Andrzej Dobosz o powieściach Władysława Zambrzyckiego

Skromne budki z książkami antykwarycznymi na ulicy Słowackiego, przy żoliborskim ratuszu, są chętnie odwiedzane przez warszawskich bibliofilów.

Publikacja: 04.09.2010 01:01

W jednej z nich poznałem ostatnio niezwykłego wydawcę. Pan Przemysław Cieślak, działając w przestrzeni bodaj 4 metrów kwadratowych (2X2), gdzie na półkach i w kartonach można znaleźć zarówno szkolne lektury, jak niejedną rzadkość, wydał też pod firmą Antykwariat Książek www.cytat.pl dwie pozycje pisarza, którym się entuzjazmuje – Władysława Zambrzyckiego.

„Kwatera Bożych Pomyleńców” między rokiem 1959 a 1985 miała trzy wydania. Dopiero obecna edycja żoliborska jest pełna. Dysponując autorskim maszynopisem, wydawca przywrócił fragmenty usunięte przez cenzurę. Mogę zrozumieć funkcjonariusza tępiącego kilka stron opowieści o cudach w

Lourdes, choć i tak to, co przepuszczono, wywołało wściekły atak „Trybuny Ludu”, która piórem Janusza Wilhelmiego uznała, że książka jest „sprzeczna nie tylko ze światopoglądem laickim, ale w ogóle z całą nowoczesną umysłowością”. Ingerencje dotyczące astrologa Starży-Dzierżbickiego i żartów dziennikarza Aleksandra Powojczyka na temat możliwości wprowadzenia w Polsce monarchii wydają się dziś paranoidalne.

Czytelnikom, którzy nie mieli dotąd przyjemności zetknięcia się z „Kwaterą Bożych Pomyleńców”, powiem, że jest to powieść o czterech przyjaciołach, którzy okres powstania warszawskiego spędzają w parterowym lokalu wypożyczalni książek na ulicy Żurawiej, której jeden z nich jest właścicielem. Ze względu na raczej podeszły wiek i brak kwalifikacji wojskowych nie uczestniczyli w konspiracji, sprzyjając jej całym sercem. Grozę sytuacji starają się oswoić, snując dygresyjne wspomnienia swoich niezwykłych doświadczeń, lektur i podróży, z zachowaniem reguły nieporuszania tematów przygnębiających. W tle autor z umiarem przywołuje realia: „W jakiejś piwnicy na Marszałkowskiej powstańcy znaleźli wielkie zapasy przetworów owocowych w beczkach. Były tam soki, marmolady, dżemy, konfitury... Administratorka szpitala zdobyła sześć beczek. Przez kilka dni chorzy z zapałem zajadali słodkie dania, potem stracili apetyt i zaczęli grymasić. Konfitury wywoływały pragnienie, a wodę wydzielano coraz skąpiej”.

„Na Wspólnej 31 w podwórzu, z bramy na lewo mieściła się wytwórnia trumien: za trumnę kilo mąki i szafa albo litr wódki i szafa”.

Druga, choć chronologicznie wydana wcześniej (2007), książka Zambrzyckiego „W oficynie Elerta” ukazuje się po raz pierwszy. Autor ukończył ją w roku 1959, nie próbując nawet składać wydawcom. Ja, który od dzieciństwa nie miałem złudzeń na temat Katynia, wiedziałem wiele o 17 września i roku ’20, obudzony w nocy mógłbym zdać egzamin z dziejów stosunków polsko-rosyjskich od insurekcji kościuszkowskiej do Gorbaczowa, dopiero przy tej lekturze zdałem sobie sprawę z ubóstwa mojej wiedzy historycznej. Zambrzycki w krótkim wstępie wyjaśnia, że bodziec do napisania książki dało mu studium Ludwika Kubali.

„Poselstwo Puszkina w Polsce” zamieszczone w jednym z tomów jego „Szkiców historycznych”. „Szkice” Kubali były ogłaszane przed pierwszą wojną. Niestety, nie wznowiono ich za mego życia.

Poselstwo Grigorija Gawryłowicza Puszkina przybyło do Warszawy wczesną wiosną 1650 roku. Postać tytułowa książki Piotr Elert, mający swe hasło w „Polskim słowniku biograficznym”, członek nadwornej orkiestry Jana Kazimierza, a zarazem drukarz, obdarzony przywilejem publikowania konstytucji sejmowych i pism królewskich, ma też księgarnię. Zaczynają w niej bywać członkowie poselstwa władający polskim, przeglądając dzieła dotyczące stosunków między oboma krajami, zwłaszcza polskich przewag militarnych, pytają, czy mogliby je kupić bez królewskiego pozwolenia? Wiadomość, że mógłby je kupić każdy, budzi ich najwyższe zdumienie: „Ot i bezporządek w tej waszej Rzeczypospolitej”.

Dokonują zakupu, domagają się rachunków, prosząc jednak szeptem, by wystawione na nich ceny były wyższe od rzeczywistych. Następnie poseł żąda od prowadzącego rozmowy kanclerza Jerzego Ossolińskiego ukarania autorów niepochlebnych wzmianek o Rosji śmiercią przez ścięcie głów oraz tego, by drukarz – to jest właśnie Elert – został publicznie wychłostany, grożąc w razie odrzucenia propozycji wojną. Inny postulat w dobrosąsiedzkich stosunkach dotyczy wbicia na pal Jaremy Wiśniowieckiego za przyjmowanie u siebie zbiegów spod władzy cara. Ossoliński odmawia, starając się jednak nie zrywać rozmów. Członkowie poselstwa liczącego 20 osób są ugaszczani na Zamku. Ich wyczyny w salach zamkowych po nadużyciu poczęstunku: rozbite zwierciadła, naruszone niemal wszystkie sprzęty, osłabiały nieco pozycję negocjacyjną Puszkina. Kontakty dyplomatyczne nie są zresztą jednym wątkiem książki.

Nie wystarczyło jednak zobowiązanie strony polskiej, że w przyszłości pełna lista tytułów cara Rosji będzie za każdym razem skrupulatnie powtarzana bez uznanego za obraźliwie etc., etc. Ostatecznie dla zachowania pokoju i wiecznej przyjaźni postanowiono, że na Rynku Starego Miasta kat wyrwie z posiadanych przez ludzi posła egzemplarzy książek niepodobające się strony i publicznie je spali. To, co zostało z książek, w zapieczętowanych workach odwieziono do Moskwy. Że do tego doszło, potwierdza Władysław Konopczyński w „Dziejach Polski Nowożytnej”, paragraf 10 rozdziału 14.

Oba tomy Zambrzyckiego wydano bardzo starannie i opatrzono świetnymi, zwięzłymi przypisami. Może dzięki ascetycznym warunkom wydawnictwa są tańsze o jakieś 10 złotych od innych książek tego formatu. Można je nabyć w żoliborskiej budce, przez Internet, a także w księgarniach Prusa i na Wiejskiej. Sprzedaży ich nie prowadzą wielkie sieci.

W jednej z nich poznałem ostatnio niezwykłego wydawcę. Pan Przemysław Cieślak, działając w przestrzeni bodaj 4 metrów kwadratowych (2X2), gdzie na półkach i w kartonach można znaleźć zarówno szkolne lektury, jak niejedną rzadkość, wydał też pod firmą Antykwariat Książek www.cytat.pl dwie pozycje pisarza, którym się entuzjazmuje – Władysława Zambrzyckiego.

„Kwatera Bożych Pomyleńców” między rokiem 1959 a 1985 miała trzy wydania. Dopiero obecna edycja żoliborska jest pełna. Dysponując autorskim maszynopisem, wydawca przywrócił fragmenty usunięte przez cenzurę. Mogę zrozumieć funkcjonariusza tępiącego kilka stron opowieści o cudach w

Pozostało 88% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy