No tak, pluralizm poglądów to coraz większy problem naszych czasów. Mnie też robi się duszno, kiedy z każdej strony jestem atakowany przez gejowską propagandę. Już strach lodówkę otworzyć, bo zaraz wyłoni się stamtąd tęcza z niepalnego materiału postawiona prowokacyjnie przed znanym warszawskim kościołem albo gorzej – działaczka „Krytyki Politycznej" lub poseł Twojego Ruchu, którzy będą opowiadali o represjach, jakim podobno poddawani są w Polsce „kochający inaczej", i domagali się dla nich kolejnych przywilejów.
Tyle że ja nie zamierzam z tego powodu emigrować. Wysłuchuję banialuków cierpliwie, a potem tłumaczę, polemizuję, przytaczam fakty zaprzeczające tezom gejofilów. W odpowiedzi słyszę, że to „homofobiczna mowa nienawiści". No cóż, świetna odpowiedź, gdy brakuje argumentów. W ten sposób skutecznie można rozwiązać niepokojący problem wolności słowa.
Tego samego dnia, gdy ciemiężone przez Polskę lesbijki poinformowały na okładce wysokonakładowego tygodnika, że zamierzają wyjechać za granicę, inną drogą dotarła do mnie informacja naprawdę smutna. Otóż na emigrację zdecydował się znajomy, z którym nigdy nie byłem blisko, ale zawsze szanowałem go i ceniłem. Nawet nie pamiętam, czy w końcu przeszliśmy na „ty", choć zawsze myślałem, że byłoby warto.
Kiedyś widywaliśmy się częściej, obracaliśmy się w tym samym towarzysko-religijnym środowisku, chodziliśmy nawet do jednego kościoła. Ostatnio rzadziej, o jego losach dowiadywałem się za pośrednictwem znajomych. Został redaktorem w jednym z katolickich kwartalników, dorobił się sześciorga dzieci, siódme w drodze. Podziwiałem go za to, trochę zazdrościłem. I nagle ta szokująca informacja, wrzucona przez wspólnego znajomego na Facebooka: F. wyjeżdża do Irlandii.
Znajomi nie ukrywali, że chodzi o możliwość utrzymania żony i dzieci, że tam, w Irlandii, F. będzie miał pracę, a państwo zapewni jemu i jego bliskim godziwe warunki, bo tam dba się o wielodzietne rodziny. Ktoś skomentował w internecie: „To, że zmusza się Polaków do emigracji, to jest po prostu niezmierna głupota. To jednak, że zmuszane do wyjazdu są rodziny wielodzietne w sytuacji zapaści demograficznej, to jest po prostu zbrodnia, za którą ktoś powinien odpowiedzieć". Smutne to, ale prawdziwe.