Mecz Holyrood – Westminster

Niepodległej Szkocji nie będzie ani w przyszłym, ani w następnym roku, Braveheart nie zostanie pomszczony. Nikomu się to nie opłaca

Publikacja: 28.01.2012 00:01

„Coś ty Szkocyi zrobił, Wilijamie?” Spopularyzowany przez film Mela Gibsona przywódca XIII-wiecznego

„Coś ty Szkocyi zrobił, Wilijamie?” Spopularyzowany przez film Mela Gibsona przywódca XIII-wiecznego zrywu Szkotów przeciw władzy Londynu stał się wygodnym symbolem dla dzisiejszych entuzjastów niepodległości kraju

Foto: The Bridgeman Art Library

„Bę­dzie­my mie­li wspól­ne­go mo­nar­chę, wspól­ną wa­lu­tę, ale nie bę­dzie­my przyj­mo­wać dyk­ta­tu West­min­ste­ru dla Szko­cji, a szkoc­cy po­sło­wie w Izbie Gmin nie bę­dą wsa­dzać swo­je­go no­sa w spra­wy An­glii". Tak w nie­daw­nym wy­wia­dzie dla te­le­wi­zji Sky wy­obra­żał so­bie nie­pod­le­głość Szko­cji li­der Szkoc­kiej Par­tii Na­ro­do­wej (SNP) i pierw­szy mi­ni­ster w lo­kal­nym rzą­dzie Szko­cji Alex Sal­mond. „Bar­dzo do­brze – mó­wi mu na to pre­mier Wiel­kiej Bry­ta­nii Da­vid Ca­me­ron. – Roz­pi­su­je­my re­fe­ren­dum i niech więk­szość Szko­tów de­cy­du­je. By­le szyb­ko, naj­le­piej w przy­szłym ro­ku".

Ca­me­ron i Sal­mond chcie­li­by za­pre­zen­to­wać swój spór o ter­min re­fe­ren­dum w spra­wie nie­pod­le­gło­ści Szko­cji ja­ko star­cie „ty­ta­nów bry­tyj­skiej po­li­ty­ki", hi­sto­rycz­ny kon­flikt war­to­ści mię­dzy tra­dy­cyj­ny­mi zwo­len­ni­ka­mi bry­tyj­skiej unii a no­wo­cze­sny­mi spad­ko­bier­ca­mi Bra­ve­he­ar­ta, któ­rzy wresz­cie ma­ją szan­sę ode­rwać się od znie­na­wi­dzo­nej An­glii.

Gło­do­wa, an­ty­ka­to­lic­ka unia

Brzmi to bar­dzo atrak­cyj­nie, zwłasz­cza dla me­diów, ale – jak­by po­wie­dzie­li Szko­ci – it's a lo­ad of ke­ech. An­gli­cy mó­wią: lo­ad of crap, co na jed­no wy­cho­dzi. Nie bę­dzie nie­pod­le­głej Szko­cji ani w przy­szłym ro­ku, ani w na­stęp­nym, ani w da­ją­cej się prze­wi­dzieć przy­szło­ści, i to nie dla­te­go, że an­giel­ski „oku­pant" na to nie po­zwo­li.  Nie bę­dzie, bo Szko­ci jej nie chcą. W obec­nej wal­ce po­li­tycz­nej mię­dzy Ho­ly­ro­od, jak na­zy­wa się sie­dzi­bę szkoc­kie­go par­la­men­tu w Edyn­bur­gu, a lon­dyń­skim West­min­ste­rem Szko­tom cho­dzi o to sa­mo, co zwy­kle w sto­sun­kach z An­gli­ka­mi: jak za­cho­wać mak­sy­mal­ne ko­rzy­ści fi­nan­so­we z bry­tyj­skiej unii, po­sze­rza­jąc sfe­rę wła­snej nie­za­leż­no­ści po­li­tycz­nej i na­ro­do­wej, bu­dząc wo­bec sie­bie sym­pa­tię ca­łe­go świa­ta i sta­wia­jąc sil­niej­sze­go part­ne­ra w trud­nym po­ło­że­niu. W oso­bie sze­fa lo­kal­ne­go rzą­du Ale­xa Sal­mon­da Szko­ci zna­leź­li mi­strza tej po­li­ty­ki.

Unia szkoc­ko­-an­giel­ska w 1707 ro­ku zro­dzi­ła się z gło­du, re­li­gii i woj­ny. Szko­cja gło­do­wa­ła na sku­tek kil­ku ko­lej­nych klęsk nie­uro­dza­ju i by­ła ban­kru­tem po nie­uda­nych pró­bach usta­no­wie­nia ko­lo­nii na te­re­nach obec­nej Pa­na­my. An­glia pro­wa­dzi­ła woj­nę z Fran­cją i nie chcia­ła so­ju­szu swo­je­go pół­noc­ne­go są­sia­da z Lu­dwi­kiem XIV. Dla spo­rej czę­ści elit w An­glii i Szko­cji stwo­rze­nie unii by­ło szan­są na wy­par­cie po wsze cza­sy wpły­wów ka­to­lic­kich z Wysp Bry­tyj­skich. Prze­cięt­ni Szko­ci nie chcie­li tej unii – do dziś każ­de szkoc­kie dziec­ko zna sło­wa wiel­kie­go na­ro­do­we­go po­ety Ro­ber­ta Burn­sa o „gar­st­ce łaj­da­ków", któ­rzy sprze­da­li Szko­cję „za an­giel­skie zło­to" – i za­pew­ne dzię­ki wier­no­ści tra­dy­cji Szko­tom uda­ło się za­cho­wać nie tyl­ko toż­sa­mość na­ro­do­wą, ale rów­nież od­ręb­ne in­sty­tu­cje: pra­wo, sys­tem edu­ka­cyj­ny i pre­zbi­te­ria­nizm ja­ko głów­ne wy­zna­nie re­li­gij­ne. Dziś więk­szość Szko­tów nie po­wie o so­bie „Bry­tyj­czyk", a od­ręb­ność in­sty­tu­cjo­nal­ną swo­je­go kra­ju uwa­ża za oczy­wi­stość.

Jed­nak unia z 1707 ro­ku nie by­ła – wbrew mi­to­lo­gii szkoc­kiej – po­cząt­kiem an­giel­skiej oku­pa­cji, ale jed­ne­go z naj­bar­dziej uda­nych związ­ków państw w hi­sto­rii świa­ta. Szko­tom da­ła klucz do udzia­łu w im­pe­rium bry­tyj­skim. An­gli­kom za­pew­ni­ła bez­pie­czeń­stwo u pół­noc­nych gra­nic i po­da­ro­wa­ła nie­pro­por­cjo­nal­nie wy­so­ki jak na lud­ność Szko­cji wkład in­te­lek­tu­al­ny w im­pe­rium. – Więk­szość wy­na­laz­ków, któ­re w ogó­le do cze­go­kol­wiek przy­da­ją się czło­wie­ko­wi, zo­sta­ła wy­my­ślo­na przez Szko­tów – po­wie­dział mi Alex Sal­mond, gdy spo­tka­łem się z nim przed kil­ku la­ty w Glas­gow i oczy­wi­ście jest to prze­sa­da, ale tyl­ko nie­znacz­na. Szko­ci stwo­rzy­li i kon­tro­lo­wa­li fi­nan­se Wiel­kiej Bry­ta­nii, naj­więk­si  my­śli­cie­le szkoc­kie­go oświe­ce­nia, ta­cy jak Fran­cis Hut­che­son, Adam Smith czy Da­vid Hu­me stwo­rzy­li pod­wa­li­ny bry­tyj­skiej po­li­ty­ki, go­spo­dar­ki i dy­plo­ma­cji. Ja­mes Watt  wy­my­ślił ma­szy­nę pa­ro­wą, bez któ­rej nie by­ło­by re­wo­lu­cji prze­my­sło­wej.

Szcze­gól­nie ku­rio­zal­nie brzmią pre­ten­sje Szko­tów do by­cia „ofia­rą" im­pe­rium bry­tyj­skie­go. Im­pe­rium w chwi­li swo­jej naj­więk­szej świet­no­ści kon­tro­lo­wa­ło jed­ną trze­cią glo­bu i by­ło skom­pli­ko­wa­nym or­ga­ni­zmem, któ­ry obok cy­wi­li­za­cyj­nych osią­gnięć niósł pod­bi­tym lu­dom znie­wo­le­nie i okrut­ne zbrod­nie. Szko­ci za­słu­ży­li się i w jed­nym, i w dru­gim: Mun­go Park i Da­vid Li­ving­sto­ne od­kry­wa­li no­we lą­dy w Afry­ce, szkoc­cy pre­zbi­te­ria­nie ko­lo­ni­zo­wa­li Ir­lan­dię Pół­noc­ną, to ich po­tom­ko­wie są dziś naj­bar­dziej za­go­rza­ły­mi zwo­len­ni­ka­mi unii Ul­ste­ru z Lon­dy­nem, to rów­nież w Szko­cji – co wy­da­je się pa­ra­dok­sal­ne, ale gdy przyj­rzeć się hi­sto­rii, jest cał­kiem zro­zu­mia­łe – kon­flikt pół­noc­no­ir­landz­ki do dziś przy­bie­ra naj­bar­dziej bar­ba­rzyń­skie for­my. Wy­star­czy iść na mecz Cel­ti­cu i Glas­gow Ran­gers.

Pie­nią­dze i na­ro­do­wa god­ność

– to dwa głów­ne nur­ty de­ba­ty na te­mat nie­pod­le­gło­ści Szko­cji, któ­ra co ja­kiś czas na­bie­ra ko­lo­rów. Jed­nak zwy­kle w tle kry­je się po­li­ty­ka, i to w czy­sto opor­tu­ni­stycz­nym wy­mia­rze.  Tym ra­zem sy­gnał dał Da­vid Ca­me­ron, bry­tyj­ski pre­mier i li­der Par­tii Kon­ser­wa­tyw­nej i Unio­ni­stycz­nej (o tym dru­gim czło­nie na­zwy czę­sto się za­po­mi­na), któ­ry dwa ty­go­dnie te­mu we­zwał li­de­ra SNP do roz­pi­sa­nia re­fe­ren­dum jak naj­szyb­ciej – naj­le­piej w przy­szłym ro­ku. Me­dia zwra­ca­ły uwa­gę na opor­tu­nizm bry­tyj­skie­go pre­mie­ra – Ca­me­ron chce za­pew­ne wy­ko­rzy­stać oba­wy Szko­tów przed ze­rwa­niem Unii w cza­sie obec­ne­go kry­zy­su w Eu­ro­pie oraz sym­bo­licz­ny efekt lon­dyń­skich igrzysk olim­pij­skich, pod­czas któ­rych za­pew­ne wzro­sną na mo­ment na­stro­je pa­trio­tycz­ne, kto wie - mo­że na­wet wró­ci mo­da na „bry­tyj­skość". Z tych sa­mych po­wo­dów Sal­mond chce od­su­nię­cia ter­mi­nu re­fe­ren­dum jak naj­da­lej w cza­sie (Ca­me­ron mó­wi, że Sal­mond jest zwo­len­ni­kiem „ne­ve­ren­dum"), zda­jąc so­bie spra­wę, że nie ma szans na zdo­by­cie więk­szo­ści dla nie­pod­le­gło­ści. A nie ma ich – pa­ra­dok­sal­nie – ze wzglę­du na suk­ces, ja­kim oka­za­ły się ostat­nie la­ta sa­mo­dziel­nych rzą­dów Szko­cji.

W 1997 ro­ku To­ny Bla­ir za­po­wie­dział wiel­ki pro­jekt usa­mo­dziel­nie­nia (de­vo­lu­tion) po­szcze­gól­nych kra­jów Zjed­no­czo­ne­go Kró­le­stwa. Je­go ce­lem by­ło w isto­cie za­ha­mo­wa­nie ten­den­cji nie­pod­le­gło­ścio­wych, zwłasz­cza wśród Szko­tów (Wa­lij­czy­cy nie prze­ja­wia­ją tak ostre­go ape­ty­tu na nie­pod­le­głość, a je­śli cho­dzi o Ir­lan­dię Pół­noc­ną, to Bla­ir chy­ba ja­ko pierw­szy pre­mier bry­tyj­ski za­ak­cep­to­wał, że wcze­śniej czy póź­niej sta­nie się ona czę­ścią Re­pu­bli­ki Ir­lan­dii). Plan był ta­ki, by po­więk­sza­jąc za­kres sa­mo­dziel­no­ści Szko­cji, spa­cy­fi­ko­wać SNP. Plan udał się, by tak rzec, po­ło­wicz­nie. Ow­szem, Szko­cja jest dziś w za­sa­dzie kra­jem nie­za­leż­nym od Lon­dy­nu, ale przy oka­zji wzro­sła ro­la SNP, a la­burzy­ści za­miast na tym zy­skać, zo­sta­li ze­pchnię­ci w po­li­tycz­ną prze­paść.

Wła­sna po­li­cja, dar­mo­we stu­dia­

Dzia­ła­ją­cy od 1999 ro­ku w Edyn­bur­gu par­la­ment ma w swo­jej ge­stii pra­wie wszyst­kie dzie­dzi­ny ży­cia po­za obron­no­ścią i po­li­ty­ką za­gra­nicz­ną. Ho­ly­ro­od de­cy­du­je w spra­wach rol­nic­twa, ry­bo­łów­stwa, go­spo­dar­ki, edu­ka­cji (Szko­ci nie mu­szą pła­cić za stu­dia, w An­glii ce­ny na­uki w uni­wer­sy­te­tach pu­blicz­nych do­cho­dzą do 9 ty­się­cy fun­tów rocz­nie), służ­by zdro­wia (Szko­ci ma­ją dar­mo­we re­cep­ty, An­gli­cy pła­cą 7,40 fun­ta za re­ali­za­cję każ­dej re­cep­ty). Szko­ci ma­ją wła­sny wy­miar spra­wie­dli­wo­ści, wła­sną po­li­cję i na do­da­tek Ho­ly­ro­od mo­że zmie­niać po­ziom po­dat­ku do­cho­do­we­go w gra­ni­cach 3 pro­cent wo­bec usta­leń West­min­ste­ru.

Do­daj­my jesz­cze do te­go, że w rzą­dach bry­tyj­skich re­gu­lar­nie za­sia­da­ją Szko­ci. W ga­bi­ne­cie Bla­ira jed­na czwar­ta mi­ni­strów na­le­ża­ła do „szkoc­kiej ma­fii", co sta­no­wi ko­lej­ną ano­ma­lię, bo miesz­kań­cy Szko­cji to za­le­d­wie jed­na dzie­sią­ta lud­no­ści Zjed­no­czo­ne­go Kró­le­stwa. Spra­wa szkoc­kich po­słów w West­min­ste­rze od daw­na zresz­tą bu­dzi wąt­pli­wo­ści. Ni­by z ja­kiej ra­cji – py­ta­ją An­gli­cy – usta­na­wia­ją oni pra­wa dla An­glii, sko­ro An­gli­cy nie usta­na­wia­ją więk­szo­ści praw w Szko­cji? Od­zy­wa­ją się gło­sy do­ma­ga­ją­ce się po­wo­ła­nia par­la­men­tu an­giel­skie­go, co w prak­ty­ce ozna­cza­ło­by roz­bi­cie unii w obec­nym kształ­cie.

Szko­cja otrzy­mu­je z bu­dże­tu Zjed­no­czo­ne­go Kró­le­stwa sta­łą kwo­tę 10 pro­cent wszyst­kich wy­dat­ków pu­blicz­nych pań­stwa. W 2010 ro­ku su­ma wy­dat­ków pu­blicz­nych na jed­ne­go Szko­ta by­ła o po­nad 1600 fun­tów wyż­sza niż na An­gli­ka. Gdy­by nie 70 mld fun­tów z ka­sy kanc­le­rza skar­bu w 2008 ro­ku Roy­al Bank of Sco­tland po­dzie­lił­by los kil­ku in­nych in­sty­tu­cji fi­nan­so­wych nie­zdol­nych do prze­trwa­nia kry­zy­su. Wie­lu eks­per­tów twier­dzi, że bez wspar­cia Lon­dy­nu ca­ła Szko­cja by­ła­by ban­kru­tem. Na­cjo­na­li­ści oczy­wi­ście kwe­stio­nu­ją te wy­li­cze­nia, twier­dząc, że gdy­by Lon­dyn nie „okra­dał" Szko­tów z do­cho­dów z ro­py naf­to­wej, Edyn­burg (Sal­mond twier­dzi, że

81 pro­cent po­kła­dów na Mo­rzu Pół­noc­nym na­le­ży do Szko­cji), miał­by nad­wyż­kę bu­dże­to­wą w wy­so­ko­ści 560 fun­tów na gło­wę miesz­kań­ca. An­gli­cy mó­wią na to: nie ma ni­cze­go ta­kie­go jak wo­dy te­ry­to­rial­ne Szko­cji, ustal­my za­tem w mię­dzy­na­ro­do­wym try­bu­na­le, gdzie prze­bie­ga gra­ni­ca mor­ska mię­dzy na­mi, i zo­ba­czy­my, kto le­piej na tym wyj­dzie. Po­dziel­my nie tyl­ko bo­gac­two, ale i dług Zjed­no­czo­ne­go Kró­le­stwa – niech nie­pod­le­gła Szko­cja spła­ca swo­ją część z pra­wie pół­to­ra bi­lio­na fun­tów bry­tyj­skie­go za­dłu­że­nia.

– Za­dzi­wia mnie, że o in­te­re­sy Szko­tów tak bar­dzo dba­ją lu­dzie, któ­rym za­le­ży na utrzy­ma­niu unii z An­glią – mó­wił mi li­der Alex Sal­mond. – Sko­ro je­ste­śmy ta­kim cię­ża­rem dla An­glii i resz­ty Zjed­no­czo­ne­go Kró­le­stwa, to niech nam po­zwo­lą odejść – chce­my im ulżyć. A sa­mi da­my so­bie ra­dę.

Alex Sal­mond chciał­by też, by Elż­bie­ta II po­zo­sta­ła gło­wą pań­stwa szkoc­kie­go, a An­glia „naj­lep­szym przy­ja­cie­lem Szko­cji", co na pierw­szy rzut oka brzmi jak cierp­ki dow­cip – ste­reo­typ gło­si prze­cież, że An­gli­cy nie zno­szą Szko­tów i vi­ce ver­sa – ale w isto­cie jest cał­kiem re­ali­stycz­ną pro­po­zy­cją. Na po­zio­mie emo­cji moż­na za­uwa­żyć wśród Szko­tów ob­ja­wy an­ty­an­giel­sko­ści, ale wy­ni­ka to po pro­stu z lek­ce­wa­że­nia przez Lon­dyn. „Gdy trak­tu­ją cię, jak­by w ogó­le cie­bie nie by­ło, to czu­jesz się po­iry­to­wa­ny" – tłu­ma­czy­ła nie­daw­no w „Gu­ar­dia­nie" szkoc­ka  dzien­ni­kar­ka Mu­riel Gray. Szko­ci pa­mię­ta­ją, że w cza­sach Mar­ga­ret That­cher ich kraj był trak­to­wa­ny jak po­let­ko do­świad­czal­ne do te­sto­wa­nia co bar­dziej kon­tro­wer­syj­nych roz­wią­zań, w tym osła­wio­ne­go poll tax – po­dat­ku po­głów­ne­go. Jed­nak to wszyst­ko ma­ło jak na pod­kład do pro­gra­mo­wej wro­go­ści wo­bec Lon­dy­nu. W cią­gu ostat­nich 300 lat An­gli­cy i Szko­ci rzad­ko bo­wiem by­li dla sie­bie okrut­ni. Po czę­ści pew­nie dla­te­go, że mi­mo geo­gra­ficz­nej bli­sko­ści oba na­ro­dy są na ty­le róż­ne, że trak­tu­ją się jak od­ręb­ne kra­je. An­gli­kom zbyt ma­ło za­le­ży na Szko­tach, by zwra­cać na nich uwa­gę – we­dług nie­daw­nych son­da­ży mniej­szość An­gli­ków w ogó­le wie, że coś ta­kie­go jak Akt Unii miał miej­sce. Son­da­że po­ka­zu­ją rów­nież, że mniej wię­cej ty­le sa­mo An­gli­ków co Szko­tów (oko­ło 30 pro­cent) chce odłą­cze­nia Szko­cji od Zjed­no­czo­ne­go Kró­le­stwa.

Zbyt kosz­tow­ny de­mon­taż

Prze­rzu­ca­nie się licz­ba­mi, pre­ten­sja­mi i wy­ni­ka­mi son­da­ży po­głę­bia tyl­ko wra­że­nie ga­li­ma­tia­su i w grun­cie rze­czy za­ciem­nia ob­raz sy­tu­acji ukształ­to­wa­nej w Szko­cji od cza­su Bla­irow­skiej „de­wo­lu­cji". W isto­cie bo­wiem klu­czem do zro­zu­mie­nia obec­ne­go star­cia Ca­me­ro­na i Sal­mon­da jest po­li­ty­ka i to w jej naj­bar­dziej par­tyj­nym wy­da­niu. To­ny Bla­ir chciał wzmoc­nić no­to­wa­nia wła­snej par­tii, ale nie­chcą­cy po­przez suk­ces szkoc­kie­go par­la­men­tu wy­niósł na szczy­ty wła­dzy Szkoc­ką Par­tię Na­ro­do­wą i jej li­de­ra. Alex Sal­mond jest dziś z pew­no­ścią naj­bar­dziej sku­tecz­nym i naj­po­pu­lar­niej­szym po­li­ty­kiem bry­tyj­skim. Par­tia Pra­cy stra­ci­ła og- rom­ne wpły­wy, ja­kie mia­ła wśród Szko­tów jesz­cze kil­ka lat te­mu, a Par­tia Kon­ser­wa­tyw­na na pół­noc od Wa­łu Ha­dria­na od 40 lat prak­tycz­nie się nie li­czy. W tej ka­den­cji West­min­ste­ru kon­ser­wa­ty­ści wy­gra­li je­den man­dat w Szko­cji, co i tak jest wy­ni­kiem o 100 pro­cent lep­szym niż w po­przed­nich wy­bo­rach. Ostat­nio Chi­ny po­da­ro­wa­ły zoo w Edyn­bur­gu dwa niedź­wiad­ki, co rzecz­nik SNP sko­men­to­wał: „Dziś jest w Szko­cji wię­cej mi­siów pan­da niż po­słów kon­ser­wa­tyw­nych".

Wal­ka, któ­ra z po­zo­ru ma cha­rak­ter spo­ru o war­to­ści, jest ni­czym in­nym jak par­tyj­ną prze­py­chan­ką. Suk­ces SNP w Szko­cji nie jest bo­wiem wy­ni­kiem wzro­stu na­stro­jów nie­pod­le­gło­ścio­wych, ale sła­bo­ści trzech głów­nych par­tii bry­tyj­skich, zwłasz­cza ka­ta­stro­fal­ne­go spad­ku za­ufa­nia do la­burzy­stów, któ­rzy tra­dy­cyj­nie rzą­dzi­li w Szko­cji. Sal­mond o tym wie, dla­te­go nie cho­dzi mu o rze­czy­wi­ste roz­pi­sa­nie re­fe­ren­dum, ale o to, by o nie­pod­le­gło­ści Szko­cji mó­wio­no. Naj­bar­dziej praw­do­po­dob­nym skut­kiem ta­kiej de­ba­ty bę­dzie prze­for­so­wa­nie pro­jek­tu tzw. de­vo­lu­tion max, czy­li jesz­cze głęb­sze­go unie­za­leż­nie­nia Szko­cji od West­min­ste­ru, zwłasz­cza w ra­mach po­li­ty­ki fi­skal­nej – Sal­mond chciał­by sam de­cy­do­wać o po­zio­mie po­dat­ków w Szko­cji. Do te­go nie jest po­trzeb­na nie­pod­le­głość, wręcz prze­ciw­nie, ewen­tu­al­ne odłą­cze­nie Szko­cji spo­wo­do­wa­ło­by ca­łą ma­sę pro­ble­mów, któ­rych roz­wią­za­nie by­ło­by pew­nie moż­li­we, ale nie­zwy­kle skom­pli­ko­wa­ne. Jak roz­mon­to­wać bry­tyj­ski sys­tem obro­ny na część szkoc­ką i resz­tę? Kto miał­by pła­cić za prze­nie­sie­nie bry­tyj­skich baz nu­kle­ar­nych ze Szko­cji (SNP nie chce bro­ni nu­kle­ar­nej w Szko­cji)? Szko­cja pla­nu­je mi­liar­do­we in­we­sty­cje w tech­no­lo­gie ener­gii od­na­wial­nej. Czy bry­tyj­scy i za­gra­nicz­ni in­we­sto­rzy nie wy­co­fa­ją się z umów, je­śli Szko­cja sta­nie się pań­stwem nie­pod­le­głym, a więc po­zba­wio­nym fi­nan­so­we­go za­ple­cza Lon­dy­nu?  Ja­ką wa­lu­tę miał­aby przy­jąć nie­pod­le­gła Szko­cja? Sal­mond jest na ty­le przy­tom­ny, by w obec­nej sy­tu­acji nie su­ge­ro­wać przy­łą­cze­nia Szko­cji do stre­fy eu­ro – ro­da­cy by go wy­śmia­li. Ale sko­ro miał­by to być funt, to czy Bank An­glii bę­dzie usta­lał sto­py pro­cen­to­we w nie­pod­le­głej Szko­cji?

Zwo­len­ni­cy nie­pod­le­gło­ści twier­dzą, że na każ­de z tych py­tań moż­na zna­leźć do­brą od­po­wiedź i pew­nie tak jest, ale po co się mę­czyć? Szkoc­ka toż­sa­mość na­ro­do­wa w ra­mach Zjed­no­czo­ne­go Kró­le­stwa nie jest ni­czym za­gro­żo­na. Co wię­cej, sa­mo po­ję­cie „bry­tyj­sko­ści" roz­my­wa się, spo­łecz­no­ści na­ro­do­we two­rzą­ce kie­dyś bry­tyj­ską unię sta­ją się co­raz bar­dziej nie­za­leż­ne i co­raz mniej wspól­ne, na­pływ imi­gran­tów do­dat­ko­wo kom­pli­ku­je ob­raz, a pró­by sku­pie­nia Bry­tyj­czy­ków wo­bec war­to­ści na­ro­do­wych i kon­ser­wa­tyw­nych spo­ty­ka­ją się al­bo z  obo­jęt­no­ścią, al­bo z kontr­ata­kiem ze stro­ny zwo­len­ni­ków wie­lo­kul­tu­ro­wo­ści. Prag­ma­tyzm cią­gle trzy­ma Bry­tyj­czy­ków ra­zem, ale ich unia przy­bie­ra co­raz bar­dziej wer­sję „li­te". Szko­ci do­sko­na­le się w niej od­naj­du­ją, dla­cze­go mie­li­by to zmie­niać?

„Bę­dzie­my mie­li wspól­ne­go mo­nar­chę, wspól­ną wa­lu­tę, ale nie bę­dzie­my przyj­mo­wać dyk­ta­tu West­min­ste­ru dla Szko­cji, a szkoc­cy po­sło­wie w Izbie Gmin nie bę­dą wsa­dzać swo­je­go no­sa w spra­wy An­glii". Tak w nie­daw­nym wy­wia­dzie dla te­le­wi­zji Sky wy­obra­żał so­bie nie­pod­le­głość Szko­cji li­der Szkoc­kiej Par­tii Na­ro­do­wej (SNP) i pierw­szy mi­ni­ster w lo­kal­nym rzą­dzie Szko­cji Alex Sal­mond. „Bar­dzo do­brze – mó­wi mu na to pre­mier Wiel­kiej Bry­ta­nii Da­vid Ca­me­ron. – Roz­pi­su­je­my re­fe­ren­dum i niech więk­szość Szko­tów de­cy­du­je. By­le szyb­ko, naj­le­piej w przy­szłym ro­ku".

Pozostało 96% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał