur w historii Europy po 1945 r.

W dotychczasowych dyskusjach podkreśla się przede wszystkim czysto polityczne aspekty nowej polityki wschodniej Niemiec Zachodnich, chęć pokojowego uregulowania stosunków, odprężenie, pomija się natomiast gospodarcze. A właśnie one były dla sowieckiej strony kluczowe. Decydentom sowieckim bardzo zależało na niemieckiej pomocy gospodarczej przy zagospodarowywaniu ogromnych złóż ropy naftowej i gazu ziemnego na Syberii Zachodniej, przy ich transporcie oraz eksporcie do Europy Zachodniej, co pozwalało uzyskiwać tak potrzebne środki na podtrzymanie upadającego, ale nadal agresywnego imperium komunistycznego.

Na terenach Niemiec zajętych przez oddziały Armii Czerwonej sowieckie „komanda trofiejne” demontowały wręcz całe ośrodki przemysłowe, fabryki i zakłady, urządzenia przemysłowe i infrastrukturę na niespotykaną w historii skalę. Sowieci rabowali jednak nie tylko na ówczesnych i dzisiejszych terenach niemieckich, lecz także na terenach polskich w granicach z 1938 r., w szczególności na Górnym Śląsku. Według ich własnych danych wywieźli z terenów dzisiejszej Polski (zarówno byłych terenów niemieckich, jak i polskich przedwojennych) 1119 zakładów przemysłowych.

[srodtytul]Zrabowany „cud gospodarczy” [/srodtytul]

Wszystkie te urządzenia i maszyny Sowieci wywieźli do Związku Sowieckiego. Ponadto wyzyskiwali na inne sposoby „wyzwolone” kraje bloku wschodniego, w tym Polskę, bezlitośnie i na ogromną skalę. W ten sposób finansowano rozbudowę i modernizację sowieckiej gospodarki oraz gigantyczne zbrojenia. Efektem był stalinowski „cud gospodarczy” po roku 1945, który zapewnił Związkowi Sowieckiemu status supermocarstwa.

W latach 50. ów „cud gospodarczy” zaczął jednak tracić swój impet. Zrabowane i wywiezione maszyny i urządzenia zużyły się stosunkowo szybko. Natomiast z podbitych krajów coraz trudniej było ściągać haracze w różnej formie, ponieważ Sowieci narzucili tym krajom także swój system gospodarczy, który był (i nadal jest) niewydolny i niezdolny do rozwoju bez szerokiego dopływu nowoczesnej technologii oraz zewnętrznych impulsów, takich jak rabunek czy subwencje na dużą skalę. W ten sposób Sowieci wyniszczyli, podobnie jak to uczynili wcześniej w Rosji, lepiej czy gorzej funkcjonujące gospodarki narodowe podbitych krajów, które mieli zamiar długofalowo wyzyskiwać.

Nic więc dziwnego, że ów stalinowski „cud gospodarczy” przerodził się wkrótce w permanentny kryzys. W tych warunkach sowieccy decydenci zaczęli od drugiej połowy lat 50. postrzegać wydobycie ropy naftowej i gazu oraz ich eksport jako jedyną szansę na przetrwanie i wyjście z pogłębiającego się kryzysu. Jawiły im się one wręcz jako cudowne panaceum na uzdrowienie sowieckiej gospodarki.

Jeszcze w latach 30. XX w. odkryto między Wołgą a Uralem ogromne złoża ropy naftowej (wołgo-uralski obwód naftowo-gazowy, „drugie Baku”), które wkrótce zaczęto zagospodarowywać. W latach 50. wydobycie ze złóż „drugiego Baku” przewyższyło wydobycie ropy naftowej z innych pół naftowych całego Związku Sowieckiego. W całym kraju wzrosło ono z 53 milionów ton w roku 1953, 113 milionów ton w roku 1958 do 224 milionów ton w 1964 r. W roku 1965 odkryto na Syberii Zachodniej dalsze ogromne złoża ropy naftowej i gazu.

Zagospodarowanie nowych złóż ropy i gazu wymagało stalowych rur o dużej średnicy, urządzeń i instalacji do wydobycia i transportu, specjalistycznego sprzętu. Nacisk kładziono na rozbudowę sieci rurociągów, która z czasem stała się głównym środkiem transportu tych surowców. Sprzęt i materiały do budowy rurociągów Związek Sowiecki musiał niestety importować z krajów zachodnich. Stany Zjednoczone, które posiadały najnowszą technologię wydobywczą ropy naftowej, nie sprzedawały jej jednak do Związku Sowieckiego. Zakaz eksportu nowoczesnych technologii do krajów komunistycznych był ważnym elementem amerykańskiej polityki powstrzymywania komunistycznej ekspansji. Pozostałe kraje zachodnie zobowiązały się jeszcze w roku 1949 do ograniczenia eksportu do krajów komunistycznychnowoczesnych technologii mających strategiczne znaczenie.

Jednak od drugiej połowy lat 50. kraje zachodnioeuropejskie lub też poszczególne koncerny zaczęły wyłamywać się z tych ustaleń. Należał do nich zachodnioniemiecki koncern Kruppa, który sprzedał Związkowi Sowieckiemu pod koniec lat 50. dwa zakłady chemiczne, czym chwalił się Chruszczow podczas rozmowy z Walterem Ulbrichtem 1 sierpnia 1961 r. Kierownictwo koncernu poprosiło równocześnie w tajemnicy Kreml, „abyśmy na ich więcej lżyli, bo inaczej Amerykanie będą na nich naciskać”, wyjaśniał Chruszczow.

Od 1959 r. trzy zachodnioniemieckie koncerny Mannesmann, Phoenix-Rheinrohr oraz Hoesch zaczęły eksportować do Związku Sowieckiego rury o średnicy 40 cali (1 m) do budowy rurociągów naftowych. W roku 1959 sprzedały one Sowietom około 86 000 ton rur, w 1960 r. – 180 000 t. W sumie koncerny niemieckie sprzedały Związkowi Sowieckiemu w latach 1959 – 1962 660 000 ton rur o przekroju 1 m. Właśnie te dostawy pozwoliły na powstanie rurociągu Przyjaźń, którego budowę rozpoczęto w 1959 r. W sumie położono w ramach jego budowy 730 000 ton rur o średnicy 530 – 1020 mm do 1964 r.

Ta dla obu stron korzystna współpraca zaniepokoiła jednak rząd amerykański, który w listopadzie 1962 r. przekonał rząd Adenauera oraz pozostałe kraje zachodnioeuropejskie do wprowadzenia embarga na eksport rur o dużej średnicy do Związku Sowieckiego i jego satelitów. Podpisane już umowy na rok 1963 zostały anulowane i niemieckie koncerny zostały zmuszone do zaprzestania eksportu rur do Związku Sowieckiego, podobnie jak angielskie i włoskie firmy. Nałożenie embarga zahamowało na kilka lat rozwijającą się współpracę gospodarczą pomiędzy RFN i Związkiem Sowieckim przy zagospodarowywaniu zasobów surowców energetycznych.

W tym okresie szacowano, że Związek Sowiecki posiada około 40 proc. światowych zasobów gazu ziemnego, znajdowały się one jednak na odległych i trudno dostępnych terenach. Ich zagospodarowanie bez pomocy krajów zachodnich było ponad gospodarcze i technologiczne możliwości Związku Sowieckiego i jego satelitów, którzy również zmuszeni byli brać udział w takich projektach na warunkach dyktowanych przez Moskwę.

[srodtytul]Narodziny Ostpolitik[/srodtytul]

24 grudnia 1969 r. Kreml nawiązał – poprzez wpływowego sowieckiego „dziennikarza” – nieformalny kontakt z Egonem Bahrem, szefem kancelarii kanclerza Brandta. Miesiąc później, 28 stycznia 1970 r., Bahr leci do Moskwy na nieoficjalne rozmowy sondażowe i już 30 stycznia zostaje przyjęty przez Andrieja Gromykę, ministra spraw zagranicznych. W następnych dniach prowadzone są dalsze rozmowy, w tym z premierem Aleksiejem Kosyginem, co podkreśla znaczenie, jakie sowieccy decydenci przywiązywali do tych sondażowych pertraktacji. I właśnie te rozmowy zapoczątkowały oficjalnie nową politykę wschodnią RFN.

Nie jest jednak przypadkiem, że w tym samym czasie, 1 lutego 1970 r., niemieckie koncerny Ruhrgas AG i Mannesmann oraz Deutsche Bank podpisały z sowieckimi przedstawicielami rządowymi w Essen w obecności sowieckiego ministra handlu zagranicznego Nikołaja Patoliszewa miliardowej wartości umowę, która zapoczątkowała drugi niemiecko-sowiecki sojusz energetyczny.

Umowa z lutego 1970 r. przewidywała dostawę 1,2 miliona ton dużych rur przez zakłady Mannesmanna (Mannensmannröhren-Werke GmbH) dla gazociągu o długości około 2000 km od lipca 1970 r. do grudnia 1972 r. Deutsche Bank wspólnie z innymi niemieckimi bankami sfinansowały tę umowę kredytem w wysokości 1,2 miliarda marek. Udzielony kredyt był bardzo korzystny dla strony sowieckiej (co najmniej 3 punkty procentowe poniżej wówczas obowiązujących stawek na rynku). Strona sowiecka zobowiązała się w zamian dostarczyć od 1 października 1973 r. w ciągu 20 lat 52 miliardy m sześc. gazu za sumę 2,5 miliarda marek, z czego miał także zostać spłacony ów kredyt. Zadaniem Ruhrgas AG był handel tym gazem w RFN.

Pertraktacje dotyczące umowy na dostawę rur i gazu z lutego 1970 r. zaczęły się jeszcze w maju 1969 r., a 4 grudnia 1969 r. Mannesmann doszedł do porozumienia z sowiecką stroną w sprawie dostaw rur. Jednak niemieckie banki wzbraniały się przed udzieleniem kredytów. Właśnie to tłumaczy nawiązanie nieformalnych kontaktów z rządem Brandta poprzez Egona Bahra. I faktycznie dopiero interwencja rządu Brandta przekonała Deutsche Bank do udzielenia kredytu na tak korzystnych warunkach.

Karl Schiller, ówczesny minister gospodarki w rządzie Brandta, zmuszony był nawet usprawiedliwiać się przed francuskimi sojusznikami i twierdził, że jest to pojedynczy przypadek. Jednak następne duże projekty z Sowietami były już zaplanowane, mianowicie na dostawę stacji gazociągowych oraz następnych 250 000 – 300 000 ton dużych rur. Na tym polegała geneza nowej niemieckiej polityki wschodniej. Natomiast np. Egon Bahr utrzymuje, że powstała ona z jego i Willy’ego Brandta inicjatywy i przemilcza w swoich wspomnieniach aspekt gospodarczy.

Dzięki zachodnioniemieckim dostawom i kredytom strona sowiecka mogła zagospodarować ogromne złoża gazu i ropy naftowej. Na lata 1971 – 1975 przypada największy rozwój sieci rurociągów w Związku Sowieckim. Pod koniec 1965 r. ich długość wynosiła 28,5 tysięcy km, do końca 1970 r. położono dalsze 10 tysięcy km, natomiast w latach 1971 – 1975 wybudowano 19 000 km rurociągów naftowych. Nic więc dziwnego, że i wydobycie tego cennego surowca rosło w szybkim tempie. Podobnie było z gazem. W roku 1965 wydobycie gazu ziemnego w Związku Sowieckim wyniosło 127,7 miliarda m sześc., w 1970 – 197,4 miliarda, w 1975 – 289,3 miliarda, w 1980 – 435,2 miliarda m sześc.

Znaczna część ropy naftowej i gazu szła na eksport, w tym do krajów zachodnich. Po 1945 r. Sowieci dostarczali ropę naftową wyłącznie do krajów bloku wschodniego i dopiero w roku 1957 weszli ponownie na rynek zachodni, gdy zaczęli sprzedawać ropę do Włoch po cenach dumpingowych. W latach 60. eksport ropy naftowej do krajów zachodnich wzrastał stopniowo. W jeszcze szybszym tempie rósł w latach 70. i 80. eksport gazu ziemnego. W roku 1970 wynosił on 3,3 miliarda m sześc., w 1975 – 19,3 miliarda, 1980 – 54,2 miliarda, w 1990 – 110 miliardów m sześc.

[srodtytul]Opóźniony rozpad ZSRR[/srodtytul]

Eksport ropy naftowej i gazu do krajów strefy dolarowej zapewnił Związkowi Sowieckiemu dopływ środków na finansowanie własnej gospodarki na coraz większą skalę. Zastąpiły one wpływy z rolniczego sektora, które już w latach 50. były na wyczerpaniu. Podobnie było z wyzyskiem krajów bloku wschodniego. Pierwszy etap industrializacji sowieccy komuniści ze Stalinem na czele finansowali poprzez rabunek wsi oraz niewolniczą pracę chłopów, których podczas przymusowej kolektywizacji zmieniono w komunistycznych niewolników.

Dzięki odkryciu i zagospodarowaniu ogromnych złóż ropy naftowej i gazu pojawiły się nowe źródła finansowania sowieckiej gospodarki oraz sektora zbrojeniowego. W 1967 r. wpływy z eksportu ropy naftowej do krajów kapitalistycznych wyniosły miliard dolarów, w 1977 – 7,5 miliarda, 1981 – 15,2 miliarda dolarów. Nie mniej ważne były dochody z eksportu gazu ziemnego. W tym okresie (lata 70. oraz pierwsza połowa 80.) eksport tych dwóch nośników energii zapewniał 60 – 80 proc. wszystkich dewiz, które Związek Sowiecki uzyskiwał z eksportu.

W latach 70. 60 – 70 proc. importu sowieckiego przypada na urządzenia, sprzęt i technologię do rozbudowy przemysłu gazowego i naftowego, przy czym 1/3 tych dostaw pochodziła z Niemiec Zachodnich, pozostałe z Włoch, Francji i Japonii. Za pozostałe dewizy Związek Sowiecki importuje zboże (ze względu na totalny upadek rolnictwa) oraz produkty przemysłowe, takie jak buty i ubrania. W 1970 r. Związek Sowiecki importował 2,2 miliona ton zboża, w 1975 – 15,8 miliona ton, 1980 – 29,4 miliona ton i w 1985 – 45,6 miliona ton. Tak oto komuniści zdołali zamienić Rosję z kraju eksportującego zboże (średnio 10,5 miliona ton w latach 1909 – 1913) w kraj uzależniony od jego importu.

Wpływy ze sprzedaży ropy naftowej i gazu umożliwiły reżimowi komunistycznemu podtrzymanie rozpadającej się gospodarki, utrzymanie ogromnej armii, przemysłu zbrojeniowego, aparatu partyjnego, terroru i propagandy, prowadzenie kosztownej wojny w Afganistanie od 1979 r. itd.

Dochody z eksportu ropy naftowej i gazu ziemnego nie powstrzymały jednak postępującego rozpadu Związku Sowieckiego. W roku 1987 podczas konferencji naukowej ekspertów od gospodarki jeden z przedstawicieli Gosplanu, instytucji zajmującej się planowaniem, stwierdził: „Gdyby nie było Samotlora [ogromnych złóż ropy naftowej w Syberii Zachodniej odkrytych w 1965 r.], życie zmusiłoby nas do rozpoczęcia reform gospodarczych przed 10 – 15 laty”. Mowa o pieriestrojce Gorbaczowa, która zakończyła się rozpadem Związku Sowieckiego.

Szybko rosnący eksport ropy i gazu ziemnego nie gwarantował równie rosnących wpływów – ze względu na obniżające się ceny za surowce energetyczne od 1980 r. Na przełomie lat 1985/1986 zanotowano wręcz dramatyczny spadek cen ropy naftowej i co za tym idzie – również gazu. To doprowadziło w Związku Sowieckim do poważnego kryzysu finansowego i budżetowego. Z tego ciosu gospodarka sowiecka nigdy już się nie podniosła.

„Dzięki” polityce wschodniej Willy’ego Brandta i jego następcy Helmuta Schmidta rozpad Związku Sowieckiego nie był nieuchronny. Sytuacja dzisiejszej Rosji żyjącej niemal całkowicie z wydobycia i eksportu surowców energetycznych to potwierdza. Pomoc w zagospodarowaniu surowców, subwencje RFN oraz pozostałych krajów zachodnioeuropejskich przy wyższych cenach za te surowce w latach 80. zapewne pozwoliłyby Związkowi Sowieckiemu przetrwać. Trudno powiedzieć, jak potoczyłyby się wtedy losy Polski. Zapewne nadal znajdowałaby się w strefie wpływów sowieckich.

Natomiast sami reżyserzy niemieckiej Ostpolitik, tacy jak Helmut Schmidt, Egon Bahr oraz ich klakierzy (także w Polsce) twierdzą dzisiaj coś zupełnie przeciwnego, że właśnie ich „rozsądna” i „dalekowzroczna” polityka przyczyniła się do upadku reżimów komunistycznych w Europie, zjednoczenia Niemiec oraz rozpadu Związku Sowieckiego. Jest to jeden z podstawowych elementów polityki historycznej dzisiejszych Niemiec, wręcz mit założycielski Niemiec zjednoczonych.

[i]Autor jest historykiem, pracuje w Biurze Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej[/i]

W październiku 1969 roku SPD i FDP utworzyły rząd koalicyjny, którego kanclerzem został socjaldemokrata Willy Brandt. I właśnie Brandt wspólnie z Egonem Bahrem rozpoczęli nowy rozdział w niemieckiej polityce wschodniej (Ostpolitik), postrzeganej dzisiaj jako jedna z najważniejszych cezur w historii Europy po 1945 r.

W dotychczasowych dyskusjach podkreśla się przede wszystkim czysto polityczne aspekty nowej polityki wschodniej Niemiec Zachodnich, chęć pokojowego uregulowania stosunków, odprężenie, pomija się natomiast gospodarcze. A właśnie one były dla sowieckiej strony kluczowe. Decydentom sowieckim bardzo zależało na niemieckiej pomocy gospodarczej przy zagospodarowywaniu ogromnych złóż ropy naftowej i gazu ziemnego na Syberii Zachodniej, przy ich transporcie oraz eksporcie do Europy Zachodniej, co pozwalało uzyskiwać tak potrzebne środki na podtrzymanie upadającego, ale nadal agresywnego imperium komunistycznego.

Pozostało 94% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał