Dwa zegarki Iwana Bunina

Żył jeszcze przez 30 lat po rewolucji: kronikarz zagłady Świętej Rusi

Publikacja: 29.12.2012 00:01

Listopad 1933 r. Wtedy pisarz (na zdj. z żoną w środku) otrzymał Nagrodę Nobla

Listopad 1933 r. Wtedy pisarz (na zdj. z żoną w środku) otrzymał Nagrodę Nobla

Foto: EAST NEWS

Red

31maja 1919 roku, tego samego dnia, kiedy w Berlinie odbywał się pogrzeb Róży Luksemburg, w opanowanej przez bolszewików Odessie Iwan Bunin, pisarz niemal pięćdziesięcioletni, notował w swoim dzienniku zatytułowanym „Nieszczęsne dni" (Okajannyje dni): „Dziesięć jaj kosztuje już trzydzieści pięć rubli, masło czterdzieści, bo na chłopów jadących z żywnością do miasta napadają »bandyci«. Cmentarz wziął nas na swój rachunek. »Mieszkańców będzie się od dzisiaj chować bezpłatnie«. Przestawili czas jeszcze o godzinę naprzód – według mojego zegarka jest teraz dziesiąta rano, według »sowieckiego« już pół do drugiej".

Tak wyglądało wtedy życie codzienne wszystkich Rosjan, którzy znaleźli się pod okupacją sowiecką – „Ludzie czują się podbici, w dodatku podbici jak gdyby przez jakąś odrębną nację", czytamy w tym samym dzienniku pod datą 22 kwietnia. Z pewnością jednak nie wszyscy mieli dwa zegarki tak jak Bunin. Te dwa zegarki pisarza, a właściwie jeden z nich: ten „mój", który nie jest „sowiecki", ma czytelny sens symboliczny – jest znakiem wewnętrznego sprzeciwu (wraz z konsekwentnym trzymaniem się starej ortografii i „starego stylu" w datowaniu) wobec bolszewickiej barbarii, ale bardziej jeszcze próbą zachowania więzi z dawną Rosją – nie tylko tą sprzed przewrotu bolszewickiego, ale z najdawniejszą Rosją przedpiotrową, mityczną i duchową, która w wieku XX ostała się jedynie „w niektórych północnych monastyrach" i „cerkiewnych śpiewach", jak o niej pisał w opowiadaniu „Czysty poniedziałek". To tamtej dawnej Rusi czuł się depozytariuszem – „ostatnim, który tak głęboko czuje tę przeszłość, czasy naszych ojców i dziadów..." – i to powołanie szczególnie silnie doszło w nim do głosu właśnie w latach 1918 i 1919, w pierwszych latach rosyjskiej wojny domowej i zarazem ostatnich, jakie spędził w Rosji, ono też nadało szczególny, rozpaczliwie nostalgiczny i mitotwórczy ton jego twórczości emigracyjnej, a wreszcie przyniosło mu literacką Nagrodę Nobla w roku 1933 i śmierć w skrajnej nędzy dwadzieścia lat później.

Szlacheckie gniazdo

Czy rewolucja rosyjska była nieunikniona? O żadnej nieuniknioności, oczywiście, nie może być mowy, bo Rosja, bez względu na wszystkie swoje niedostatki, kwitła, rosła, z bajeczną szybkością rozwijała się i zmieniała swoje oblicze pod każdym względem" – pisał Bunin w roku 1924 w Paryżu w przemowie skierowanej do swoich rodaków, zatytułowanej „Misja emigracji rosyjskiej".

Na Rosję patrzył nieodmiennie oczyma syna ziemiańskiego – co prawda z rodu skrajnie już zubożałego – który całe swoje dzieciństwo i najwcześniejszą młodość spędził w wiejskim majątku ojca: podupadającym gnieździe szlacheckim niedaleko miasteczka Jelec w guberni orłowskiej (w Jelcu znajduje się dzisiaj muzeum Iwana Bunina), wśród „morza zbóż, traw, kwiatów", „w najgłębszej ciszy pól". Sielskie te realia można by nazwać Czechowowskimi, gdyby nie sprzeciw wyrażony przez samego Bunina, skądinąd ceniącego Czechowa prozaika (lecz nie Czechowa dramaturga), w jadowitych „Uwagach autobiograficznych" z roku 1948: „Dorastałem w takim podupadającym gnieździe szlacheckim. Majątek leżał pośród głuchego stepu, ale miał wielki sad, tylko że nie wiśniowy, rzecz jasna, ponieważ, wbrew Czechowowi, nigdzie w Rosji nie było sadów w całości wiśniowych: w sadach ziemiańskich bywały najwyżej wydzielone części, czasem nawet bardzo obszerne, gdzie rosły wiśnie, i te wydzielone części nigdy nie znajdowały się, znów wbrew Czechowowi, tuż koło dworu, bo nic cudownego nie było i nie ma w drzewkach wiśniowych, tak nieładnych, jak wiadomo, szorstkich, z drobnymi liśćmi i z drobnymi kwiatkami w porze kwitnienia".

W miejsce mitu Czechowowskiego Bunin stworzył własny – mit Rosji Środkowej, szlachecko-chłopskiej, rdzennie ruskiej, rajskiej, w której odbija się nieśmiertelna Święta Ruś i która wydała takie znakomitości literatury rosyjskiej, jak Lermontow, Turgieniew czy Tołstoj.

Bunin nie był też jednym z tak miłych polskiemu sercu nielicznych demokratów rosyjskich – „przyjaciół Moskali" – i mimo narodnickiej działalności swego starszego brata Julija sam opowiadał się raczej (a po przewrocie bolszewickim już zdecydowanie i jednoznacznie) za tradycyjną rosyjską triadą ustrojową: samodzierżawie – prawosławie – narod. Kopuły soborów kremlowskich wprawiały go w uniesienie, carskim grobom w soborze Piotra i Pawła w Petersburgu kłaniał się do ziemi, w czasie wojny domowej podziwiał admirała Kołczaka jako autokratycznego Wielkorządcę Wszechrusi i krzywo patrzył zarówno na niepodległościowe dążenia Finów, jak na „separatyzm ukraiński". Mimo to o rewolucji lutowej i Rządzie Tymczasowym w „Misji emigracji rosyjskiej" napisał: „Jakkolwiek bezrozumną była rewolucja w czasie wielkiej wojny, to ogromna liczba przyszłych białych bojowników i emigrantów przyjęła ją. Nowy rządca rozczarowywał i przerażał swą wieloraką nieudolnością, jednak niemal wszyscy osłanialiśmy go własną piersią". Dopiero pożar wzniecony we „wspólnym domu rosyjskim" przez „planetarnego złoczyńcę" Lenina, który „orgiastyczną władzę czerni i wszystkie jej najniższe właściwości" wyniósł „w istocie do poziomu religii", wyczerpał miarę cierpliwości pisarza.

Czterdziestosiedmioletni Bunin – zubożały szlachcic-ziemianin, honorowy członek Imperatorskiej Petersburskiej Akademii Nauk, dwukrotny laureat Nagrody im. Puszkina, który zdążył poznać osobiście Czechowa i Tołstoja, a także zjeździć pociągami i statkiem pół Rosji europejskiej oraz odwiedzić miejsca tak egzotyczne, jak Cejlon, Egipt, Palestyna i Syria – szajkę Lenina, tę „przerażającą galerię katorżników", wita jako jej zaprzysięgły wróg. Jest całkowicie odporny na domniemane powaby rewolucji i widzi ją podobnie jak Władimir Zazubrin w swojej znakomitej „Drzazdze", gdzie rewolucja jest zupełnym przeciwieństwem francuskiej Marianny z ponętnym biustem: oberwaną i paskudną, zawszoną babą w diabolicznej ciąży.

Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Plus Minus
Chińskie marzenie
Plus Minus
Jarosław Flis: Byłoby dobrze, żeby błędy wyborcze nie napędzały paranoi
Plus Minus
„Aniela” na Netlfiksie. Libki kontra dziewczyny z Pragi
Plus Minus
„Jak wytresować smoka” to wierna kopia animacji sprzed 15 lat
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
gra
„Byczy Baron” to nowa, bycza wersja bardzo dobrej gry – „6. bierze!”