Pobudka dla frajerów

Szeroko pojęta polska prawica zakochana jest w Ameryce jako żandarmie świata.

Publikacja: 03.05.2013 12:37

Pobudka dla frajerów

Foto: ROL

To sentyment rodem z czasów zimnej wojny. A może jeszcze wcześniej – z epoki, kiedy twórcy nowego zaoceanicznego państwa walczyli o jego niepodległość z brytyjską Koroną, a wspierali ich Tadeusz Kościuszko i Kazimierz Pułaski.

Wtedy oczywiście Amerykanie zajęci byli wyłącznie swoją ojczyzną, nie myśleli o eksporcie demokracji do rozmaitych satrapii azjatyckich czy afrykańskich. To Polacy dawali im wówczas lekcję bojowania motywowanego tym, co zawierało się w sformułowanym kilkadziesiąt lat później haśle: „Za wolność naszą i waszą". Ale tak czy inaczej, po prawej stronie polskiej mapy politycznej stosunek do amerykańskiej polityki kształtują zdecydowanie bardziej emocje niż kalkulacje.

Nie trzeba być przenikliwym obserwatorem, żeby zauważyć, iż są to emocje nieodwzajemnione. Wynikają w dużym stopniu z fałszywego – a przez to i naiwnego – mesjanizmu mieszającego kategorie religijne, moralne i polityczne. Mamy tu do czynienia z wizją świata, w której państwa dzielą się na te, które służą dobru i te, które służą złu. Polska i USA są oczywiście w awangardzie tych pierwszych. Jeśli zatem polski prawicowiec woła, że nie będzie Niemiec pluł nam w twarz, a Katyń i Smoleńsk pomścimy, to animuszu dodaje mu przekonanie, iż z odsieczą pospieszy mu Wuj Sam. Rzecz jasna Teutoni i Moskale są w tej wizji reprezentantami sił ciemności.

Co dla polskiego prawicowca jest głębokim przeświadczeniem, to dla amerykańskiego polityka, który optuje za tym, żeby jego państwo odgrywało w świecie wiodącą rolę, stanowi narzędzie propagandy. Tak bowiem trzeba traktować bajki waszyngtońskich neokonserwatystów o batalii zachodnich demokracji, jakie toczą one przeciw „państwom zbójeckim". Kiedy jednak przychodzi co do czego, o tym, kto jest demokratą, a kto „zbójem", decyduje Biały Dom. Przypomina się sytuacja, w której jeden z amerykańskich polityków przyznając, iż słynny nikaraguański dyktator Anastasio Somoza to skur..., w krótkich, żołnierskich słowach dodał: „ale to nasz skur...".

Nic zatem dziwnego, że Polska nie jest w Białym Domu traktowana tak, jak oczekują tego nadwiślańscy orędownicy wiekuistego sojuszu Warszawy z Waszyngtonem. Dla żandarma świata środkowoeuropejski kraj między Odrą a Bugiem to tylko pionek na wielkiej szachownicy. W tym kontekście warto sięgnąć po książkę Patricka Buchanana „Churchill, Hitler i niepotrzebna wojna".

Autor to znany amerykański polityk. Niegdyś należał do Partii Republikańskiej, ubiegał się dwukrotnie o jej nominację do rywalizacji o Biały Dom. Wcześniej był doradcą trzech prezydentów USA, w tym Ronalda Reagana. Pod koniec lat 90. opuścił szeregi republikanów zarzucając im, że stali się zakładnikami proizraelskiego lobby w Waszyngtonie, które popycha Amerykę do wszczynania różnych awantur, zwłaszcza na Bliskim Wschodzie.

Buchananowi nie podoba się to, że USA garną się do bycia żandarmem świata. Ale źródeł prowadzenia przez Amerykę takiej polityki, upatruje w przejęciu brytyjskich wzorów. Chodzi tu głównie o postać Winstona Churchilla, który jest czarnym charakterem książki. Buchanan kreśli sylwetkę brytyjskiego polityka jako nieodpowiedzialnego rozrabiaki. Szyderczo stwierdza: „W podwójnej katastrofie zachodniej cywilizacji – pierwszej i drugiej wojnie światowej – Wielka Brytania była państwem niezastąpionym, a Churchill był niezastąpionym człowiekiem".

Zdaniem Buchanana, politykę Churchilla cechował maksymalizm. Skutek? Chociażby przebieg drugiej wojny światowej – uważa autor. Wielka Brytania udzieliła Polsce gwarancji bezpieczeństwa (autor wskazuje Churchilla jako tego, który będąc prominentnym politykiem torysów naciskał na ówczesnego premiera, Neville'a Chamberlaine'a, aby ten wykonał taki ruch) zmierzając tym samym do konfrontacji z Niemcami. Ale kiedy Hitler zaatakował Polskę gwarancje te nie znalazły pokrycia w konkretnych działaniach – grzmi Buchanan i o analogiczny sposób uprawiania polityki oskarża Republikanów z okresu prezydentury George'a W. Busha.

Mniejsza o to, ile jest słuszności w tych historycznych rozważaniach. Warto natomiast zastanowić się nad tym, co tak naprawdę Buchanan ma do powiedzenia Polakom, jeśli chodzi o chwilę obecną. W książce roi się od wyrazów ubolewania z powodu nieszczęść, jakie dotknęły Polskę z rąk Hitlera i Stalina, ale przecież autorowi w istocie chodzi o to, żeby USA nie angażowały się w żadne konflikty, bo – według niego – na tym tracą, a nie zyskują. Pod tym względem Buchanan jest przynajmniej szczery. To amerykański patriota, który – w przeciwieństwie do neokonserwatystów – nie ma chyba interesu w tym, żeby środkowo- i wschodnioeuropejskich frajerów faszerować propagandą. Ale ma do nich takie samo nastawienie jak ci republikanie, których krytykuje. Liczy się tu amerykańska racja stanu, a nie ocalenie Polski czy jakiejś innej Gruzji.

Patrick J. Buchanan „Churchill, Hitler i niepotrzebna wojna", Czerwone i Czarne, Warszawa 2013

To sentyment rodem z czasów zimnej wojny. A może jeszcze wcześniej – z epoki, kiedy twórcy nowego zaoceanicznego państwa walczyli o jego niepodległość z brytyjską Koroną, a wspierali ich Tadeusz Kościuszko i Kazimierz Pułaski.

Wtedy oczywiście Amerykanie zajęci byli wyłącznie swoją ojczyzną, nie myśleli o eksporcie demokracji do rozmaitych satrapii azjatyckich czy afrykańskich. To Polacy dawali im wówczas lekcję bojowania motywowanego tym, co zawierało się w sformułowanym kilkadziesiąt lat później haśle: „Za wolność naszą i waszą". Ale tak czy inaczej, po prawej stronie polskiej mapy politycznej stosunek do amerykańskiej polityki kształtują zdecydowanie bardziej emocje niż kalkulacje.

Pozostało 86% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy