Mamy więc taki przypadek: jest dziecko i jest kobieta. Załóżmy, że dziecko jest niezdolne do życia, że cierpi, choć nie może o tym dać znaku. Załóżmy, że sumienie mówi – każde poczęte życie trzeba uszanować. A co mówi miłosierdzie? Czy nie powinno zadać sobie pytania, czym jest dla tej kobiety noszenie i rodzenie dziecka niezdolnego do życia? Czym jest dla kobiety, która nie może tego unieść? Przeczytałam uważnie dwie skrajnie różne wypowiedzi dziennikarek z tego samego młodego pokolenia. Marta Brzezińska-Waleszczyk jest dziennikarką „Frondy" i napisała na portalu tego czasopisma artykuł polemizujący z przeciwnikami prof. Chazana. Aleksandra Sobczak jest dziennikarką „Wyborczej" i w swoim artykule przestrzega: „Coraz mniej empatii dla kobiet w niechcianej ciąży". Żadna z nich jednak nie zatrzymuje się nad dwiema istotami, których dotknęła tragedia. Ten przypadek staje się pretekstem do walki o „wolność dla brzucha" bądź o prawo do życia poczętego dziecka.
Cały tekst w najnowszym Plusie Minusie
Tu w sobotę można kupić elektroniczne wydanie „Rzeczpospolitej" z Plusem Minusem
Można też zaprenumerować weekendowe wydanie „Rzeczpospolitej" z Plusem Minusem
Więcej o tym, co w Plusie Minusie, na Facebooku