Wypowiedź ta padła w kontekście sytuacji na Ukrainie, ale cytuję ją celowo, bo gdyby nie tempo zmian za naszą wschodnią granicą, sprawa „choroby filipińskiej" kolejnego posła byłaby pewnie wałkowana w mediach jeszcze przez wiele dni.
Myślę, że warto wrócić do wydarzeń na lotnisku we Frankfurcie, bo one sporo mówią o nas samych. I nie dlatego, że to Jaceniuk ma świetne wykształcenie, obycie, prezencję i biegłą znajomość angielskiego. Idzie raczej o dowód na brak zmian jakościowych w polskiej polityce, czego po 25 latach nowej rzeczywistości mamy prawo oczekiwać.
Nie wiem, jaką karę poniesie ostatecznie wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego i zarazem szef dolnośląskiej PO Jacek Protasiewicz. Na razie zachował się honorowo: mimo zapewnień, że nie był pijany ani agresywny, przeprosił i pogodził się z tym, że musi zrezygnować z przewodzenia polskiej delegacji w Europejskiej Partii Ludowej, a przede wszystkim z prowadzenia kampanii Platformy przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Dla niego i dla Platformy może to być bardzo bolesne.
Tyle że ponieważ stało się to w takim, a nie innym miejscu, to odłamkiem dostaliśmy wszyscy.
Niemiecka policja złożyła już do prokuratury zawiadomienie o obrazie urzędnika. A zgodnie z tamtejszym prawem grożą za to wszystko posłowi trzy lata więzienia lub grzywna, a w przypadku więzienia wyrok nie może być zawieszony.