Zbyt mądrzy, by uwierzyć

Publikacja: 07.04.2012 01:01

„Imiona Boga. Motywy metafizyczne w fantastyce drugiej połowy XX wieku”. Dominika Oramus, Universita

„Imiona Boga. Motywy metafizyczne w fantastyce drugiej połowy XX wieku”. Dominika Oramus, Universitas 2011,  314 str.

Foto: Rzeczpospolita

Koń­czy­łem czy­tać tę książ­kę już w Wiel­kim Ty­go­dniu i je­stem szczę­śli­wy, że tak się sta­ło. Ana­li­zo­wa­ne w niej zma­ga­nia twór­ców współ­cze­snej fan­ta­sty­ki z me­ta­fi­zy­ką pa­su­ją ide­al­nie do zgieł­ku me­dial­ne­go, któ­ry jesz­cze dzień lub dwa przed Tri­du­um Pas­chal­nym zda­je się na­ra­stać, ba, jest bar­dziej uciąż­li­wy niż zwy­kle. A któ­ry po­tem – mi­mo ca­łej swej beł­ko­tli­wej mo­cy, mi­mo bez­mier­nych oce­anów wy­da­rzeń głu­pich, od­ra­ża­ją­cych, nie­istot­nych, fał­szy­wych – ustę­pu­je przed prze­ra­ża­ją­cą ci­szą Wiel­kie­go Piąt­ku. W Pol­sce wciąż jesz­cze da­je się od­czuć nie­zwy­kłość tych dni nie­mal fi­zycz­nie, jak­by na­raz po­wie­trze tę­ża­ło.

Po­wta­rza­ją­cym się mo­ty­wem w „Imio­nach Bo­ga" jest ten mo­ment ci­szy, nie­do­po­wie­dze­nia, za­trzy­ma­nia przed do­tknię­ciem ab­so­lu­tu. Szcze­gól­nie w dzie­łach tych twór­cy pop­kul­tu­ry, któ­rzy za­miast uży­wać Bo­ga ja­ko fa­bu­lar­ne­go ga­dże­tu, pró­bu­ją na se­rio mie­rzyć się z pro­ble­mem wia­ry. Z pa­sją two­rzą ko­lej­ne rze­czy­wi­sto­ści, gniew­nie rzu­ca­ją me­ta­fi­zycz­ne py­ta­nia, opu­ku­ją rze­czy­wi­stość. Lecz kie­dy już zbli­żą się do ta­jem­ni­cy – milk­ną. Jed­nym nie star­cza wy­obraź­ni, in­nym od­wa­gi.

Zna­cze­nie im­po­nu­ją­cej ana­li­zy twór­czo­ści fan­ta­stycz­nej in­spi­ro­wa­nej kwe­stią re­li­gii i do­ko­na­nej przez Do­mi­ni­kę Ora­mus wy­kra­cza da­le­ko po­za gra­ni­ce li­te­ra­tu­ry i fil­mu SF. W po­przed­niej książ­ce („O po­mie­sza­niu ga­tun­ków. Scien­ce fic­tion ip­-post­mo­der­nizm) au­tor­ka do­wo­dzi­ła, że fan­ta­sty­ka sko­lo­ni­zo­wa­ła współ­cze­sną li­te­ra­tu­rę. Jej ko­dy, mo­ty­wy, chwy­ty fa­bu­lar­ne i szta­faż prze­sią­kły tak moc­no do post­mo­der­ni­stycz­nej pro­zy, że ostre nie­gdyś gra­ni­ce ga­tun­ków ule­gły za­tar­ciu.

Jed­no­cze­śnie fan­ta­sty­ka prze­kształ­ca­ła nie tyl­ko li­te­ra­tu­rę, lecz ca­ły świat po­pkul­tu­ry – se­ria­li te­le­wi­zyj­nych, ko­mik­su, gier kom­pu­te­ro­wych. Roz­to­pi­ła się w niej na do­bre, trwa­le zmie­nia­jąc jej ob­li­cze. Zja­wi­sko to by­ło cha­rak­te­ry­stycz­ne dla dru­giej po­ło­wy XX wie­ku. Tym sa­mym więc ana­li­za wąt­ków re­li­gij­nych w two­rzo­nej wte­dy fan­ta­sty­ce oka­zu­je się jed­no­cze­śnie opo­wie­ścią o ca­łej po­pkul­tu­rze schył­ku stu­le­cia.

