Pierwszą osobą, do której zwrócił się ksiądz Sopoćko z propozycją namalowania obrazu, była zakonnica bernardynka siostra Franciszka Wierzbicka. Była ona autorką między innymi dwóch kopii obrazu Matki Bożej Ostrobramskiej. Siostra Wierzbicka nie zgodziła się jednak na pewne sugestie księdza Sopoćki, i zapewne Siostry Faustyny, co do wizerunku Jezusa. (...)
Drugą osobą, której ksiądz Sopoćko zaproponował namalowanie obrazu Jezusa Miłosiernego, był jego sąsiad, malarz Eugeniusz Kazimirowski. Ten wówczas sześćdziesięciojednoletni absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie i Akademii Świętego Łazarza w Rzymie, stypendysta uczelni artystycznych we Lwowie, w Monachium i Paryżu, malował głównie pejzaże, portrety i obrazy religijne. Od osiemnastu lat mieszkał w Wilnie. Uczył w seminarium nauczycielskim, a także był dekoratorem w Teatrze Wielkim i Teatrze Polskim. Niemal wszystko, co stworzył, zaginęło w czasie drugiej wojny światowej. Najcenniejszym dziełem, jakie pozostawił, może ze względów nie tyle artystycznych, ile religijnych, jest obraz Jezusa Miłosiernego, który namalował według wskazówek Siostry Faustyny.
Ślady barbarzyństwa
Po raz pierwszy Faustyna pojawiła się w pracowni Kazimirowskiego 2 stycznia 1934 roku. Pracownia znajdowała się na ulicy Rossy 2 (dziś numer 6), w pobliżu cmentarza Na Rossie, jednej z najważniejszych i najpiękniejszych polskich nekropolii. Budynek należał do zespołu klasztornego wizytek, którego centrum stanowił ogromny późnobarokowy kościół Serca Jezusowego, z kopułą zaprojektowaną przez jednego z najwybitniejszych architektów Jana Krzysztofa Glaubitza, wewnątrz ozdobiony freskami i obrazami Szymona Czechowicza.
W porównaniu z drewnianymi domkami klasztoru Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia potężny zespół klasztorny, w którym wizytki prowadziły szkołę dla dziewcząt szlachetnie urodzonych, musiał zrobić na Siostrze Faustynie imponujące wrażenie.
Dziś po przekroczeniu bramy klasztornej otwiera się zupełnie inny widok. Dziedziniec przedziela mur wzniesiony niedbale z białych cegieł, zwieńczony zwojami kolczastego drutu. Powyżej widać wieżę strażniczą krytą papą. Dalej na prawo widok jeszcze bardziej porażający – okaleczona dawna perła barokowego Wilna. Dowód barbarzyństwa władzy sowieckiej, która po wojnie wyrzuciła z klasztoru zakonnice, a w kościele urządziła więzienie, które działało do 2008 roku.
Na lewo od ceglanego muru odradza się nowy, inny świat. Przyciąga wzrok odrestaurowany nieduży, piętrowy budynek w żółto-brązowej tonacji, z czerwonymi pelargoniami na parapetach. To dawna kapelania wizytek, w której jeszcze niedawno mieściła się administracja więzienia. Do tego domu osiemdziesiąt lat temu przychodziła Siostra Faustyna. Przez pół roku, od stycznia do lipca 1934 roku, instruowała malarza Kazimirowskiego, jak ma wyglądać Jezus na obrazie.
Kazimirowski mieszkał w kapelanii na parterze, ksiądz Sopoćko na piętrze. Pracownia malarska znajdowała się również na parterze, w miejscu, gdzie dzisiaj jest kaplica Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego, czyli pierwszego zgromadzenia założonego według objawień Siostry Faustyny przez księdza Sopoćkę. – Wilno jest dla nas ważne. Tu zostało przypomniane światu Miłosierdzie Boże i stąd wyszło na cały świat. Tu powstało nasze zgromadzenie – mówi siostra Anna Młynarczyk z wileńskiego domu Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego, w którym mieszka pięć sióstr z Polski i Litwy. Do Wilna siostry powróciły w 2001 roku. W cztery lata później metropolita wileński kardynał Audrys Juozas Bačkis ofiarował im odzyskany przez Kościół budynek dawnej kapelanii wizytek.