Czy Kościół jest ostatnią ostoją tradycji i starego porządku we współczesnym świecie?
Trudno odpowiedzieć jednoznacznie. Kościół z natury rzeczy jest ostoją tradycji, bo jest jej jedynym upełnomocnionym depozytariuszem. W praktyce natomiast sprawa nie wygląda tak prosto. W samym Kościele od dziesiątków lat tradycja jest nadwątlana przez różne prądy modernistyczne. Można powiedzieć, że w samym Kościele toczy się duchowa walka, by tradycja została zachowana i przekazana światu.
Co pan rozumie przez nadwątlanie tradycji?
Nie da się tego jednoznacznie skonkretyzować. Już w XIX wieku wśród laikatu, ale także i duchownych powstał prąd, który nazywano liberalizmem katolickim, kontynuowany później przez ruch chrześcijańsko-demokratyczny. Kościół miał pogodzić się z rewolucją, która dokonywała się w świecie. Te prądy zostały wówczas potępione przez Magisterium Kościoła. Szczytowym wyrazem tego potępienia był tzw. „Syllabus błędów" wydany przez papieża Piusa IX w 1864 roku. Ojciec Święty wymienił w nim najważniejsze błędy nowoczesnego świata. Jednym z nich jest opinia, że „papież rzymski może i powinien pojednać się z postępem, liberalizmem i cywilizacją współczesną".
W tej sprawie do dziś nic się nie zmieniło.