Trud­no nie za­uwa­żyć, że głów­ne te­ma­ty „Imion Bo­ga" obec­ne są dziś w me­diach ja­ko te­ma­ty wręcz dy­żur­ne. Wy­star­czy wspo­mnieć na­szą po­dat­ność na apo­ka­lip­tycz­ne i mi­le­na­ry­stycz­ne ob­se­sje czy cha­rak­te­ry­stycz­ne dla New Age po­mie­sza­nie mo­ty­wów i sym­bo­li. To tak­że na­ra­sta­ją­cy pro­blem z teo­dy­ceą w rze­czy­wi­sto­ści, któ­ra przez roz­wój tech­no­lo­gicz­ny, za­paść mo­ral­ną i eko­lo­gicz­ne ka­ta­stro­fy z każ­dym ro­kiem wy­da­je się co­raz mniej „naj­lep­szym ze świa­tów", a w któ­rej tych, któ­rzy szcze­rze szu­ka­ją od­po­wie­dzi w re­li­gii, trak­tu­je się ja­ko nie­bez­piecz­nych wa­ria­tów.

Sa­ma au­tor­ka za naj­waż­niej­szą część swo­jej pra­cy uzna­je roz­dzia­ły po­świę­co­ne twór­czo­ści Phi­li­pa K. Dic­ka, na­zy­wa­ne­go przez nią (słusz­nie) „naj­waż­niej­szym au­to­rem re­li­gij­nej SF wszech czasów". Fak­tycz­nie żar­li­wość pi­sa­rza (któ­rą ob­fi­cie ob­dzie­lał swo­ich bo­ha­te­rów) w po­szu­ki­wa­niu do­świad­cze­nia re­li­gij­ne­go nie ma so­bie rów­nej nie tyl­ko w fan­ta­sty­ce, ale i w ca­łej po­pkul­tu­rze – mo­że z wy­jąt­kiem C.S. Le­wi­sa, ten ostat­ni jed­nak róż­ni się od Dic­ka tym, że nie tyl­ko szu­kał, ale i zna­lazł.

Dick jest naj­bar­dziej me­ta­fi­zycz­nym z fan­ta­stów, a mi­mo to jak­że ułom­nym. Moż­na by na­zwać go „nie­szczę­śli­wym nie­speł­nio­nym pra­wie wie­rzą­cym". Wy­da­je się być wręcz mo­de­lo­wym przy­kła­dem re­li­gij­ne­go za­gu­bie­nia współ­cze­sne­go czło­wie­ka (to za­gu­bie­nie jest praw­dzi­wym te­ma­tem książ­ki Do­mi­ni­ki Ora­mus). Dick nie­ustan­nie kwe­stio­nu­je bo­że in­ten­cje, py­ta o przy­czy­ny ze­zwo­le­nia na bez­miar zła, szu­ka do­wo­du na ist­nie­nie Bo­ga (ja­kie­go­kol­wiek do­wo­du, naj­bar­dziej na­wet tan­det­ne­go); raz skła­nia się ku he­re­zji gno­styc­kiej, in­nym ra­zem po­kła­da uf­ność w bez­wa­run­ko­wej, wszech­ogar­nia­ją­cej mi­ło­ści. Prze­czu­wa, że nie newage'owe po­mie­sza­nie ję­zy­ków, lecz po­wrót do Bo­ga z Pi­sma mo­że wy­peł­nić zie­ją­cą w nim pust­kę. Lecz wciąż oba­wia się po­sta­wić ostat­ni krok – jest ni­czym śle­piec krą­żą­cy u stóp krzy­ża, u wej­ścia do pu­ste­go gro­bu, któ­re­go stać na to, by krzyk­nąć w roz­pa­czy „po­rwij mnie Pa­nie, roz­trza­skaj ser­ce mo­je", lecz nie stać na to, by po­wie­dzieć „wie­rzę".

Koń­czy­łem czy­tać tę książ­kę już w Wiel­kim Ty­go­dniu i je­stem szczę­śli­wy, że tak się sta­ło. Ana­li­zo­wa­ne w niej zma­ga­nia twór­ców współ­cze­snej fan­ta­sty­ki z me­ta­fi­zy­ką pa­su­ją ide­al­nie do zgieł­ku me­dial­ne­go, któ­ry jesz­cze dzień lub dwa przed Tri­du­um Pas­chal­nym zda­je się na­ra­stać, ba, jest bar­dziej uciąż­li­wy niż zwy­kle. A któ­ry po­tem – mi­mo ca­łej swej beł­ko­tli­wej mo­cy, mi­mo bez­mier­nych oce­anów wy­da­rzeń głu­pich, od­ra­ża­ją­cych, nie­istot­nych, fał­szy­wych – ustę­pu­je przed prze­ra­ża­ją­cą ci­szą Wiel­kie­go Piąt­ku. W Pol­sce wciąż jesz­cze da­je się od­czuć nie­zwy­kłość tych dni nie­mal fi­zycz­nie, jak­by na­raz po­wie­trze tę­ża­ło.

Pozostało 85% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy