Kiedy dwa lata temu przeprowadził się z rodziną do USA, by tu kontynuować karierę, nie znali języka. Teraz córki Roksana i Weronika mówią płynnie po angielsku, a on przed walką z Michaelem Grantem udzielał wywiadów dla „New York Timesa” i branżowego „The Ring”. Wprawdzie wciąż popełnia błędy, ale najważniejsze, że go rozumieją.
Znów wyszło na jego. Tak jak wtedy, gdy w Stanach walczył pierwszy raz, od razu o mistrzostwo świata, i zabrał tytuł w wadze półciężkiej Australijczykowi Paulowi Briggsowi. To było pięć lat temu, wtedy przyspieszyła jego zawodowa kariera. Wcześniej był niepokonanym, ale nieznanym w świecie pięściarzem. Po tamtej walce z Briggsem poszedł na pielgrzymkę. 250 kilometrów. A potem jeszcze raz pokonał Australijczyka, mistrza tajskiego boksu, po pojedynku równie krwawym jak ich pierwsze starcie.
Ludzie się nieraz pukali w czoło, gdy opowiadał o swoich planach. Chcesz walczyć w Ameryce? Przecież tam cię nikt nie zna. Przejście do cięższej kategorii? Spadniesz w przepaść, nie masz szans – mówili. Przekonywali, prosili, by się zastanowił. On nie słuchał. Szedł do przodu jak taran. Z boku wydawało się, że ryzykował, ale może po prostu dobrze siebie znał. Nawet gdy stracił tytuł mistrza organizacji WBC w wadze półciężkiej w walce z Amerykaninem Chadem Dawsonem, wybrał ucieczkę do przodu. Wiedział, że musi się przenieść do wyższej kategorii, bo zbijanie wagi staje się dla niego zabójcze. Jest upartym góralem z Żywca, raz podjętej decyzji nie zmienia. Żyje dla wielkich wyzwań. – Boję się tylko Boga i żony – lubi powtarzać.
[srodtytul]On będzie mistrzem[/srodtytul]
Dzieciństwo go nie rozpieszczało. Bardzo szybko stracił ojca. W wypadku. Przyszły mistrz zawodowego boksu miał wtedy niespełna dwa lata, ojciec był kierowcą autobusu wiozącego ludzi do pracy. Wypadek zdarzył się 15 listopada 1978 roku na moście w Wilczym Jarze. Tomek, gdy podrósł, jako jedyny mężczyzna w rodzinie (ma cztery siostry) musiał sam obrabiać półhektarowe gospodarstwo.
Grał w piłkę w Beskidzie Gilowice, a w wieku 12 lat rozpoczął treningi bokserskie. Nie był wybitnym juniorem, jak Andrzej Gołota, ale szybko, jako niespełna 19-latek, został mistrzem Polski seniorów w wadze średniej. Od początku imponował szybkością i techniką. W 1998 roku zdobył jedyny dla Polski medal mistrzostw Europy w Mińsku. Dotarł do półfinału, gdzie przegrał z mistrzem świata i późniejszym mistrzem olimpijskim, Rosjaninem Aleksandrem Lebziakiem.