Świat przeprowadza się do miasta

Rozmowa: Dee Davis prezes i założyciel amerykańskiego Center for Rural Strategies

Publikacja: 31.03.2012 01:01

Aż 84 procent Amerykanów mieszka już w miastach, chociaż obszary miejskie zajmują tylko 10 procent powierzchni kraju – wynika z najnowszego spisu powszechnego. Czy to oznacza, że prawdziwa amerykańska wieś niedługo przestanie istnieć?



Według różnych danych odsetek osób mieszkających na terenach wiejskich waha się między jedną szóstą a jedną piątą amerykańskiej populacji. Możemy założyć, że to około 60 milionów osób, a więc niewiele mniej, niż liczy Francja czy Wielka Brytania. Ale oczywiście ma pan rację: spadek jest znaczny, jeszcze 100 lat temu mieszkało na amerykańskiej wsi ponad 70 procent Amerykanów, co znajdowało odbicie w naszej gospodarce, kulturze i cechach naszego społeczeństwa. W czasach drugiej wojny światowej kraj był już podzielony na pół. Ludzie, szukając lepszego życia, porzucali farmy i przenosili się do miast, gdzie powstawały nowe fabryki i nowe miejsca pracy. Efektem industrializacji było zaś powstawanie coraz większych metropolii. Podobne tendencje widzimy również gdzie indziej. Światowa popu- lacja poziom, w którym podzieliła się po połowie na mieszkańców miast i wsi, osiągnęła na przełomie 2009 i 2010 roku. Na całym świecie zmienia się sposób, w jaki zdobywamy pożywienie i w jaki korzystamy z naszych zasobów. W Europie proces migracji ze wsi do miast nastąpił już dawno. W krajach, w których mieszkańcy wsi stanowią około 70 procent – jak w Chinach – czy ponad 60 procent – jak w Indiach czy Pakistanie, obserwujemy wciąż wiele napięć związanych z biedą oraz z procesem takiej kulturowej i cywilizacyjnej transformacji.



Ta transformacja zrewolucjonizowała też amerykańską prowincję?



Tak. Ze wspomnianych 60 milionów osób zaledwie dwa procent żyje głównie z dochodów pochodzących z prowadzenia farm.



Zaledwie dwa procent?



Dwa procent mieszkających na terenach wiejskich, nie całej amerykańskiej populacji. Oczywiście tereny uprawne nadal zajmują ogromne połacie, ale – podobnie jak w innych branżach – do pracy nie potrzeba już po prostu tak wielu ludzi jak kiedyś. Część ludzi ma co prawda farmę, ale na życie zarabia, jeżdżąc codziennie gdzieś do pracy. Na terenach wiejskich powstały bowiem nie tylko osiedla mieszkaniowe, ale też centra handlowe i fabryki.

Dlaczego, mając do wyboru mieszkanie w takich metropoliach,  jak Nowy Jork czy Chicago, niektórzy wciąż decydują się na życie na prowincji?

Wielu młodych ludzi oczywiście jest oczarowanych wielkomiejskim życiem i anonimowością, którą się tam cieszą. Ale nie można powiedzieć, że życie na prowincji jest gorsze. Wielu mieszkańców miast woli więc wakacje spędzać w małych miasteczkach lub na wsi, a po odchowaniu dzieci lub przejściu na emeryturę  przenoszą się na stałe na prowincję. Wtedy cieszy ich nie tylko brak korków i wolniejsze tempo życia, ale również to, że nie są anonimowi – czują, iż są częścią ludzkiej społeczności, że wszyscy znają ich imię i nazwisko.

Młodzi Amerykanie masowo uciekają z prowincji?

Zauważamy takie zjawisko. Czasem, nawet gdyby chcieli zostać w swych rodzinnych stronach, nie mogą, bo nie ma dla nich pracy. Gdy rozmawiamy z ludźmi z prowincji, słyszymy przeważnie od nich: My sobie poradzimy, ale martwimy się, że nasze dzieci nie będą miały tu żadnych perspektyw. Nie znaczy to jednak, że z małych miasteczek wyjeżdżają wszyscy zdolni młodzi ludzie. Przy obecnym stanie gospo- darki wyjazd do metropolii wcale nie rozwiązuje ich problemów – chyba że są na tyle bogaci, iż mogą zacząć od bezpłatnego rocznego stażu. Nowe technologie sprawiają, że wiele teorii ekonomicznych dotyczących miast i wsi staje się nieaktualnych. Bardzo wiele zmienia Internet, który ułatwia znalezienie rynku zbytu i ułatwia dostęp do dobrej edukacji. Jednocześnie w USA mamy wiele miast, które słabo funkcjonują – ot, choćby Detroit – w których dawne zakłady pracy poupadały, a miesz- kańcy, aby przetrwać, wracają między innymi do uprawy ziemi. Powinniśmy się więc zastanowić, czy lepiej jest tworzyć kraj, w którym PKB powstaje wyłącznie w miastach czy lepiej stworzyć państwo, w którym miasta i tereny wiejskie wzajemnie się wspierają.

Jak jednak prowincja ma przyciągać nowych, młodych mieszkańców, skoro linie lotnicze – między innymi Delta – ogłaszają, że nie będą już latać do mniejszych miejscowości, a amerykańska poczta zamyka tysiące swoich placówek na rzadziej zaludnionych terenach?

Technologie przynoszą zarówno szanse, jak i zagrożenia. Urzędy pocztowe na terenach wiejskich są niezwykle istotne, bo to miejsca, które zespalają ze sobą tamte społeczności. Na całym świecie ludzie przestają jednak wysyłać listy, przechodząc na e-maile i sms-y. Obecnie jesteśmy na etapie trans- formacji, w którym w niektórych odległych miejscach nie ma już urzędów pocztowych, a nie ma jeszcze dostępu do szerokopasmo- wego Internetu. Trzeba jednak pamiętać, że Internet to również ogromna szansa dla rozwoju wsi, ponieważ gdy większość spraw biznesowych będziemy mogli załatwić wirtualnie, to nie tylko nie będziemy już musieli tak często korzystać z tradycyjnej poczty, ale również będziemy mogli ograniczyć służbowe podróże samolotami. Nie wiemy jednak, jak ten wielki potencjał uda się wykorzystać. A na razie w wielu amerykańskich wsiach piszczy bieda. 30 procent wiejskich dzieci żyje poniżej progu ubóstwa.

I to w tak bogatym kraju jak Stany! Powinniśmy więc szukać nowych szans rozwoju, a także wy- wierać presję na takie społeczności, aby wzięły się za siebie. Jeśli spoj- rzymy na te mniejsze miasta lub wsie, które świetnie prosperują, to zauważymy stałe cechy. Społeczności te wzajemnie się wspierają, pozostają wierne swoim wartościom, a także doceniają znaczenie swojego środowiska naturalnego i lokalnej kultury. Weźmy na przykład kalifornijskie tereny wiejskie.  Świetnie się rozwijają, jednocześnie chroniąc swoje środowisko naturalne i tworząc atrakcje, które przyciągają młodych. W takich miejscach nie trzeba wydawać pieniędzy na programy tworzenia nowych miejsc pracy, wystarczy dać tym ludziom takie narzędzia, jak dostęp do dobrej edukacji czy do kapitału na rozruch własnego biznesu.

A  może amerykańskiej prowincji obecny kryzys gospodarczy paradoksalnie pomoże? Niektórzy eksperci mówią, że ludziom mieszkającym na wsiach i w małych miasteczkach łatwiej jest przetrwać czasy recesji, bo są przyzwyczajeni do tego, że czasem bywa bardzo ciężko.

Rzeczywiście jest wiele osób – starych wiejskich wyjadaczy, którzy przetrwali już niejeden kryzys – które mogłyby sporo innych ludzi nauczyć. Oni wiedzą, że jeśli masz kawałek ziemi i wspierającą się wzajemnie lokalną społeczność, to możesz przeżyć bardzo wiele. Przewagą mieszkania na wsi w trudnych czasach są między innymi niskie koszty życia oraz niewielkie raty za kredyt hipoteczny. Trzeba jednak pamiętać, że choć niektórzy radzą sobie naprawdę nieźle, to część mieszkańców terenów wiejskich ledwo wiąże koniec z końcem. Zniknęło bowiem wiele tradycyjnych form zatrudnienia na wsi – między innymi w rolnictwie czy w niewielkich zakładach produkcyjnych

– i członkowie lokalnych społeczności musieli znaleźć nowe sposoby na przetrwanie.

Jak w takim razie wygląda teraz typowe życie mieszkańców amerykańskich wsi i małych miasteczek? Z hollywoodzkich filmów można wysnuć wniosek, że Amerykanie z Midwestu większość dnia spędzają na słuchaniu muzyki country i piciu piwa w swoich małomiasteczkowych barach.

Niezłe życie, prawda? Nie miałbym nic przeciwko niemu. Prawda jest bardziej trywialna. Ludzie chodzą do pracy, odwożą dzieci do szkoły, robią zakupy lub naprawiają coś w domu. Oprócz tego rozmawiają z sąsiadami, kłócą się o politykę i opowiadają o sukcesach i porażkach lokalnej drużyny futbolowej, co jest ważną częścią życia na wsi i jedną z głównych jego zalet.

Oczywiście ich życie różni się nieco w zależności regionu, w którym mieszkają, bo Stany Zjednoczone to kraj wielkości kontynentu. W Luizjanie dominują więc niewielkie społeczności rybackie, w Kalifornii farmerzy, a w innych stanach większość osób na wsi pracuje w niewielkich fabrykach. Przypuszczam jednak, że życie na amerykańskich i polskich terenach wiejskich zbytnio od siebie nie odbiega.

Poza tym, że rząd w USA za tereny wiejskie uznaje te, które mają mniej niż 20 tysięcy mieszkańców.

W Stanach Zjednoczonych jest wiele różnych definicji terenu wiejskiego. Amerykański rząd stosuje 75 różnych wskaźników na określenie, czy dany obszar jest miejski czy nie. To jednak w dużej mierze kwestia kulturowa: jeśli myślisz, że mieszkasz na terenach wiejskich, to prawdopodobnie tak właśnie jest.

Mówi pan o kwestiach kulturowych. A jak na rozległych terenach wiejskich radzą sobie teraz szkoły czy media? Ponoć w kryzysie w wielu regionach pojawiły się problemy z utrzymaniem kursujących przez odludne tereny autobusów szkolnych.

Sprzedaż lokalnych dzienników spada, ale wciąż istnieje mnóstwo lokalnych tygodników. Jeśli chodzi o szkoły, to rzeczywiście wiele ma problemy z przetrwaniem. W wielu społecznościach już wcześniej zamknięto dużo mniejszych placówek, zamiast których  tworzono duże, nowoczesne szkoły, do których dzieci przywoziły autobusy. Rozwiązanie to miało być dobre dla wszystkich, ale tak się nie stało. Zamknięcie lokalnej szkoły, podobnie jak zamknięcie lokalnej poczty, było dla małych społeczności bardzo bolesne, wożenie dzieci autobusami z odległych miejsc okazuje się coraz droższe, a i poziom edukacji różni się od tego, który obiecywano.

Skoro jest tyle problemów, to do jakiego poziomu może spaść procentowy udział Amerykanów mieszkających na terenach wiejskich?

Według niektórych prognoz Ameryka szybko ma się stać krajem, w którym w metropoliach mieszka 90 procent mieszkańców, a zdecydowana większość dochodu narodowego będzie powstawać w ośmiu największych miastach. Moim zdaniem w USA może się jednak ziścić inny scenariusz:  przez proces globalizacji ludzie w dalszym ciągu będą wyprowadzali się do miast, ale gdy będzie w nich brakować dobrze płatnych, wartościowych miejsc pracy, to – podobnie jak obecnie w Chinach – zaczniemy zauważać ludzi przenoszących się z powrotem na wieś. Osobiście mam nadzieję, że na terenach wiejskich będzie mieszkała jedna piąta, jedna szósta amerykańskiej populacji. I że wsie i miasteczka nie zamienią się w rezerwaty, ale będą tętniącymi życiem lokalnymi społecznościami.

Aż 84 procent Amerykanów mieszka już w miastach, chociaż obszary miejskie zajmują tylko 10 procent powierzchni kraju – wynika z najnowszego spisu powszechnego. Czy to oznacza, że prawdziwa amerykańska wieś niedługo przestanie istnieć?

Według różnych danych odsetek osób mieszkających na terenach wiejskich waha się między jedną szóstą a jedną piątą amerykańskiej populacji. Możemy założyć, że to około 60 milionów osób, a więc niewiele mniej, niż liczy Francja czy Wielka Brytania. Ale oczywiście ma pan rację: spadek jest znaczny, jeszcze 100 lat temu mieszkało na amerykańskiej wsi ponad 70 procent Amerykanów, co znajdowało odbicie w naszej gospodarce, kulturze i cechach naszego społeczeństwa. W czasach drugiej wojny światowej kraj był już podzielony na pół. Ludzie, szukając lepszego życia, porzucali farmy i przenosili się do miast, gdzie powstawały nowe fabryki i nowe miejsca pracy. Efektem industrializacji było zaś powstawanie coraz większych metropolii. Podobne tendencje widzimy również gdzie indziej. Światowa popu- lacja poziom, w którym podzieliła się po połowie na mieszkańców miast i wsi, osiągnęła na przełomie 2009 i 2010 roku. Na całym świecie zmienia się sposób, w jaki zdobywamy pożywienie i w jaki korzystamy z naszych zasobów. W Europie proces migracji ze wsi do miast nastąpił już dawno. W krajach, w których mieszkańcy wsi stanowią około 70 procent – jak w Chinach – czy ponad 60 procent – jak w Indiach czy Pakistanie, obserwujemy wciąż wiele napięć związanych z biedą oraz z procesem takiej kulturowej i cywilizacyjnej transformacji.

Pozostało 85% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał